Przemysław Osuchowski: Oberżyświat
Dobrze w odpowiednim momencie życia (odpowiednio wczesnym) przestać przesiadywać na Kazimierzu. Tam wina nie urodzisz. Trzeba wyjechać.
Najlepiej wyjechać do kraju, w którym wina za kołnierz nie wylewają, a tradycje winiarskie mają dłuższe niż historia demokracji w Chinach. Trzeba wyjechać do Włoch. I na początek nauczyć się włoskiego.
Dobrze będzie, gdy już poznamy odrobinę włoskiego, nie pakować się do Rzymu, bo tam Polek w mini i Polaków w sutannach jest już zbyt wiele. Trzeba jechać do Toskanii.
Jeszcze lepiej nauczyć się po włosku gotować. Z sercem. Gotowanie (że o jedzeniu nie wspomnę) trzeba pokochać. Winne wątki w kuchni pojawią się same.
Wspaniale, gdy znając już smak steku florenckiego, zwrócimy uwagę, co piją zamożni Brytyjczycy i Niemcy. To na pewno nie jest dobre wino, to jest wino drogie.
Najwspanialej jest założyć własną winnicę. Jeżeli brakuje nam odwagi, można w winnicę się wżenić. Ale drugie rozwiązanie bywa złudne.
Dobrze szukać krzewów winnych nie w specjalistycznych sklepach dla snobów, ale u sąsiadów. W Toskanii pielęgnują winną latorośl od pokoleń. I cokolwiek byśmy zasadzili... okaże się zawsze, że to szczep Sangiovese, od którego wszystko co dobre się zaczyna i na czym się kończy.
Nieźle by było, gdyby krzewy były różne, od kilku na ten przykład sąsiadów. Niektóre odmiany mogą się okazać nieco zbyt wyrafinowane, ale inne będą bardziej prostackie. A prostota dobremu winu sprzyja.
Dobre zbiory w Toskanii to nic oryginalnego. Wina niech dojrzewają podzielone na gatunki, w zależności z jakich krzewów (od którego sąsiada) pochodziły. Będzie dobrze! Gdyby któryś się wybitnie nie udał, sprzedamy go turystom z Japonii lub Rosji.
Wspaniale jest do kupażowania gotowego wina zatrudnić specjalistę. Kosztuje to majątek i tak robią ludzie pozbawieni przez Boga rozumu. Mądrzej bowiem jest zaprosić do degustacji toskańskich sąsiadów. Oczywiście muszą mieć głowy siwe jak Oberżyświat! Doskonali w swym doświadczeniu sąsiedzi pojedzą, popiją, pośpiewają, powiedzą mnóstwo komplementów na temat urody Sylwii z Polski i... zadecydują, że wszystkie gatunki, które wyprodukowaliśmy, trzeba zmieszać. Mieszamy więc i butelkujemy. Dobrze winu nadać intrygującą nazwę. Choćby Negus - imię pewnego abisyńskiego władcy - a Sylwia ma do Abisyńczyków wyraźną słabość... Najlepiej wino następnie przywieźć do Polski. I wypić. Za zdrowie tych, którzy nie boją się spełniać marzeń. I wiedzą, co to jest dobre wino!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?