MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Innowator kinematografii

(UW)
Udamy się w szalnoną podróż oglądając „Eisensteina w meksyku”. To dzieło pełne zaskoczeń

Peter Greenaway oddaje filmowy hołd jednemu z najznamienitszych reżyserów w historii kinematografii – Siergiejowi Eisensteinowi.
„Eisenstein w Meksyku” to zwariowana opowieść o radzieckim twórcy, któremu światową sławę przyniosły w latach 20. XX wieku filmy „Strajk”, „Październik”, a przede wszystkim „Pancernik Potio­mkin”.
W efekcie realizacji rewolucyjnego filmu „Pancernik Potiomkin” Eisenstein zyskuje rozgłos na całym świecie. W 1931 roku reżyser udaje się w podróż do Meksyku, aby zapoznać się z propozycją nakręcenia filmu sponsorowanego przez prywatnych sympatyków ruchu komunistycznego w Stanach Zjednoczonych.
Eisen­stein w okolicach Guan­ajuato znajduje nie tylko przestrzeń do nakręcenia dziesiątek kilometrów materiału filmowego, ale także wielką miłość.
Tę meksykańską wyprawę trafnie podsumowują słowa Greenawayowskiego bohatera: O rewolucji rosyjskiej mówiono: 10 dni, które zaszokowały świat. Skoro tak, to mój pobyt w Meksyku można by określi mianem 10. dni, które zaszokowały Eisensteina.
Reżyser zainteresował się Eisensteinem jako siedemnastolatek. „Byłem z jego powodu w Moskwie i Sankt Petersburgu. Odwiedziłem Rygę, gdzie przyszedł na świat; Mińsk, Nowogród, Władywostok, wybrzeże Morza Czarnego i Kaspijskiego. Całkiem nieźle poznałem w tym czasie Rosję, nauczyłem się języka, zaznajomiłem z rosyjską literaturą i mam wrażenie, że zrozumiałem tło społeczno-historyczne czasów, w których żył Eisenstein” – powiedział reżyser w wywiadzie udzielonym portalowi Filmweb.
Twórca twierdzi w nim również, że Eisenstein nigdy nie wypierał się swojej narodowości i bardzo chciał być rasowym Rosjaninem. „W jego czasach pojawiło się mnóstwo filmowców, których znamy do dziś –Aleksandr Dowżenko, Wsie­wołod Pudowkin, Dżiga Wiertow. Wszyscy byli zatrudniani przez Związek Radziecki; wszyscy, chcąc nie chcąc, byli rzecznikami propagandy” – mówi Greenaway. Ale co z tego?
Reżyser „Eisensteina w Me­ksyku” postuluje: „Michał Anioł jest największym propagatorem katolicyzmu, ale to nie zmienia faktu, że jest też wybitnym artystą! Nie myślimy o nim jako o propagandziście, bo wzniósł się znacznie ponad to, czym jest propaganda. Dzieła Michała Anioła są dziś równie ważne dla ateistów co dla katolików. Podobnie jest z Eisensteinem. To wybitny reżyser, którego twórczość ma uniwersalny wymiar. Z drugiej strony, czy nie każda wielka sztuka propaguje jakieś wielkie idee?”.
Eisensteinowi będziemy przyglądać się z bardzo współczesnej perspektywy.

{ARS, Kika, Mikro, Kino Pod Baranami, Sfinks}

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski