Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ja, Daniel Blake." Zasiłek a wiara w człowieka

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Dave Johns jako Daniel Blake
Dave Johns jako Daniel Blake Fot. archiwum
Lubię kino. Daniel Blake jest przykładnym obywatelem Wielkiej Brytanii. Płaci podatki, dba o porządek, jest pomocnym sąsiadem, wrażliwym na krzywdę najuboższych.

„Dajcie mi fundamenty, a zbuduję wam cały dom” - mówi, zwracając uwagę na wszechstronne umiejętności, jakimi może się poszczycić (to zawodowy stolarz - złota rączka). Chodzący ideał w nowym filmie Kena Loacha, zatytułowanym „Ja, Daniel Blake”, przeżywa jednak kryzys.

Państwo, w stosunku do którego Blake wypełniał wszystkie obowiązki, odwraca się od niego, gdy potrzebuje on pomocy. Mężczyzna przeżywa rozległy zawał i, jak stwierdza lekarz, nie jest zdolny do podjęcia pracy fizycznej. Przez jakiś czas Blake korzysta więc z zasiłku, ale i on zostaje mu odebrany, gdy specjalista z brytyjskiego zakładu ubezpieczeń społecznych podważa opinię medyka i orzeka, że bohater powinien na siebie pracować.

Od początku do końca nie mamy żadnej wątpliwości, po której stronie stoją wszystkie racje. Loach zawsze bowiem opowiada się za jednostką uciśnioną przez system. Problem w tym, że jego wiara w człowieka ma lewicową proweniencję, co oznacza, że reżyser nie potrafi dostrzec w swym bohaterze potencjału bez istnienia w jego życiu opiekuńczego państwa. Z tego też powodu historia opowiedziana w „Ja, Daniel Blake” jest absurdalnie niedorzeczna.

Nie przeszkodziło to jednak Loachowi zdobyć w tym roku Złotej Palmy w Cannes i oczarować (a może zmanipulować?) widzów na całym świecie. Na ekranie zwycięża naiwna lewicowa wrażliwość, przedstawiona w dosadny, niepozostawiający miejsca na żadną wątpliwość, sposób. Loach osiąga na tym polu mistrzostwo emocjonalnej manipulacji. Bo jak tu nie pochylić się nad losem uciśnionego Blake’a? Tak dobremu obywatelowi wszystko się należy.

Loach wpadł jednak w pułapkę ekstremalnego wybielenia postaci. Motywacje mężczyzny stają się mało wiarygodne. Czy rzeczywiście błyskotliwy i pracowity Daniel Blake jest gotowy poświęcić wszystko, tylko po to, by wyegzekwować od brytyjskiego systemu należny mu zasiłek? W normalnym życiu człowiek pracy, a na takiego kreowany jest bohater Loacha, chwyta się każdego zajęcia, by przetrwać i ocalić własną godność. Ale nie w tym filmie.

Reżyser wolał przedstawić walkę bezsprzecznie szlachetnej jednostki z brytyjskim ZUS-em - synonimem bezdusznej korporacji, w której urzędnicy funkcjonują jak roboty pozbawione uczuć. Nie twierdzę, że Loach nie ma racji w ocenie funkcjonowania państwowych urzędów, ale moja wiara w człowieka budowana jest ponad i poza strukturami państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski