Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kamyk w wodę

Paweł Głowacki
Dostawka. Jeśli opowiastkę tę czytacie w piątek, 17 dnia lipca roku Pańskiego 2015, wiedzcie: czytacie ją równo dwadzieścia pięć lat od śmierci Eweliny Kamyk, z domu Woda.

W legendarnym drobiazgu „Zakład wynajmu drogich nieobecnych”, pisanym na marginesie partytury seansu „Wielopole, Wielopole”, Tadeusz Kantor, który odszedł niewiele dni po Ewelinie Kamyk, wyznał, że pamięć to podejrzany i niezbyt czysty w intencjach Zakład. Jego nigdy przez nikogo niewidziany szef, szyderczy i bezlitosny, cienie naszych drogich zmarłych nam wynajmuje, za darmo wprawdzie, lecz wedle własnych humorów. Z reguły serwuje mętne, niewyraźne kreatury. Pokurcze jakieś, pomięte, niemyte, źle ubrane i podle ucharakteryzowane.

Widma, co kiepsko udają przeszłość, fatalnie podrabiają figury z czasów dawno dokonanych. Tak. Cóż jednak począć? Mieć w głowie przez chwilę bubel, coś kiepsko udawanego, fatalnie podrobionego, to przecież więcej niż nie mieć nic. Trzeba więc cieszyć się i pokornie dziękować, bo kiedy Szef zakładu wynajmu drogich nieobecnych jest w humorze strzeliście wisielczym – z lisim uśmieszkiem, którego nikt nigdy nie widział, wielbi serwować pełnym nadziei żywym kawałki kompletnej pustki.

Ewelina Kamyk, z domu Woda. Kto zacz? Nikt. Nikt więc nie pamięta o niej. Zmyśliłem ją. Jest fikcją, kłamstwem, pustką. Owszem, mógłbym nie kłamać, lecz co wtedy by się stało? Gdybym nie skłamał i zamiast „Ewelina Kamyk” napisał prawdę, czyli postawił słowa: Ewa Lassek – zmniejszyłaby się pustka w pamięci żywych? Naprawdę? A o ile procent? Ilu żywych by westchnęło: „Ach, to ona!”?

Ewa Lassek – aktorka niepowtarzalnie osobna, doskonała, na scenie zawsze taka, jakby nikogo wokół nie było, bo zawsze uwikłana w swoich chyba prywatnych, najintymniejszych potyczkach z goryczą, więc jeśli do kogokolwiek podobna, to jedynie do Tadeusza Łomnickiego. Podkreślę: do Łomnickiego, czyli na przykład do Krappa z „Ostatniej taśmy” Becketta, nie do Małego Rycerza z wielką szablą w garści. A dziś? Ewa Lassek dziś – kamyczek na dnie mętnej wody. I co teraz? Żałować? Krzyczeć: „Opamiętajcie się! Nie zapominajcie!”? Łkać nad trupią obojętnością żywych wobec wczorajszej doskonałości?

Niech Pan Bóg broni! Cyrk pensjonarskiej troskliwości jest niesmaczny w ogóle, a przy cieniu Lassek – szczególnie. Ona, Bach monologu słanego w ciemność, wzgardziłaby taką ku tłumom kierowaną czułością, czułością w aż tak złym, bo masowym guście. Kilka razy widziałem ją jako Raniewską w wyreżyserowanym przez Jarockiego „Wiśniowym sadzie” Czechowa, często puszczam sobie DVD z innym Jarockiego arcydziełem – „Matką” Witkacego, w której Lassek grała rolę tytułową.

Przypominam sobie, oglądam – i za każdym razem widzę w istocie tę samą postać. Kobietę spokojnie zapatrzoną w zmierzch, kruchą postać pogodzoną z tym, co nieuchronne. Widzę samotność taktownie smakującą wszystkie bolesne straty jej życia, straty, których nie dało się ominąć. Widzę piękną, człekokształtną resztkę, co jej z zacnej przeszłości pozostały tylko cicho snute słowa, którymi opowiada sobie o swoim czasie przeszłym, dokonanym. Słowa i przeczucie, że kiedyś, raczej wcześniej niż później, przyjdzie wyrecytować sobie, tylko sobie, gdyż wokół nie będzie już nikogo, to, co w finale „Wiśniowego sadu” stary sługa Firs gada opuszczonym pokojom, do których nikt nie powróci, pustym krzesłom, na amen znieruchomiałej klamce u drzwi zamkniętych na klucz.

„Wyjechali... O mnie zapomnieli... No nic, tu sobie posiedzę...”. I jeszcze, już ciszej: „Hm, życie minęło, jakbym nigdy nie żył... Poleżę sobie... Sił już nie masz, nic ci nie pozostało, nic... Ej, ty niedorajdo!...”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski