MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak walczyli inni?

Redakcja
Walka wielkich zawsze trzyma w napięciu. Emocje sięgają wówczas zenitu, adrenalina przelewa się litrami. Nie inaczej było podczas trwania rozgrywanego tydzień temu w Olsztynie 26. Rajdu Kormoran. Ale wielkie emocje to nie tylko domena zawodników z czołówki. Wielkie emocje towarzyszą także kierowcom drugiego planu, zwłaszcza wtedy, kiedy marzą oni o tym, aby odmienić swój los i zaistnieć na pierwszych stronach gazet.

MH

 W tle rywalizacji Kuliga, Hołowczyca i Kuzaja w podolsztyńskich lasach działy się ciekawe rzeczy. Na przykład w grupie N, w której jako pierwszy prowadzenie objął "aferzysta" Łukasz Sztuka. Złapany podczas pokonywania OS numer 2 "kapeć" i związana z tym faktem strata około 20 sekund tylko na moment pozbawiły Łukasza prowadzenia. Później, kiedy pech dał znać o sobie po raz drugi, zmuszając kierowcę czerwonego lancera do zatrzymania się na OS-ie, zaś szarżujące evo VI Marcina Turskiego staranowało samochód Steca i zniknęło z wyników, do głosu doszedł Paweł Dytko. Naciskany do końca przez Tomasza Czopika dowiózł swoje zwycięstwo do mety, ale tu czekała nań niespodzianka w postaci... dyskwalifikacji (stosowanie niedozwolonych regulaminem hamulców). W tej sytuacji zwycięzcą N-ki po raz drugi z rzędu został krakowianin Tomasz Czopik.
 Wielkie słowa uznania należą się, przy okazji opisu zmagań grupy N, Wojtkowi Zaborowskiemu. Po osiemnastu miesiącach spowodowanej przykrym wypadkiem przerwy (rajd Karkonoski ’98), po ciężkiej operacji nogi i wyczerpującym okresie rekonwalescencji zawodnik powrócił na rajdowe trasy, by rywalizować nań o punkty w grupie N. Wielkie brawa za upór i konsekwencję. Wielki podziw za hart ducha, serce i waleczność, które przyniosły zawodnikowi profit w postaci drugiego miejsca w klasyfikacji grupy N.
 W "ośce" jak to w "ośce". Kuchar, Gielata i Bębenek (potencjalny rywal Jurczak w piekielnym seicento odpuścił już na początku, demolując zawieszenie samochodu po twardym lądowaniu na jednej z licznych hop i wykonując pokazowe salto ze śrubą). Każdy z wymienionej na wstępie trójki walczył na miarę możliwości swojego sprzętu. A że na luźnych nawierzchniach przedni napęd zawsze uznaje wyższość quattro, przeto Kuchar, Gielata i Bębenek, chcąc nie chcąc, oddali pole.
 Fuchs, który już tyle razy skarżył się na niesolidność swojej celiki GT-4, musiał uczynić to raz jeszcze. Silnik potwora prychał, przerywał, odcinał paliwo i nikt nie był w stanie stwierdzić, dlaczego. Rzecz podejrzana i trudna do przyjęcia, choćby ze względu na to, że auto wrocławianina odbyło podobno wiele żmudnych badań w dalekiej Szwecji i zdaniem tamtejszych speców miało spisywać się bez zarzutu.
 Wśród peugeotów wielkie poruszenie. Tabun małych rajdówek pojawił się w Olsztynie, bez respektu dla nawierzchni tutejszych dróg (w przeciwieństwie do lanosów i seicento). Było trochę zamieszania, i owszem, ale generalnie "pucharowcy" spisali się dzielnie, zaś najdzielniej Grzegorz Grzyb. Niestety, pech nie ominął, przewodzącego stawce peugeotów, Macieja Wody. Awaria samochodu pozbawiła zawodnika szans na końcowy sukces. Z sercem na ramieniu pokonywał olsztyńskie szutry Zbigniew Gabryś. W skrzyni biegów prowadzonego przez reprezentanta AP Kraków egzemplarza 106-ki rally zgrzytała "dwójka" i zachodziła poważna obawa, że wzorem poprzednich eliminacji duet: Gabryś/Hundla nie ujrzy mety. Stało się jednak inaczej. Peugeot z numerem startowym 51 zajął w pucharowych zmaganiach dobre czwarte miejsce.

MH

Fot. autor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski