Jak konie marzną, każdy przecież widzi

- To niedopuszczalne, aby tak traktować zwierzęta. Nie dbać, aby miały co jeść, pić i gdzie schronić się przed deszczem i mrozem - zadzwoniła do nas oburzona Czytelniczka.

Od kilku miesięcy pani Barbara obserwuje, jak konie stoją przywiązane do drzewa przy hotelu Forum. Są tam także nocą. Mimo że miłośnicy zwierząt domagają się od służb, aby to wyjaśnić, sytuacja koni się nie poprawia.

Właściciel zwierząt, starszy mężczyzna z dredami, nie przejmuje się kontrolami Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i straży miejskiej. - Choć telefony w tej sprawie dzwonią niemal bez przerwy, jesteśmy bezsilni - przyznaje Paulina Boba, kierownik biura KTOZ.

- Taki sposób utrzymania zwierząt budzi wiele zastrzeżeń, jednak nie możemy ich odebrać. Konie są dobrze odżywione i zadbane. Trzymanie ich na trawniku i chodzenie z nimi po mieście nie jest zakazane. Gdy konie zaczynają stwarzać zagrożenie, biegając po ulicach, interweniujemy - wyjaśnia.

Działacze KTOZ przyznają, że trudna też jest do udowodnienia teza, że konie marzną. - To rasa koników polskich, zwierząt, które w naturze żyją na stepach i w lasach. Mają gęstą sierść i grubą skórę. Są odporne na choroby i trudne warunki utrzymania. Przy takich rasach tzw. zimny chów jest coraz bardziej popularny - mówi kierownik KTOZ.

O ewentualnym odbiorze koni może zadecydować Urząd Miasta Krakowa. Jednak takiej decyzji urzędnicy dotychczas nie wydali.

- Monitorujemy sytuację - zapewnia Leszek German z Wydziału Kształtowania Środowiska. - Wiemy, że w Tyńcu jedna ze spółdzielni udostępniła właścicielowi koni nieodpłatnie miejsce w stajni, z którego może korzystać podczas największych mrozów i opadów śniegu. Z naszych informacji wynika, że w ubiegłym roku trzymał tam konie. Wybieram się do niego w najbliższym czasie, aby sprawdzić, co się dzieje, dlaczego się nie przenosi- dodał German.

Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej w Krakowie przyznaje, że sytuacja z końmi jest trudna. - Tylko w listopadzie nasi funkcjonariusze po sygnałach mieszkańców interweniowali w ich sprawie czterokrotnie - wyjaśnia. - Ponieważ zastawali konie biegające po bulwarach, albo samotnie chodzące po trawnikach, nakładali na właściciela mandaty i kierowali sprawy do sądu.
Jednak żadna z nich nie została jeszcze rozstrzygnięta.

Strażnicy mogą jedynie stwierdzić wykroczenie za nienależyte sprawowanie opieki nad końmi. - Liczymy, że sąd znajdzie rozwiązanie tej patowej sytuacji - dodaje Anioł.