Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w najczarniejszych snach, czyli rozgromieni

BK
PIŁKA NOŻNA. Trener Laskowianki Grzegorz Radowiecki długo nie mógł dojść do siebie po drugim spotkaniu barażowym z Brzeziną Osiek. Porażka oznacza, że jego drużyna wraca do olkuskiej klasy A i z tym - jak mówi - można było się liczyć, natomiast w najczarniejszych snach by nie przypuszczał, że w Osieku jego podopieczni dostaną takie tęgie lanie (2-12).

- Jestem w szoku. Nigdy nie przegrałem w takich rozmiarach, zarówno jako zawodnik, jak i potem w roli szkoleniowca. Kiedyś grając jeszcze w Sławkowie ulegliśmy Szczakowiance 1-6 i podobnie przegrałem potem jedno ze spotkań już w roli szkoleniowca. Takiego rezultatu, jaki padł w Osieku nikt nie był w stanie przewidzieć - mówi szkoleniowiec Laskowianki.
Tym bardziej po pierwszym meczu zakończonym remisem (1-1). Faktem jest, że w Laskach wicemistrz oświęcimskiej klasy A pokazał się z dobrej strony, stwarzając sobie szereg okazji, ale i Laskowianka mogła pokusić się o wygraną. Wydawało się, że w rewanżu szanse są wyrównane.
Oba zespoły zaczęły ostrożnie, ale tak było tylko do pierwszego trafienia gospodarzy, po którym Laskowianka ledwie wznowiła grę od środka, a zaraz straciła drugą bramkę. Piłkarze z Lasek nie wiedzieli co się dzieje, a na ich bramkę sunął atak za atakiem. Przed upływem 20 minuty przegrywali już 0-4.
- Trudno było w tych okolicznościach myśleć o korzystnym wyniku. Wprawdzie zdobyliśmy także gola, a potem była szansa nawet na drugiego, ale nie mogło to zmienić przebiegu spotkania, zwłaszcza, że gospodarzom wchodziło dosłownie wszystko. Pierwszy strzał na naszą bramkę dał im prowadzenie. W pierwszym kwadransie oddali jeszcze dwa kolejne celne strzały i także znalazły one drogę do naszej siatki. W pewnym momencie stało się jasne, że pozostaje nam walczyć już tylko o honorową porażkę - twierdzi trener Radowiecki.
Nie udało się. Już do przerwy Laskowianka przegrywała 1-7, a po zmianie stron Brzezina nie ustawała w ataku i piłka jeszcze pięciokrotnie wylądowała w siatce gości.
- Nie da się ukryć, że doznaliśmy bolesnej porażki. Była to dla naszych zawodników sroga lekcja, mam na myśli szczególnie bocznych obrońców, bo duża część goli padła dla gospodarzy po akcjach skrzydłami. Nie był także mocnym punktem w tym spotkaniu nasz bramkarz - stwierdził szkoleniowiec Laskowianki.
Jak przypuszcza, w konfrontacji z wicemistrzem innej z grup klasy A niż oświęcimska, szanse jego zespołu byłyby większe.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski