Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Industrial

Redakcja
Throbbing Gristle Fot. archiwum zespołu
Throbbing Gristle Fot. archiwum zespołu
Kiedy w 1977 roku ukazał się pierwszy album grupy Throbbing Gristle, krytycy i fani byli zaszokowani. Logo grupy stanowiła biała błyskawica na czerwonym tle, zapożyczona od Brytyjskiej Unii Faszystów, organizacji działającej przed II wojną światową.

Throbbing Gristle Fot. archiwum zespołu

Nowe gatunki muzyczne

Album firmowała wytwórnia Industrial Records, której znakiem rozpoznawczym było zdjęcie budynków obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Muzyka, jaka znalazła się na krążku odpychała swą brzydotą – kakofonicznym zgiełkiem tworzonym przez rockowe i elektroniczne instrumentarium. Tak narodził się nowy nurt w kulturze popularnej nazwany terminem „industrial”.

Głównym teoretykiem i praktykiem gatunku był lider Throbbing Gristle – wokalista i gitarzysta Genesis P-Orridge. Wyrastając z psychodelicznej kontrkultury lat 60., głosił on ideę transgresji – dążenia do oswobodzenia umysłu z wszelkich zakazów i nakazów społecznych, politycznych i religijnych poprzez celowe przekraczanie obowiązujących w zachodniej cywilizacji zasad postępowania i myślenia. Najpierw praktykował te idee w hipisowskiej komunie, potem działając w performerskiej grupie Coum Transmission i wreszcie w zespole Throbbing Gristle. W działaniach swych inspirował się wszelkimi kontrkulturowymi ideami sprzeciwiającymi się przyjętemu porządkowi: anarchizmem, okultyzmem, satanizmem, pogaństwem, działalnością sekt, narkotykowymi doświadczeniami. Szukał inspiracji u Aleistera Crowleya (najbardziej wpływowy okultysta XX wieku), Williama S. Burroughsa (kultowy pisarz beat-generation) czy Briona Gysina (poety i wynalazcy Dream Machine, urządzenia służącego do wywoływania odmiennych stanów świadomości).

Gdy okazało się, że szokujące występy w galeriach sztuki współczesnej mają ograniczoną widownię, P-Orridge postanowił przenieść swe działania na teren muzyki rockowej. Throbbing Gristle wprowadził w życie ideę „wojny informacyjnej”, która według założeń swego twórcy, polegała na „taktyce szoku” - odsłanianiu ciemnych stron współczesnej cywilizacji, skrzętnie ukrywanych przez oficjalną kulturę. Tematami utworów zespołu stały się więc zbrodnie hitlerowskie, seryjni zabójcy, choroby psychiczne, dewiacje seksualne, wojny, systemowe działania narzucania kontroli społecznej. Tej swoistej „wystawie okropieństw” towarzyszyła radykalnie eksperymentalna muzyka – połączenie elektronicznych improwizacji, mechanicznych rytmów, rockowego zgiełku i przetworzonych wokaliz.
Źródeł takiego brzmienia należało szukać w twórczości rockowej awangardy z przełomu lat 60. i 70. – przede wszystkim w transowym rocku The Velvet Underground, kosmicznej psychodelii Silver Apples oraz elektronicznych preparacjach wykonawców wywodzących się z niemieckiego kraut-rocka, głównie Can, Faust, Amon Düül, Popol Vuh, Tangerine Dream i oczywiście Kraftwerk. Mało tego – krytycy dopatrzyli się również w industrialu wpływów muzyki współczesnej, głównie kompozytorów eksperymentujących z hałasem i dźwiękami otoczenia – Johna Cage`a, Pierre Schaeferra czy Karlheinza Stockhausena.

Debiut grupy Throbbing Gristle okazał się impulsem porównywalnym do debiutu Sex Pistols. Wkrótce pojawiła się cała fala wykonawców niosących transgresyjne przesłanie i tworzących anty-muzykę. W Sheffield objawił się zespół Cabaret Voltaire, który jako jeden z pierwszych eksperymentował z klejeniem z taśmy magnetofonowej sampli i loopów, wprowadzając do swych kolażowych kompozycji autentyczne fragmenty politycznych czy religijnych przemówień. Pochodząca z Australii grupa SPK łączyła w swej hałaśliwej muzyce punkową wściekłość z przemysłowym brzmieniem, wykorzystując podczas swych występów miotacze płomienia czy... zwierzęce mięso (do obrzucania siebie i publiczności). Kryjący się pod projektem Nurse With Wound Steven Stapleton sięgał po dokonania drone music, wpisując je w kontekst elektronicznych deformacji o dadaistycznym charakterze. Działająca w Berlinie grupa Einsturzende Neubauten podchodziła do industrialnej tematyki dosłownie – jej członkowie grali na przemysłowym złomie, metalowych beczkach, szynach czy prętach.

Na początku lat 80. industrial zaczął przechodzić wyraźną przemianę – pod wpływem dokonań Cabaret Voltaire, wprowadzającego do swych utworów rytmikę electro, również inne zespoły nurtu sięgnęły po... taneczne bity. Londyńska formacja 23 Skidoo łączyła niepokojącą elektronikę z plemiennymi bębnami i funkowym pulsem, projekt Nocturnal Emissions wprowadził do swych hałaśliwych kompozycji elementy synth-popu, a kolektyw Test Department odzierał swą muzykę z wszelkich ozdobników, koncentrując się wyłącznie na przemysłowych rytmach tworzonych przez metaliczne perkusjonalia.

Działania tych wykonawców stały się zaczynem do powstania tanecznego industrialu ochrzczonego terminem „Electronic Body Music” (w skrócie EBM). Jego centrum znajdowało się w Belgii. To właśnie działające tam grupy Front 242, The Klinik, The Neon Judgement czy A Split Second nagrywały mroczną muzykę elektroniczną o ciężkim rytmie, która świetnie sprawdzała się w alternatywnych klubach. Nagrania europejskich wykonawców wyjątkowo dobrze przyjęły się w USA. Niebawem i tam zaczęły powstawać podobne formacje – Skinny Puppy, Frontline Assemby, Revolting Cocks i Ministry.

Twórca dwóch ostatnich – Al Jourgensen – wpadł na ciekawy pomysł: połączył elektroniczną rytmikę EBM z partiami metalowych gitar. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. W ten sposób narodził się industrialny rock, który na początku lat 90. szturmem podbił listy przebojów. Gwiazdami nurtu zapoczątkowanego przez Ministry stały się tak znane zespoły, jak Nine Inch Nails czy Marilyn Manson. Również podstawą ich działalności była prowokacja obyczajowa – w przeciwieństwie do pionierów gatunku, mająca jednak zdecydowanie komercyjny charakter.
Bardziej radykalny nurt industrialu funkcjonował jednak nadal w podziemiu. Główne wyznaczniki jego rozwoju stworzyły w połowie lat 80. trzy grupy – Laibach, Death In June i Coil. Pierwsza z nich wypracowała bombastyczne brzmienie, łączące podniosłość wojskowych marszy z agresją przemysłowych bębnów. W ten sposób narodził się martial industrial – nurt, którego głównymi składnikami stały się sample wojskowych orkiestr, generalskich przemówień, masowych protestów i marszy. Tworzący je wykonawcy z upodobaniem sięgali po stylizowane na nazistowskie lub komunistyczne rekwizyty – zarówno w muzyce, jak i na okładkach płyt czy podczas swych koncertów. Najpopularniejszymi wykonawcami nurtu stały się zespoły z niemieckojęzycznego kręgu kulturowego – Der Blutharsch i Von Thronstahl.

Kiedy w drugiej połowie lat 80. grupy Death In June, a potem Current 93, wprowadziły do swych elektronicznych preparacji folkowe brzmienia akustycznych gitar i pastoralnych śpiewów, wydawało się, że to tylko jednorazowy eksperyment. Tymczasem okazało się, że ich płyty stały się zarodkiem do powstania nowej estetyki – neofolku (lub dark folku). Tworzący w niej artyści sięgali po średniowieczne pieśni, chorały gregoriańskie czy klasyczny psych folk, uzupełniając te akustyczne brzemienia mroczną elektroniką o industrialnym rodowodzie. Główną inspirację do tekstów stanowiło tu neopogaństwo, darwinizm społeczny, okultyzm, szczególnie ten związany z rasizmem i nazizmem. Najważniejsi wykonawcy neofolku to grupy Blood Axis, Fire + Ice czy Spiritual Front.

Uwspółcześnioną wersję industrialu, uzupełnioną o elementy ambientu, drone music, psychodelii, a nawet techno, stworzył pod koniec lat 80. duet Coil. Jego śladem poszli inni artyści, których szybko skatalogowano pod hasłem „post-industrial”. W szufladce tej mieszczą się tacy wykonawcy, jak tworzący satanistyczny dark ambient amerykański producent Lustmord, łączący ambient z industrialem niemiecki Deutsch Nepal, czy wpisujący rytmy techno w przemysłowy hałas hiszpański Esplendor Geometrico.

Industrial, jako subkultura łącząca ekstremalną muzykę z ekstremalną filozofią, niósł ze sobą wiele poważnych zagrożeń. Główny teoretyk nurtu, Genesis P-Orridge, przyznał w jednym z wywiadów, że wiele osób z jego otoczenia nie wytrzymało transgresyjnych praktyk i doznało poważnych deformacji psychicznych – nawet rozpadu osobowości. On sam, dziś zwolennik teorii pandrogynii (zacierania różnic między płciami) jest obecnie hybrydą kobiety i mężczyzny, cierpiącą na ewidentne zaburzenia świadomości. David Tibet, lider Current 93, mocno zaangażowany w okultystyczne praktyki według nauk Aleistera Crowleya przeżył pod koniec lat 80. poważne załamanie nerwowe – uczestnictwo w magicznych rytuałach spowodowało u niego objawy zbliżone do objawów nowotworu mózgu. Nic dziwnego, że Tibet porzucił okultyzm na rzecz buddyzmu, a potem - chrześcijaństwa. Lider Coila, John Balance, praktykujący satanista, popadł w alkoholowy nałóg i zmarł tragiczną śmiercią, wypadając z okna swego domu. Wnioski nasuwają się same: kontrkulturowe działania pionierów industrialu mające przynieść im mentalną i duchową wolność – przyniosły odwrotny skutek: zniewolenie i autodestrukcję. Dokumentem tych „prometejskich” działań pozostała muzyka – zarazem niepokojąca i fascynująca.

Paweł Gzyl

Posłuchaj industrialu:

http://www.myspace.com/throbbinggristle

http://www.myspace.com/babssantini

http://www.myspace.com/cabaretvoltaire

http://www.myspace.com/surgicalpenisklinik

http://www.myspace.com/neubauten

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski