MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Irlandzkie szczęście

Redakcja
Anna ukończyła studia w zakresie weterynarii i szybko zdecydowała się na wyjazd z kraju. Wybrała Irlandię, gdzie przebywa od lipca 2006 r.

Pracę znalazła po dwóch miesiącach poszukiwań. W tym czasie mieszkała u swojej koleżanki Magdy, również lekarki weterynarii, bez pomocy której ciężko byłoby jej przetrwać pierwsze tygodnie. W końcu trafiła na ogłoszenie w irlandzkim dzienniku weterynaryjnym. - Nie było łatwo znaleźć pracę w moim zawodzie. Irlandia słynie z hodowli bydła i owiec, więc nie ma aż tak dużego zapotrzebowania na lekarzy, zajmujących się wyłącznie zwierzętami towarzyszącymi - _mówi Ania.
Cierpliwość jednak się opłaciła. Ania od roku pracuje w klinice, gdzie stale rozwija swoje umiejętności.
- Prowadzę przychodnię dla małych zwierząt, dzięki czemu moi szefowie mogą zajmować się już tylko tymi dużymi.
Pierwsze trzy miesiące były dla niej okresem próbnym. - _Po tym okresie ani ja nie chciałam odejść, ani szef nie chciał mnie puścić - _wspomina z uśmiechem.
Ania pracuje sześć dni w tygodniu. W dni powszednie od 9.30 do 18.30, z dwugodzinną przerwą na lunch, a w soboty do godziny 13. Jej wynagrodzenie ustalono najpierw na 25 tys. euro rocznie netto, ale po pół roku szefowie podnieśli Polce pensję do 30 tys. euro. - _Takie zarobki spokojnie wystarczają na wszystkie potrzebne wydatki i opłatę rachunków. Oprócz tego można bez problemu odkładać całkiem niezłą kwotę. I nie brakuje, oczywiście, na odrobinę szaleństwa
- mówi z zadowoleniem młoda lekarka.
Od strony medycznej przy małych zwierzętach pracuje się w Irlandii prawie identycznie jak w Polsce. Z jedną różnicą…
- Jeżeli porównamy warunki klinik weterynaryjnych w obu krajach, to muszę przyznać, że polskie standardy znacznie przewyższają irlandzkie - _mówi Ania.
Język? Dzięki temu, że naukę angielskiego rozpoczęła w podstawówce, już po pierwszym miesiącu pobytu w Irlandii nie ma problemów z porozumiewaniem się.
Ania mieszka w mieście Dundalk, położonym 80 km na północ od Dublina. Wynajmuje tam wraz z narzeczonym i kolegą cały dom, po którym uganiają się także pies i kot. Mimo że w miejscowości tej mieszka wielu Polaków, jej klientami w klinice są prawie sami Irlandczycy.
Anna odwiedza Polskę co kilka miesięcy. W ciągu najbliższych lat nie ma zamiaru wracać na stałe do kraju. - _Co będzie w przyszłości, nikt tego nie wie. Jednego jestem pewna. Tego, że chciałabym otworzyć własną przychodnię weterynaryjną. A gdzie i kiedy to się stanie, okaże się w swoim czasie.

ALICJA SUMAROWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski