MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Informacje dla prasy

Redakcja

„Barwy Świata: Maroko w Krakowie” 19 – 23 X**

Podróż po Festiwalu

Pamiątki z pięciodniowej krakowsko-marokańskiej wędrówki będzie można zabrać ze sobą do domu w formie wspomnień. Dopełnią je piękne przedmioty kupione w orientalnych sklepikach.

Już za cztery dni każdy z Was otrzyma darmowy bilet na zachód Orientu! I nie będzie musiał wcale ponosić trudów podróży! Do Krakowa zjeżdżają: kuchnia, muzyka, taniec, filmy, obrazy i wiele, bardzo wiele bardzo różnych atrakcji! I każdy, kto weźmie udział w festiwalowej przygodzie, wróci do domu pełen egzotycznych wrażeń.
Pomysł żeby sprowadzić Maroko do Krakowa narodził się przed ośmioma miesiącami w środowisku ludzi zafascynowanych Afryką i Orientem, gdzieś między UJ, a Dziennikiem Polskim. Tęsknota i fascynacja odmienną kulturą, dały impuls do zorganizowania dużego wydarzenia festiwalowego. Był i pretekst: w tym roku przypada 220. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską, a Marokiem oraz 20 rocznica podpisania umowy o partnerstwie między  Krakowem i Fezem.

Tak to się zaczęło. Teraz co nas czeka?

W środę, o godz. 19.00, w Pawilonie Wyspiańskiego, zobaczymy wernisaż wystawy fotograficznej dr Zbigniewa Wikłacza "Arabica" oraz dr Moniki Tarnowskiej - Reszczynskiej „Fez. Swiatło-i-Cień”. Poznamy miasto, które szczyci się pierwszym na świecie uniwersytetem, miasto zatopione po dziś dzień w średniowieczu, gdzie rody kupieckie i rzemieślnicze przekazują sobie tajemnice fachu od 1000 lat!

We czwartek podążymy drogą od żołądka do serca. Najpierw o 16.00 w winiarni „Klimaty Południa” skosztujemy prawdziwej kuchni marokańskiej, a potem każdy kto zbliży się do bram Śródmiejskiego Ośrodka Kultury, gdzie odbędzie się większość festiwalowych zdarzeń – zostanie poczęstowany marokańską harirą i herbatą miętową, potrawami serwowanymi przez pobliski Shisha Club. Orientalne dźwięki, wydobywające się z mniej lub bardziej znanych instrumentów i kuszące urodą tancerki zachęcą Was, by o godzinie 18.00 uczestniczyć w otwarciu Festiwalu, który uwieńczy wernisaż fotografii Jakuba Ciećkiewicza i Dominiki Kustosz.

Piątek. Wszyscy, którzy zechcą wysłuchać fascynującej relacji z podroży do Maroka, ubranej w formę slajdowiska, koniecznie muszą zabrać ze sobą sporą dawkę podróżniczej ciekawości. Kolejnym punktem tego dnia, będzie opowieść o pierwszym Polaku w Rabacie. Kim był? Po co przyjechał? Jak opisał swoją przygodę? A na koniec - spotkanie z poezją arabską.

Sobota przyniesie zabawę i naukę. Igraszki z Orientem to propozycja dla najmłodszych. Podczas, gdy dzieci będą malowały ręce Fatimy tradycyjnym, orientalnym wzorem, ich mamy (ojcowie również) będą mogły skorzystać z warsztatów tańca brzucha.

Nie można zrezygnować również z naukowej części Festiwalu - spotkania z ambasadorem Maroka (godzina 14.00) i panelu naukowego, gdzie dyskutować się będzie m.in. kwestie wielokulturowości Królestwa a także problemy współczesnych  kobiet arabskich. Atrakcją tego dnia będzie również wernisaż unikatowych pocztówek przedstawiających Arabki na Zachodzie Orientu w bardzo nietradycyjny sposób.

Niedziela to dzień poświęcony poezji Tuaregów, czytanej przez aktorów podczas Krakowskiego Salonu Poezji w Teatrze im. J. Słowackiego. Z pewnością na to i inne wydarzenia, nie trzeba nikogo specjalnie zapraszać. Pamiątki z pięciodniowej krakowsko-marokańskiej podróży będzie można zabrać ze sobą, w formie wspomnień. Ich dopełnieniem będą piękne przedmioty kupione podczas Festiwalu, bo do Waszej dyspozycji będzie aż 6 stoisk z wyrobami przywiezionymi prosto z Maroka. Rzemiosło, kosmetyki, drobne gadżety… do wyboru, do koloru. To wszystko?

Nie. Nie wszystko. Jeszcze dwa słowa o projekcji filmów. Pokazy czarnobiałych, kultowych obrazów z Maroka i o Maroku oraz kolorowych, jeszcze bardziej kultowych fabuł odbędą się w dwóch miejscach, każdego dnia - w kinie Agrafka i Pubie Róg Brackiej i Reformackiej.
Zapraszamy Was w pięciodniową podróż!  

MARTA KRAKOWIECKA

Festiwal Barwy Świata: Maroko w Krakowie 19-23 X 2011

Otwórz oko na filmy z Maroko

Prawdziwą gratką dla miłośników kina będą filmy czarno-białe w oryginalnej wersji językowej (arabskiej) z napisami w języku angielskim lub francuskim, które zostaną wyświetlane publicznie w Polsce po raz pierwszy.

 Od trzech lat Maroko otwiera się na naszą kinematografię podczas odbywającego się tam przeglądu filmowego „Otwórz oczy na polskie kino”. W tym roku to my, w trakcie Festiwalu Barwy Świata: Maroko w Krakowie, otworzymy Wasze oczy na kino marokańskie.
 Zorganizowaliśmy dziesięć unikalnych projekcji. Opowiemy 10 niezwykłych historii, pozwalających spojrzeć na Maroko z perspektywy ludzi Południa, a nie zachodnich interpretatorów. Podobnie jak pełne kontrastów Królestwo, będą to obrazy zróżnicowane, przyprawione słodyczą wanili jak i goryczą skórki pomarańczy, balansujące na pograniczu magii i realizmu, przeplatane różnorodnością zabiegów stylistycznych.
 Kino Agrafka zabierze nas w barwny świat współczesnej kinematografii marokańskiej. Razem z bohaterami filmów przemierzymy tysiące kilometrów, odkrywając nieznane nam dotąd lądy. Wspólnie z Thami będziemy czekać na słynnego reżysera, który zmarł wiele lat temu (Czekając na Pasoliniego). Młodej kobiecie Zeinab, będziemy towarzyszyć w drodze do wioski, gdzie poddana  zostanie magicznemu zabiegowi „uśpienia dziecka”... aborcji? (Uśpione dziecko). W filmie Nie płacz już poznamy smak cierpkiego życia berberyjskich kobiet zamieszkujących Góry Atlasu i sprzedających swoje ciała mężczyznom. Ostatniego dnia Festiwalu udamy się do Maroka wraz z dwójką nastolatków. Zaina zaprosi nas do najsłynniejszej w świecie arabskim konnej gonitwy, gdzie wygraną okaże się uczucie cenniejsze od złota. A Ali opowie dwie historie: o dzielnym żeglarzu, który odkrył cudowną wyspę z dwoma słońcami i chłopcu ulicy, który niczym żeglarz wypatruje słońca przemierzając codziennie biedne portowe ulice Casablanki.
 Prawdziwą gratką dla miłośników kina będą filmy czarno-białe w oryginalnej wersji językowej (arabskiej) z napisami w języku angielskim lub francuskim, które zostaną wyświetlane publicznie w Polsce po raz pierwszy. Ukazują one Maroko na przestrzeni lat 70-80 ubiegłego wieku, mówią o ówczesnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, poruszają problemy człowieka i zbiorowości. Wewnętrzne rozterki egzystencjalne, wykluczenie, utracone marzenia, lęk przed odejściem mężczyzny, zabobon i magiczne praktyki – to tylko niektóre z wielu wątków poruszanych w tych filmach.
Na retro kino zapraszamy do Pubu Róg Brackiej i Reformackiej, który zadba nie tylko o nasz rozwój filmowy, ale również zmysłowy. Specjalnie z okazji Festiwalu pub przygotował aromatyczną kawę z kardamonem, która wyostrzając zmysły, sprawi, by wieczór spędzony przy dobrym kinie, trwał dłużej.

Zapraszam na ucztę kinomana.

PAULINA SOBIESZKODA
 
Miejsce projekcji:

Kino Agrafka, ul. Krowoderska 8 – wstęp biletowany
Pub Róg Brackiej i Reformackiej, ul. Reformacka 3 – wstęp wolny
Organizatorzy po każdym seansie przewidują konkursy z nagrodami.
Więcej szczegółów na stronie www.festiwalmaroka.pl oraz www.kinoagrafka.pl

 

Jakub Ciećkiewicz

Tuaredzy w salonie... Anny Dymnej

 

Czego pragnie szlachcic?

Mehari białego

siodła czerwonego

miecza

i rycerskiej pieśni miłosnej.

 

Czego pragnie szlachcic dziś?

Miski ryżu

nakrycia na schronienie

swego miecza jako pamiątki

i nadziei przeżycia.

(Tłum. Adam Rybiński)

 

Mam głowę pełną poezji. Całe biurko, kawałek ściany i część podłogi zajmują wiersze Tuaregów, które z języka niemieckiego przełożyła Joanna van der Brug (z pomocą Józefa Barana), a z francuskiego dr Adam Rybiński. Te piękne, egzotyczne strofy, zostaną po raz pierwszy w Polsce wygłoszone publicznie 23 października w salonie literackim Anny Dymnej, na zakończenie pięciodniowego Festiwalu „Barwy Świata: Maroko w Krakowie”.

Mam głowę pełną poezji, a usta pełne słonego piasku Sahary. Od kilku dni, wraz z Błękitnymi Jeźdźcami, wędruję po kamiennych pustkowiach, oswajam białego wielbłąda, biorę udział w niebezpiecznych zasadzkach, dobywam miecza w bitwach, a wieczorami, siedząc wśród pięknych kobiet, przy ognisku, słucham tuareskiej liryki miłosnej. Jestem Kel Tamahak - człowiekiem językatamahak, jestemKel Tagelmust – noszącym zasłonę na twarzy, jestem Imajeghen – wolnym duchem. Bo tak określają samych siebie saharyjscy nomadzi.

 

Ja zamieszkiwałem pustynie

Tam, gdzie nie ma ni drzewa, ni cienia.

Tylko przyjaciele dobrze okryci turbanami.

Ta pustynia was oczekuje.

Ona zawiera krew, którą przelali wasi przodkowie.

Przestańcie przebiegać kraje arabskie

To Sahara jest naszą ojczyzną.

To ona pozwoli nam rozkwitnąć.

Kel Tamaszek pozdrawiam was!

Tu gdzie jestem pozdrawiam was....

(Pustynia, Libia 1982, tłum. Adam Rybiński)

 

Wbrew zawołaniu z wiersza, Sahara nie zawsze była ojczyzną Tuaregów. Błękitni Jeźdźcy dotarli tu w VII wieku, z kraju „Beraber” (prawdopodobnie z Maroka), wraz ze swą legendarną królową Ti–n–hinan, gdy pustynia była jeszcze sawanną i z biegiem czasu stworzyli harmonijne więzi z naturą – podróżując ze stadami wielbłądów między stepem, a oceanem piasków, żyjąc wśród kamieni, karłowatych drzew i ubogich oaz. Stworzyli niezwykłą, tajemniczą, kulturę rycerską, kulturę, w której zakochali się Francuscy żołnierze, a potem filmowcy...

Ojczyzna poezji

Jak rozpoznać Tuarega? Nie po stroju, bo wielu rycerzy pustyni ubiera się w szaty amarantowe, zielone lub brązowe, a wiele innych plemion w Afryce nosi zawoje lub tuniki.

Znakiem kultury nomadów jest zasłona na twarzy:

Biada, siedmiokroć biada

mężczyźnie który pokazuje swe usta,

usta, które są studnią nieczystą zamieszkałą

przez demona języka,

usta, które są świątynią zamieszkałą

przez anioła słowa.

Prawo tagelmust jest mym przewodnikiem

na drodze z piasku i kamieni,

którą każdy przemierza ze swą karawaną.

Prawo tagelmust ciemnego jest dla mnie

jaśniejsze niż światło,

prawo które nakazuje ukrywać swą twarz

w gniewie, pysze, cierpieniu,

miłości a nawet i śmierci.

(Tłum. Adam Rybiński)

 

Ojczyzną Tuarega i depozytem jego kultury jest język tamahak (może stąd ta zasłona) a także stary fenicki alfabet tifinagh.

Poezję uprawiano w każdej oazie Sahary, a śpiewano i recytowano podczas uroczystych wieczornych posiadów, zwanych ahalami, gdzie chłopcy i dziewczęta mieli okazję do romantycznych spotkań. W ich trakcie młode kobiety grały na „gęślach” - imzadzie. „Śpiewano, deklamowano wiersze, bawiono się m.in. zadając sobie różne zagadki, rozmawiano o ważnych wydarzeniach i romansowano” – pisze dr Adam Rybiński.

 

wsparłam się na łokciach

mój imzad jest nastrojony.

a tu przysiadła na sercu troska

ciężka jak kamień

szepcze mi do ucha

nie łudź się

twoje oczy daremnie wypatrują

mężczyzny na białym mehari,

który obiecał

spędzić z tobą noc

(Zgryzota kobiety, której ukochany nie przyszedł na ahal, tłum. Joanna van der Brug)

Wojny i rebelie

Teraz kiedy nastał czas walki

czuję tęsknotę przepełniającą serce

tęsknotę do najbliższych

teraz kiedy nastał czas walki

czuję jak daleko ode mnie jest imzad i ahal

teraz kiedy nastał czas walki

czuję, że daremnie szukam

dla mego mehari łąki

teraz…

gdy walczę

i przekładam miecz

przez ramię.

kiedy ostrza włóczni kłują.

i padają bohaterowie.

i rozpaczają matki.

(Przed walką,__tłum. Joanna van der Brug)

 

Tuaredzy, kiedy nie biesiadowali, przemierzali transsaharyjskie szlaki, wędrowali ze stadami wielbłądów, prowadzili karawany solne, przewodzili ekspedycjom i wyprawom kupieckim. Zawsze i wszędzie demonstrowali własną wyższość: błędnych rycerzy - panów pustyni – ludzi szlachetnie urodzonych. Poetów Sahary.

Nigdy nie stworzyli państwa. Nie słuchali niczyich zakazów i nakazów, nie aspirowali do władzy, ani polityki. Kiedy przychodziły susze, najeżdżali po prostu ziemie swych sąsiadów w poszukiwaniu dobrych pastwisk, a kiedy na „ich” piaskach wiercono szyby naftowe – odczuwali złość i wyrażali wrogość. W rezultacie na Saharze już od lat 60. dochodziło do krwawych wojen i rebelii.

Cierpię od ośmiu dni.

F16 leci, on strzela: strzelamy.

Uzbrojenie jest dobre, ale F16 jest tam.

Widok broni dodaje odwagi.

Jest sześć schronów przeciwlotniczych, F16 wszystkie je zmiótł.

Wstyd temu, który studiował zieloną książkę

Ale ten, co widzi jak w lustrze

On wie, że istnieje tylko jeden Bóg...

Jeśli będę miał milion dolarów

Kupię F16.

Przetrzymywać go będę, aż Afrykanie się zjednoczą

By wzniecić rewolucję.

(Tłum. Adam Rybiński)

 

Co gorsza, od 1969 – 1975 r. i 1984 – 1986 w Afryce wybuchły wielkie susze, które doprowadziły nomadów do ruiny. Młodzi Tuaredzy uciekali wówczas masowo z Nigru i Mali na północ, do krajów arabskich, gdzie w obozach dla uchodźców tworzyli nowe pokolenie - przegraną generację bezrobotnych. Jej dramat wyrażały zespoły bluesowe, grające na elektrycznych gitarach pieśni pełne gniewu – jak choćby słynna kapela malijskich partyzantów – Tinariven.

Kasety z pieśniami, rozprowadzane po oazach Sahary, wzywały do walki i doprowadziły do kolejnych zrywów zbrojnych. W latach 90-tych. wśród Błękitnych Jeźdźców narodziło się pojęcie „temust”: naród, kraj, osobowość, __istota rzeczy i powstało marzenie o własnym państwie: krainie Tuaregów. Krainie poezji. Ale czy we współczesnym świecie jest miejsce na rycerzy z Sahary? Ludu rozproszonego od Libii po Mauretanię?

Trzeba przeżyć powolne rozmyślania, których rytm wyznacza niemy i ospały krok dromadera poprzez białą śmierć piasków, aby naprawdę zrozumieć, co będzie wyrwane człowiekowi wraz ze zniknięciem ostatniego koczownika”. (Tłum. Adam Rybiński)

Ps. W imieniu Komitetu Organizacyjnego Festiwalu „Barwy Świata: Maroko w Krakowie” zapraszam od 19 do 23 X do udziału w imprezach poświęconych kulturom Arabów, Berberów i Tuaregów, a także na stronę www.festiwalmaroka.pl

 

Festiwal „Barwy Świata: Maroko w Krakowie” 19 – 23 X** **

Smaki Maroka

Jak nas zapewnia Ambasada, przy garnkach stanie prawdziwy kucharz z Rabatu, który zademonstruje krakowianom swe tajemnice i umiejętności


FOT. DOMINIKA KUSTOSZ

Maroko - położone na styku kontynentów - jest mieszaniną kultur, obyczajów, języków, ale także smaków, zapachów i aromatów. Miejscowa kuchnia, zawiera w sobie wpływy afrykańskie, andaluzyjskie, arabskie, berberskie, saharyjskie... z domieszką marokańskiej finezji i fantazji.
 Jeżeli już pociekła Wam ślinka, spieszymy z informacją, że Ambasada Królestwa Maroka, we współpracy z winiarnią „Klimaty Południa” (Kraków, ul. Św. Gertrudy 5), przygotowuje dla Was specjalny, festiwalowy pokaz kulinarny. 20 X przy kuchni  stanie prawdziwy kucharz z Rabatu, który zademonstruje swe sekrety i umiejętności. Na pewno wykona kus-kus i charakterystyczny dla Maroka tażin: gulasz z wołowiny lub jagnięciny z warzywami, duszony na wolnym ogniu w glinianym garnku ze stożkowatą pokrywką. Musicie wiedzieć, że tajemnica smaku tej potrawy zawarta jest w unikalnych mieszankach przypraw, pochodzących z zielonych łąk Zachodu Orientu.
W Maroku zarówno przygotowanie dań jak i ich spożywanie jest rytuałem. Wszyscy goście jedzą z jednego naczynia używając trzech palców prawej dłoni. Jedzenie nakłada się na kawałek chleba tzw. chobza. Najpierw wyjada się sos, potem warzywa, a na końcu mięso.
Czego jeszcze spróbujemy podczas degustacji? Może brochettes (kebabów z marynowanej wątroby), merguez (ostrych kiełbasek), kefty (mielonej jagnięciny z sosem paprykowym), albo  królewskiej pastilli (ciasto przekładane kawałkami mięsa, miodem i migdałami). Nie wiemy dokładnie, ponieważ menu jest jeszcze w trakcie układania. Ale już dziś zapraszamy na degustację (20 X, od 16:00 do 17:30)
Zaraz potem, przed wejściem do głównego budynku Festiwalowego (Śródmiejski Ośrodek Kultury przy ul. Mikołajskiej 2) kucharze z Shisha Clubu przywitają Was berber whisky, czyli miętową herbatą oraz harirą, słynną zupą, spożywaną tradycyjnie w trakcie ramadanu. Głównym składnikiem hariry są ciecierzyca i jagnięcina, a jej smak wzbogacają przyprawy, w szczególności kumin, imbir i świeża kolendra. 
Każdego dnia festiwalu (od 20 X do 22 X) na stoiskach mini targu będzie można delektować się marokańskimi przekąskami np. daktylami i ciasteczkami pieczonymi z wodą różaną. Będzie także okazja do spróbowania i zakupienia herbacianych mieszanek oraz kawy - sprowadzonych specjalnie na festiwal z samego serca marokańskich gór - za sprawą cateringu, który zapewnią Państwo Agnieszka i Mohammed Ayoug z firmy Skarby Maroka.
W trakcie licznych wernisaży będziemy Państwa częstowali marokańskim winem. Bo choć Maroko jest krajem muzułmańskim,  co roku produkuje 35 milionów butelek wspaniałego trunku. Porastająca zbocza gór winorośl, smagana afrykańskim słońcem, nabiera słodyczy, która zamknięta pod korkiem, urzeka podniebienia smakoszy z całego świata.
Zapraszamy! Skosztujcie Maroka wszystkimi zmysłami. 

DOMINIKA KUSTOSZ

Więcej informacji: www.festiwalmaroka.pl

Afrykański dla początkujących

Nowa Szeherezada

Rozmowa z dr Katarzyną Jarecką-Stępień z UJ, dyrektorką Festiwalu „Barwy Świata Maroko w Krakowie”


Samira, studentka turystyki na uniwersytecie w Fezie, dorabia sobie jako przewodniczka miejska. Fot. Jakub Ciećkiewicz

- Podczas wędrówek po Maroku spotykałem kobiety nowoczesne, mówiące kilkoma językami, ubrane po europejsku i tradycyjne, z twarzami zasłoniętymi haikami, jakby rodem z XIX wieku. Skąd takie kontrasty?

- Marokańskie kobiety – Arabki, Berberyjki, mieszkanki Sahary Zachodniej - od wieków wspólnie zamieszkują obszar Królestwa. Otaczający je świat nie rozwija się jednak w sposób równomierny. Wysoki poziom bezrobocia wymusza stałą migrację ludzi ze wsi do miast i poza granice kraju, a ponad 40 procent społeczeństwa nadal nie umie czytać i pisać. Analfabetyzm oznacza ubóstwo, izolację i podporządkowanie. W konsekwencji większość Marokańczyków pozostaje bezwolnymi uczestnikami życia społecznego, a miejska „nowoczesność”, którą pan obserwował, często okazuje się pozorna.

- Czy żona albo siostra króla Muhammada próbują poprawić sytuację Marokanek?

- Pierwszą honorową przewodniczącą Narodowej Unii Marokańskich Kobiet została jeszcze pod koniec lat 60. siostra króla Hasana II, Laila Aisza. Bohaterka Time Magazine - szczupła, wysoka, czarnowłosa, nigdy nie zasłaniająca twarzy... Wychowana w europejskim stylu przez francuskie guwernantki. Nosząca dżinsy i słuchająca płyt Frankiego Laine’a. Córka Hasana II - Laila Mariam - często odgrywała rolę Pierwszej Damy podczas ceremonii dworskich i podróży zagranicznych ojca. Do dziś stara się zwrócić uwagę na los kobiet i dzieci w Maroku, występując o poprawę warunków ich życia. Ten sam cel przyświecał inicjatywom jej młodszej siostry Laili Hasny. A dziś żonie Króla Muhammada VI Salmie, która wspiera organizacje działające na rzecz kobiet.

- No właśnie! Mimo społecznych kontrastów pozycja Marokanek w świecie arabskim jest jednak dość wysoka, co wynika podobno z ich masowego udziału w wojnie wyzwoleńczej przeciwko Francji?

- To prawda, udział Marokanek w walce z kolonizatorami był bardzo znaczący. Nie uczestniczyły one oczywiście bezpośrednio w starciach zbrojnych, ale w czasach francuskiego Protektoratu (1912-1956) otwarcie demonstrowały wrogość wobec narzuconych władz. Jedna z nich, Malika al-Fasi, członkini tajnych niepodległościowych organizacji, pisała o potrzebie walki, wyzwolenia, a także konieczności edukacji i kształcenia zawodowego kobiet. Nasilenie działań narodowowyzwoleńczych znacznie poszerzyło sferę kobiecej aktywności. Wolontariuszki dostarczały partyzantom broń, zajmowały się transportem żywności, pośredniczyły w przekazywaniu pieniędzy, dokumentów, wiadomości od walczących.

- I się emancypowały...

- Ruch kobiecy rozwijał się jeszcze w czasach Protektoratu. W 1944 r. doszło do powstania Unii Marokańskich Kobiet, sekcji partii Istiklal oraz stowarzyszenia Siostry Czystości, blisko związanego z Demokratyczną Partią Niepodległości. Główne siły polityczne miały więc swoje przybudówki kobiece.

- Jedne Marokanki weszły w politykę, a inne tworzyły solidarnościowe stowarzyszenia. Czym się one zajmowały?

- Pierwsze organizacje tego typu koncentrowały się na działaniach filantropijnych na poziomie lokalnym. Obejmowały zasięgiem przeważnie niewielki obszar, ograniczony do dzielnicy czy wioski i docierały z pomocą do najbardziej potrzebujących w okolicy. Ze względu na swój lokalny charakter przez długi czas pozostawały głównym łącznikiem w kobiecych kontaktach ze światem zewnętrznym. Do znanych organizacji tego typu należy dziś założone w latach 80. przez Aiszę Chenna stowarzyszenie Solidarité Féminine z siedzibą w Casablance oraz działające w Fezie Centrum Rozwoju Społecznego Chorouk. Pierwsze z nich oferuje pomoc byłym prostytutkom i niezamężnym kobietom w ciąży, drugie prowadzi szkolenia dla kobiet-przyszłych przedsiębiorców.

- Jakie są dążenia arabskich liderek ruchu kobiecego?

- Rola kobiety w marokańskim społeczeństwie ulega daleko idącej przemianie. Wiele elementów z ponad tysiącletniej tradycji poddano w wątpliwość, pewne zapisy religijne ponownie zinterpretowano, pojawiły się zupełnie nowe elementy życia społecznego, których akceptację wymusiła cywilizacja. Kobiety-muzułmanki, wykorzystując idee społeczeństwa obywatelskiego, próbują dziś zrewidować patriarchalną tradycję, stopniowo umacniając własną pozycję w sferze publicznej. Wychodzą z cienia, kreują nową rzeczywistość, nie tylko w zakresie świeckiego czy religijnego systemu państwowości, lecz także sfery kultury czy polityki.

- Dzięki temu Maroko ma najnowocześniejszy Kodeks Rodzinny wśród państw arabskich, a król toleruje feministki.

- Marokański Kodeks Rodzinny (Mudawana) w porównaniu do innych krajów arabskich, można rzeczywiście uznać za postępowy. Przyjęto go ostatecznie w 2004 r. a kobiety odegrały znaczącą rolę w procesie jego modernizacji. Ich aktywność daje bowiem realne możliwości zmiany własnego statusu. Umożliwia skierowanie żądań bezpośrednio na ręce monarchy i innych organów prawodawczych, co z kolei pozwala zachować wpływ na tworzenie nowych przepisów prawnych. Parlamentarzystki wykorzystały ten fakt właśnie podczas prac nad reformą Kodeksu Rodzinnego. Nowa Mudawana, jakkolwiek utrzymuje istotną rolę rodziny w społeczeństwie, znosi funkcję kobiecego opiekuna matrymonialnego przy zawieraniu związku małżeńskiego oraz przyznaje kobiecie prawo do rozwodu i opieki nad dziećmi.

- Wiem, że w Maroku wprowadzono nawet parytety (!) i część pań dostaje się do Sejmu z klucza. Podobnie w wyborach samorządowych... Są kobiety ministrowie i merowie miast.

- Podejmowanie przez kobiety pracy zarobkowej, udział w pracach stowarzyszeń i związków zawodowych pozwoliły im nabyć doświadczenia pomocne w walce politycznej. W latach 80. i 90. wyłoniła się grupa nowoczesnych liderek, które wkroczyły do nadal jeszcze zdominowanej przez mężczyzn elity władzy. Ostatnio obserwuję powstawanie nowej marokańskiej tożsamości, która budowana jest na symbolicznej konstrukcji powiązań ideałów arabskich i zachodnich oraz tworzeniu wizerunku Maroka jako kraju arabsko-muzułmańskiej tradycji otwierającego się na  nowoczesność. Trudno, elitarną 34-osobową obecność kobiet w parlamencie nazwać politycznym sukcesem. Jednak w kraju, w którym wskaźnik analfabetyzmu wśród kobiet przekracza 50 procent nie pozostaje to bez znaczenia...

- Czy w Maroku są do pomyślenia związki nieformalne, życie bez ślubu?

- Coraz więcej par tak żyje, co piąta Marokanka jest rozwiedziona... Aczkolwiek niewiele się mówi na ten temat...

- Słyszałem, że sporo bogatych dziewcząt wychodzi za mąż za Europejczyków, bo wówczas mogą swobodnie dysponować posagiem.

- Małżeństwo z Europejczykiem daje im większą swobodę. Najczęściej wiąże się również z przeprowadzką do Europy, więc sytuacja wydaje się idealna... Jednak pamiętajmy, że takie zmiany nie są dla Marokanek łatwe...

- Jest Pani dyrektorem Festiwalu Barwy Świata: Maroko w Krakowie, który rozpocznie się 19 X. Czy w trakcie tej imprezy znajdzie się miejsce również na sprawy kobiece?

- Organizatorzy festiwalu, który będzie wielką przygodą z kulturą marokańską, przygotowali coś zarówno o kobietach, jak i dla kobiet. W ciągu pięciu dni krakowianki będą miały okazję poznać życie swoich koleżanek z Fezu czy Casablanki, uczestnicząc w wykładach, spotkaniach z podróżnikami, wernisażach, degustacjach, a nawet warsztatach kaligrafii arabskiej i tańca brzucha. Spotkania z Marokiem będą również okazją do odkrycia bogactwa naturalnych marokańskich kosmetyków, cudownych właściwości herbat i sekretów tajemniczych przypraw przewiezionych na festiwal prosto z Zachodu Orientu.  

Wykład dr Katarzyny Jareckiej - Stępień o kobietach Maroka odbędzie się 22 X, o godz. 17, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury

Więcej: www.festiwalmaroka.pl

Festiwal Barwy Świata: Maroko w Krakowie, ŚOK 19 – 23 X 2011

Igraszki z Orientem

Choć organizatorzy warsztatów dla dzieci mają podobno magiczne dywany, specjalnie przywiezione z Marrakeszu, nie udało się im jeszcze uzyskać zezwoleń na loty ponad Małym Rynkiem.

Poznawanie tajemnic kultury arabskiej: symboliczne ozdabianie ciała techniką mehendi, lekcje kaligrafii, opowieści o latającym dywanie  i wiele innych atrakcji to propozycje przygotowane dla najmłodszych przez organizatorów festiwalu, który już wkrótce odmieni oblicze Krakowa, przenosząc mieszkańców miasta w świat baśni z 1001 nocy.
Miłośnicy Maroka nie zapomnieli o dzieciach i młodzieży. Na  warsztatach „Królewskie Multi - Kulti” mniejsi i więksi goście zobaczą jak powstaje tradycyjny tatuaż malowany henną, będą malować papierowe ręce Fatimy, a odważni ozdobią profesjonalnie własne dłonie.
Mehendi to tradycyjna forma dekoracji ciał kobiecych i... męskich, wciąż bardzo popularna w Maroku. Motywy mogą być kwieciste, arabeskowe, geometryczne, nie zawsze jednak „do wyboru, do koloru” – każdy ornament ma bowiem swoje sekretne znaczenie.
Malowane wzory różnią się detalami, informując, z jakiej kultury się wywodzą. Ozdoby na skórze pełnią funkcję dekoracyjną, ale mają także znaczenie symboliczne i odgrywają ważną rolę w tradycji i obrzędach arabskich. Malowanie ciała ma przynieść szczęście, zdrowie, miłość oraz zapewnić ochronę przed złymi mocami… Warsztaty poprowadzi pani Monika Stanisz z krakowskiego Muzeum Etnograficznego.
Ci, którzy myślą, że alfabet arabski to jakaś „czarna magia” zmienią zdanie po warsztatach kaligraficznych. Dla zainteresowanych będzie to dobry wstęp do nauki arabskiego. Ciekawostką jest to, że nauka tego języka silnie angażuje lewą półkulę mózgową, odpowiedzialną za rozum i myślenie analityczne – warto więc trochę się pogimnastykować. Zajęcia poprowadzi pani dr Katarzyna Jarecka – Stępień ze Stowarzyszenia Projekt Orient, którego  celem jest promowanie i upowszechnianie informacji na temat krajów Afryki i Azji oraz prowadzenie i wspieranie działalności naukowo-edukacyjnej.
Każdy w dzieciństwie marzył o podróży latającym dywanem. Podczas Festiwalu znów każdy będzie mógł sobie pomarzyć… Niestety, choć organizatorzy mają podobno magiczne kobierce nie udało się im jeszcze uzyskać zezwoleń na loty. Dlatego na egzotyczną opowieść pod tytułem "Podróż latającym dywanem po świecie arabskim", zabierze nas grupa zORIENTujsię. W trakcie podróży najmłodsi dowiedzą się między innymi, skąd pochodzi Alladyn i Ali Baba oraz jak i w co stroją się kobiety arabskie.
Zapraszamy dzieci i młodzież do odkrywania sekretów Orientu!
MARTA KRAKOWIECKA


FOT: DOMINIKA KUSTOSZ

Wszystkie spotkania i warsztaty dla dzieci i młodzieży odbędą się w sobotę 22 X, w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie przy ul. Mikołajskiej 2. Ilość miejsc ograniczona.

Pierwszy Polak w Maroku

Z początkiem grudnia 1792 roku Warszawę zelektryzowała sensacyjna wiadomość. Znany polityk, pisarz, podróżnik i awiator - hrabia Jan Potocki – dotarł do Maroka, na miejscu wynajął drużynę 50 konnych, przemierzył tajemniczy, egzotyczny, niebezpieczny kraj, trafił na dwór sułtana, któremu złożył wyrazy szacunku od polskiego króla. Przeżył wojnę domową i bombardowanie Tangeru, a potem, pokonując setki niebezpieczeństw, wrócił cały i zdrów do Hiszpanii.

„Journal Hebdomadaire de la Diete” donosił:” Z najwyższą przyjemnością zawiadamiamy, że ten znakomity obywatel, każdego dnia jest tutaj oczekiwany po 16-miesięcznej podróży, gdzie doskonalił swą wiedzę, która już wcześniej budziła podziw współobywateli... Nie zawahamy się oznajmić, że zasób wiedzy tego prawego i oświeconego człowieka, stanie się chlubą niniejszego dziennika, który tym samym zdobędzie sobie szacunek i uznanie naszych prenumeratorów”.


Kobiety arabskie zawsze fascynowały artystów – urodą i tajemniczością. Pocztówka ze zbiorów dr Adama Rybińskiego

Tak, równo 220 lat temu, witano podróżnika, który jako pierwszy Polak dotarł do Maroka, a jego reporterską relację czytano z niemniejszymi wypiekami na twarzy, niż słynne opowieści Mungo Parka z ekspedycji do wnętrza Afryki.

***

Autor „Pamiętnika znalezionego w Saragossie” przybył na Gibraltar 2 lipca 1791. „Rozpościera się tu jeden z najpiękniejszych widoków, jakie istnieją być może na świecie. Widać trzy wielkie królestwa, ocean, który otacza wszechświat i Morze Śródziemne, którego wody obmywają Ziemię Świętą” – zanotował w notesie.

Dodał, że przybywa do Maroka jako „pierwszy po prostu podróżnik”, jednak biografowie pisarza: Francois Rosset i Dominique Triaire sugerują, że Potocki został wysłany z tajną misją do młodego sułtana Mulaja Jezida aby sprawdzić, czy Maroko (wraz z Turcją, Szwecją i Hiszpanią) mogłoby przeciwstawić się potędze Rosji. W naszym kraju uchwalono właśnie Konstytucję 3 Maja, rosło zagrożenie rozbiorami, Stanisław August Poniatowski szukał na świecie sojuszników, nawet bardzo, bardzo egzotycznych... i rozsyłał posłów.

Pierwsze notatki hrabiego z Afryki są wręcz bukoliczne. „Piaszczyste wybrzeże obsiedli gdzieniegdzie rybacy, nieco dalej, bez obawy przed Akteonami, kąpie się gromada Murzynek”. Dookoła widać starannie uprawiane pola, okoliczne chaty, wykonane z trzciny, są pełne bocianów, a miejscowa ludność okazuje podróżnym wiele życzliwości.

Pisarz, jako miłośnik płci pięknej, zainteresował się w pierwszym rzędzie mieszkankami Maroka. „Wśród wieśniaków widziałem wiele kobiet – wspomina - ale powiedziano mi, że są bez wyjątku stare i brzydkie, gdyż młode i ładne skierowano do przyjemniejszych zatrudnień...”

Później spotyka wreszcie młode i ładne lecz dowiaduje się, że: „Choć kobiety mahometańskie, wyróżniają się powiewnymi i na pół przezroczystymi szatami, dłuższe przyglądanie się im byłoby jednak niebezpieczne, gdyż nieuniknionym skutkiem takiego zuchwalstwa bywa śmierć lub obrzezanie.”

Zasmucony podróżnik – podróżujący na osiołku – dociera wreszcie do przepięknego, pełnego rajskich ogrodów Tetuanu, którego architektura, kojarzy mu się z hiszpańską Alhambrą. Tam wręcza miejscowemu kaidowi list do sułtana Mulaja Jezida i przez kolejne tygodnie, pozwala się gościć miejscowym arystokratom, biorąc udział w przyjęciach, zabawach, przechadzkach, ćwiczeniach kawalerii, a nawet podziwiając rytuały połykaczy węży. „Utrzymują oni, że wprawiwszy się w podniecenie potrafią przeciąć człowieka dwoma palcami na pół. Ponieważ wyraziłem powątpiewanie, jeden z nich wpadł w szał, wyciągnął nagle ramię... trysnęła krew...”

List do Mulaja Jezida - z prośbą o audiencję - który wędrował tymczasem do Rabatu, napisał ambasador Maroka w Hiszpanii. Brzmiał on tak: „Człowiek, którego polecam Waszej Wysokości, jest mieszkańcem Bulunii, kraju bardzo od nas odległego, leżącego w pobliżu Moskwy. Jest on jednym z najznaczniejszych ludzi w swojej ojczyźnie, a jedynym celem jego podróży, jest oddać pokłon Waszej Wysokości...”

Odpowiedź przyszła 16 lipca: Potocki miał wynająć eskortę i przybyć do sułtana, do Rabatu.

***

Maroko olśniło hrabiego Jana pięknem pejzaży. „Obozowaliśmy na zboczu wzgórza. Namioty Arabów widniały u naszych stóp, w dolinie zapełnionej stadami bydła: koczownicy zajęci byli przy pracach w polu. Cały ten widok, skąpany w promieniach słońca, zdawał się nam obrazem poranka z pierwszych wieków istnienia świata.”

Potocki – jako dociekliwy podróżnik i uczony zbiera po drodze wiadomości o faunie i florze nieznanego kraju. Spotyka myśliwych polujących na tygrysy, pantery i hieny. Dowiaduje się, że w pobliskim lesie żyją lwy, które nie wyrządzają ludziom krzywdy, ponieważ żywią się dzikami.

Jako rasowy dyplomata zbiera też informacje o sytuacji politycznej w Maroku, zwłaszcza o okrucieństwach młodego sułtana, któremu wiele osób przypisuje szaleństwo: „Cesarz niejednokrotnie każe sprowadzić do siebie któregoś z rzekomych przyjaciół, by własnoręcznie zadać mu śmierć za pomocą włóczni...” Każe torturować i mordować dostojników państwowych, pozwala armii łupić zdobywane miasta, nie stroni od alkoholu, a podczas pobytu w Fezie ożenił się ze wszystkimi ładnymi dziewczętami.

Co to za kraj – rozważa pisarz - „gdzie „sto tysięcy potomków Mahometa ma prawo do korony, wszyscy bracia i legiony synów sułtana posiadają je również. Wiele zależy od armii, a głos ogółu waży najwięcej”.

***

2 sierpnia podmiejską równinę Sale wypełniło 10 tysięcy czarnych jeźdźców na wspaniałych rumaka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski