Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwersja nad górską kotliną to prawdziwa katastrofa

Grzegorz Tabasz
Pogodny, jesienny wyż ma swoją ciemną stronę. To inwersja. Tuż po zachodzie słońca podłoże zaczyna oddawać nagromadzone ciepło do atmosfery.

Blisko ziemi termometry pokazują niewiele więcej niż parę stopni powyżej zera. Szybko nadciąga gęsta mgła. Jednocześnie tuż nad naszymi głowami, na wysokości stu pięćdziesięciu, dwustu metrów, powstaje kołderka z ciepłego powietrza. Przydusza do ziemi wszystkie dymy z pieców. I spaliny z samochodów.

Inwersja nad górską kotliną, czy nawet nad niewielkim zagłębieniem terenu na nizinach, to prawdziwa katastrofa dla mieszkańców. Gdyby to był zimny grudzień czy mroźny styczeń, mielibyśmy potężny smog z czerwonym alarmem. Na nasze szczęście wciąż tkwimy w jesieni.

Inwersja zniknie około południa, gdy słońce na dobre ogrzeje powierzchnię. Ciepłe powietrze powędruje wzwyż i szybko rozproszy nagromadzone wyziewy. Ratunek przyniosą wiatry, i to chyba jedyny sposób na inwersję, praprzyczynę smogu. Nie mamy wielkiego wyboru.

Jeszcze długo węgiel kamienny będzie źródłem ciepła. Ciężko zrezygnować z wygodnego samochodu. Co najwyżej można przestać palić śmieci. I więcej nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski