Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak prezydent opozycję i dziennikarzy pouczał

YAN
(INF. WŁ.) Prezydentowi puszczają nerwy. Przyszedł do Sejmu, by pouczać opozycję. Przy okazji postanowił również pokazać dziennikarzom, gdzie jest ich miejsce i udzielić im lekcji pokory.

   Wczoraj koło południa do drzwi marszałka Józefa Oleksego zapukał niespodziewany gość. W odwiedziny wpadł... Aleksander Kwaśniewski. Prezydent zdziwił tym bardziej marszałka i dziennikarzy, że do Sejmu pofatygował się piechotą. - Byłem w swojej kancelarii na ulicy Wiejskiej i zadzwoniłem z pytaniem, czy jest pan marszałek. Józef Oleksy wyraził chęć spotkania, więc spacerkiem przeszedłem - tłumaczył prezydent.
   Prezydent przychodząc do Sejmu złamał zasady protokołu. To marszałek Oleksy powinien udać się do niego na rozmowę. - Co się dziwić. Jest tu was wielu, a gdyby prezydent zwołał konferencję, nie byłoby tam nawet połowy dziennikarzy obecnych teraz w Sejmie. On chce z wami porozmawiać - stwierdził jeden z liderów SLD. I chyba miał rację: prezydent przyszedł stanąć w blasku kamer. Zwłaszcza że spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego z Józefem Oleksym trwało około 20 minut. Znacznie więcej czasu prezydent poświęcił dziennikarzom.
   Aleksander Kwaśniewski przyszedł zaatakować przeciwników politycznych. Mówił długo i z pasją, z każdą minutą jego twarz tężała od złości. Opozycji miał za złe przede wszystkim to, że próbowała sparaliżować głosowanie nad wotum zaufania dla rządu uzależniając je od ujawnienia dokumentów dotyczących spotkania Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. - PO, LPR, PiS, Samoobrona zamiast udzielić poparcia rządowi Marka Belki, postanowili podjąć wysiłki mające na celu zdestabilizowanie państwa polskiego. To był pełzający przewrót. Na takie rzeczy w Polsce nie może być zgody! - denerwował się prezydent. Jego zdaniem autorom wniosku o przerwanie obrad i wznowienie ich dopiero po ujawnieniu dokumentów Agencji Wywiadu na temat spotkania Kulczyka z Ałganowem nie chodziło o prawdę. - Im chodziło o to, żebyśmy wszyscy tonęli w mętnej wodzie - mówił zdenerwowany prezydent.
   Nie skończył na pouczaniu polityków opozycji. Postanowił także pokazać dziennikarzom, gdzie jest ich miejsce w szeregu.
    (YAN)
   Prezydent zaczął opowiadać dziennikarzom o swoich wrażeniach dotyczących notatek na temat spotkania Jana Kulczyka z byłym radzieckim szpiegiem. Spotkanie szybko jednak wymknęło się spod kontroli. Aleksander Kwaśniewski nie skończył na pouczaniu i zaczął atakować rozmawiających:
   Tomasz Skory (RMF FM): - Czy ma pan na myśli notatkę pana Jana Kulczyka, którą potraktował pan bardzo poważnie?
   Aleksander Kwaśniewski:- Nie ma notatki Jana Kulczyka. Obie notatki są agencji wywiadu, obie są ze sobą połączone. Niech pan zaczeka na ich ujawnienie. Niech pan je przeczyta. Chyba, że pan je zna, to niech pan powie, co pan zna? Bo jeśli pan je zna, to pan je zna nielegalnie. Niech pan przyzna się do czegoś.
   T.S.: - Opieram się na pańskim oświadczeniu, panie prezydencie, że notatka była jednoźródłowa i niezbyt wiarygodna.
   A.K.: - Moim zdaniem większą wiarygodność ma notatka człowieka, który zgłosił się i poinformował o spotkaniu, a mniejszą notatka (druga - autorstwa oficera wywiadu - red.), którą zresztą przeczytacie. Będą one ujawnione i wtedy porozmawiamy. Tylko jestem przekonany, że szczególnie u pana powietrze ujdzie z tego napięcia, które pan teraz reprezentuje. Bo tam nic nie ma.
   Katarzyna Kolenda-Zaleska (TVN24): - Ale jest tam sformułowanie, że Jan Kulczyk powołuje się na "pierwszego?"
   A.K.: - Nie, nie wprost. Początek tego zdania brzmi: "nie wprost powoływał się na pana prezydenta mówiąc: pierwszy". A ja wcale nie uważam, że pierwszy - szczególnie wobec kompetencji, które w Polsce ponosimy - musi dotyczyć akurat prezydenta.
   K.K.Z.: - Wiadomo, że chodzi o pana.
   Krzysztof Leski (sekcja polska BBC): - Weźmy pod uwagę rosyjskie obyczaje. Tam pierwszy to "gęsek" albo pierwszy sekretarz. Kulczyk mówiąc "pierwszy" miał na myśli pana.
   A.K.: - Kulczyk nie jest Rosjaninem.
   K.L.: - Więc kogo miał na myśli?
   A.K.: - On twierdzi, że nikogo i takiej rozmowy w ogóle nie było. Moim zdaniem Kulczyk mówił o warunkach polskich. Co mógł zrozumieć Ałganow, to kwestia mentalności rosyjskiej.
   K.K.Z.: - Ale komisja śledcza ma inne zdanie.
   A.K.: - Za długo słuchałem w waszych audycjach o tym, jak małą rolę w Polsce ma do odegrania prezydent, żeby uwierzyć, że ma rolę nadzwyczajnie wielką. Ja wpływów nie miałem, nie mam i nie chcę mieć. Tylko proszę was o odrobinę konsekwencji. Tylko nie o opowiadanie, że stoicie przed "cyrkiem prezydenckim", jak powiedział pan z RMF.
   T.S.: - Nic podobnego, panie prezydencie!
   A.K.: - Tak jest i za to będę miał do pana żal, bo pan psuje dobre obyczaje!
   T.S.: - Panie prezydencie, nic podobnego. Nic takiego nie powiedziałem!
   A.K.: - To co pan powiedział? Niech pan powie do tego mikrofonu!
   T.S.: - Powiem to jeszcze raz: "sprzed teatru kome..., przepraszam sprzed Pałacu Prezydenckiego". Ot i wszystko.
   A.K.: - I pomylił się pan?
   T.S.: - Tak.
   A.K.: - No to teraz ja się pomylę i powiem, że z panem nasza współpraca się skończyła.
   T.S.: - Trudno. Przykro mi.
   A.K.: - Mnie też.
   K.K.Z.: - Czy możemy sekundę porozmawiać?
   A.K.: - Nie, nie, nie.
   A.K. (zwraca się do Tomasza Skorego): - Nie może być tak, że oczekuje pan z jednej strony stu procent odpowiedzialności za słowa, a z drugiej pan nie ponosi żadnej (odpowiedzialności) za swoje.
   K.K.Z.: - Panie prezydencie, czy ja mogę mieć jedno pytanie?
   A.K.: - Nie! Dosyć tej solidarności dziennikarskiej.
   K.K.Z.:- W innej sprawie, panie prezydencie. Kiedy wszyscy zastanawialiśmy się, po co pan tu nagle przyjechał do Sejmu, usłyszeliśmy od różnych polityków, że pan się boi. Boi się pan czegoś?
   A.K.: - Nie. Nawet moja rozmowa z państwem pokazuje, że nie dość, że się nie boję, to podjąłem zdecydowaną walkę.
   K.K.Z.: - Ale z kim?
   A.K.: - Z wszystkimi, którzy oskarżają bez jakichkolwiek podstaw, z tymi, którzy chcą zdestabilizować państwo polskie. Z tymi, którzy w piątek ruszyli na polską demokrację korzystając z najbardziej absurdalnych argumentów, czyli stwierdzeń rosyjskiego szpiega. Z tymi, którzy bronią polskiej suwerenności używając tego rodzaju argumentów. I tę walkę będę prowadził, bo mnie już na niczym nie zależy. Ja mam rok i parę miesięcy do skończenia kadencji. Będę prowadził walkę również z państwem, którzy obrażają ten urząd i Polskę, obrażają polską odpowiedzialność i polski patriotyzm.
   T.S.: - Ja nie muszę tu stać. Panie prezydencie, przyjmijmy, że mnie tu nie ma, proszę rozmawiać z kolegami.
   A.K.: - Ja oczekuję, że pan powie głębokie przepraszam.
   T.S.: - Ja już to powiedziałem.
   A.K.: - Ale ma pan to powiedzieć tutaj! (zwraca się do stojącego obok operatora TVN) TVN odwraca kamerę do pana i pan mówi... (przerywa mu Tomasz Skory)
   T.S.: (zwracając się do kamery): - Przepraszam za przejęzyczenia (w tym momencie przerywa mu prezydent)
   A.K.: - ...które traktuje pan jako naprawe gruby błąd w swojej profesjonalnej działalności.
   T.S.: - Jak każde przejęzyczenie, panie prezydencie.
   A.K.: - Nie, proszę pana. To przejęzyczenie bym powiedział było znacznie bardziej bolesne.
   T.S.: - Było znaczące.
   A.K.: - To niech pan to jeszcze raz powtórzy. Proszę bardzo kamera tutaj.
   T.S.: (do kamery): - To było znaczące przejęzyczenie.
   K.L.: - Jak się pan czuje w roli reżysera?
   A.K.: - To wy reżyserujecie tę rzeczywistość.
Notował: (YAN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski