– Urodził się Pan w Krakowie, ale wkrótce rozpocznie już czwarty sezon w koszulce Sandecji.
– Tak? Nawet nie liczyłem, dopiero pan mi przypomniał.
– Ludzie na ulicach Nowego Sącza traktują już Pana jak swojego?
– Bardziej po meczach. Szczególnie dało się to odczuć na koniec minionych rozgrywek. Sam też dobrze tutaj się czuję. W sumie to zawsze tak było.
– Dla Pana Nowy Sącz też pewnie już stał się miejscem szczególnym.
– Tak. Dobrze też pamiętam, że przecież właśnie stąd wyszedłem do Górnika Zabrze.
– Niedawno przedłużył Pan umowę z Sandecją, a w jednym z wywiadów powiedział, że to krok do przodu, nie w tył. Dyplomacja?
– Nie, dlaczego?
– Bo miał Pan ofertę z bogatej Termaliki.
– Nie tylko, bo inny klub z pierwszej ligi też złożył mi propozycję. Widzę jednak, co się dzieje w Sandecji. W nowym sezonie możemy walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Liczę na lepszą grę i wzmocnienia.
– Szefowie klubu powiedzieli: „Maciek, zostań, znów budujemy mocną pakę”?
– Hm, nie stwierdzili, że będziemy na sto procent grać o awans, ale byli zadowoleni z mojego poprzedniego sezonu. Jakoś zawsze z prezesami dobrze żyłem. Widziałem wielką chęć, żeby mnie zatrzymać. Wyrobiłem sobie tutaj nazwisko.
– I właśnie dlatego, jeśli coś pójdzie nie tak, Pan jako jeden z pierwszych dostanie od kibiców po uszach.
– Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności. Każdy wie, czego może ode mnie oczekiwać. A oferty z innych klubów nie były z kategorii tych nie do odrzucenia, chociaż pieniądze oferowano mi większe. Zresztą, chodziło o zespoły z tej samej ligi, więc po co miałem odchodzić z miejsca, w którym dobrze się czuję? To główny powód, dlaczego nadal gram w Sandecji.
– Inny to pewnie taki, że odpowiada Panu filozofia gry, jaką preferuje trener Ryszard Kuźma.
– Zgadza się, a nasz szkoleniowiec preferuje futbol podobny do tego, jaki kiedyś pokazywaliśmy za czasów trenera Wójtowicza.
– Potencjał dzisiejszej Sandecji można w jakiś sposób porównać do tego zespołu sprzed pięciu lat, kiedy pod wodzą mającego za sobą grę w Wiśle Dariusza Wójtowicza byliście trzecią – po właśnie „Białej Gwieździe” i Cracovii – siłą Małopolski?
– Można, ale nie mówmy na razie o tym. Wtedy graliśmy o awans do ekstraklasy. Byliśmy w stanie wygrać z każdym. Każdy, kto do nas przyjeżdżał, liczył się z tym, że może w Nowym Sączu przegrać. Zbudowaliśmy słynną twierdzę. A teraz przed nami jeszcze dużo pracy. W ostatnim sezonie mieliśmy kilka dobrych spotkań przeplatanych średnimi i – nie ma co ukrywać – słabymi.
– W nowych rozgrywkach Sandecja już regularnie będzie pokazywać dobrą twarz?
– Właśnie po to teraz trenujemy. Przypominam, że w rundzie jesienej trener przejął nas po trzeciej czy czwartej kolejce. W tej chwili mamy trochę czasu, żeby szlifować formę, więc tym bardziej jestem do wszystkiego optymistycznie nastawiony. Liczę na to, że wszystko zaprocentuje i taktycznie będziemy się dużo lepiej prezentować. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy walczyć o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie. Inna sytuacja, moim zdaniem, nie miałaby sensu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?