MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaka jest Ameryka

Redakcja
Manifestacyjna nieufność naszych ekspertów i publicystów do Stanów Zjednoczonych nie jest żywiołowa, jak w Ameryce Łacińskiej, ani zawzięta, jak w krajach Islamu, ani filozoficzna, jak nad Sekwaną. Jest wyssana z palca, podobnie jak niedawna faza miłości do tego kraju i jego przywódców, miłości promowanej w latach dziewięćdziesiątych przez interesy finansowe niektórych grup medialnych, ale wcześniej, w latach stanu wojennego, żywionej szczerą nadzieją pognębienia komuny osobiście przez prezydenta Reagana.

Od miłości przeszliśmy w mig do niechęci, a nawet pogardy wyrażanej przez przeróżne ikony polskiej myśli ekonomicznej pod adresem tej Ameryki, która produkuje już tylko zielony papier. Ten obrazowy i niedorzeczny skrót myślowy utrudnia wykorzystanie bolesnego doświadczenia dla rozwoju własnych szwankujących umiejętności zawodowych.
W gruncie rzeczy amerykański kryzys dotyka nas tylko pośrednio, głównie w postaci wzmożonego transferu waluty do zachodnich instytucji finansowych i spadku zamówień europejskich. Natomiast reszta naszych nieszczęść, to jest, jak na razie, spadek cen nieruchomości i straty na spekulacjach walutowych, to raczej następstwo nierozwagi rodzimego kapitału, który wprawdzie tego wszystkiego nie wymyślił, ale - idąc śladem zachodniego rynku - powstrzymać się nie był w stanie.
Tymczasem, jak zawsze po większym kryzysie, rynek ten wchodzi w okres dostosowań procedur i zasad alokacji kapitału, a być może także i obyczajów spożycia i dominacji. Nie należy tu oczekiwać cudów, ale skala deklarowanych porządków zapowiada ciekawe czasy. Wynik tego katharsis w ogromnej mierze zależeć będzie od zbiorowego wysiłku społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, nadal przywódcy rynku, który z całą pewnością nie zasługuje dziś na niedoinformowane lekceważenie, tak jak przed laty nie zasługiwał na miłość.
Czy koniec potęgi USA?
Nic bardziej błędnego. Zbiorcze zasoby Stanów Zjednoczonych nadal są największe pomiędzy narodami, a nawet całymi regionami świata. Znajdziemy tu kolosalne rezerwy niemal wszystkich skarbów mineralnych, roślinnych i zwierzęcych, największe kapitały i największy rynek jednorodnego popytu. Stany Zjednoczone ustępują regionowi euro w cyfrach ogólnego handlu, ale euro-unijny rynek nadal jeszcze, i zapewne na długo, odstaje pod względem dochodu, głębokości popytu, swobody gospodarowania, innowacyjności i konkurencyjności.
Ważną rolę odgrywa tu czynnik ludzki. Za Oceanem mamy niezmierzone zagłębie pracy : Amerykanie pracują najwięcej na świecie, są niedościgli pod względem zdolności zawodowego dostosowania się, mobilności geograficznej, przedsiębiorczości i optymizmu.
Wynika to ze zbiegu okoliczności niedostępnych żadnemu innemu regionowi świata: kulturalne dziedzictwo pionierów, niezmierzone zasoby własne i zaplecze planetarnych dolarów daje większą niż gdzie indziej możliwość drugiej szansy. W tych warunkach 60% młodych Amerykanów wierzy, że będą kowalami własnego losu; we Francji wskaźnik ten jest przeszło dwukrotnie mniejszy.
Podtrzymaniem amerykańskiej płynności finansowej zainteresowane są niemal wszystkie banki świata. Dolar pozostaje głównym środkiem płatności handlowych, pieniądzem rezerw bankowych i monetarnym schronieniem w czasach kryzysu, co na nowo pokazało październikowe wzmocnienie dolara, wywołane spadkiem zaufania do euro osłabionego... kryzysem finansów amerykańskich.
Nieodpartym argumentem amerykańskiego przywództwa jest innowacyjność naukowa i technologiczna. Pomimo kryzysu inwestorzy całego świata pracują ze wzrokiem skierowanym na nowojorskie giełdy, w tym giełdę walorów technologicznych.
Wreszcie nikt poza Stanami Zjednoczonymi nie potrafi przenieść pół miliona żołnierzy na drugą półkulę, wysłać lotniskowce w dowolny punkt kuli ziemskiej. Obok siły uderzenia i mobilności oddziałów Amerykanie dysponują największą siecią wywiadowczą. Są obecni we wszystkich gorących punktach planety. Stany to jedyny kraj o globalnej wizji spraw i globalnym zaangażowaniu. Wykracza ono znacznie poza interwencje wojenne i dolarowe lokaty.
Marzenie uniwersalne
Opanowując świat, Amerykanie wnieśli weń twórczą kulturę: wzór kutej na cztery nogi demokracji, lecz także prawa człowieka, zmysł innowacji i szacunek dla tradycji, szeroki zasięg politycznych horyzontów i lokalny patriotyzm, technologię i rock and roll. Szczególną cechą kultury amerykańskiej jest jej plebejska żywotność. Nadając dolarowi centralne znaczenie w stosunkach społecznych, uwolnili swój pieniądz od kompleksów tradycji europejskiej, co zwiększyło dopływ twórczych jednostek do wszystkich dziedzin życia i nadało kulturze masowej nieznaną gdzie indziej dynamikę.
Siłą amerykańskiej kultury jest umiejętność kreowania marzeń. Jeśli filmy wielkiej ery Hollywoodu nie pokazywały życia, jakie jest, to przynajmniej takie, jakie powinno być. Jeśli ich fantastyka filmowa odwraca naszą uwagę ku światowi, jakiego nie ma, to w tamtym świecie jednostka szlachetna zawsze weźmie górę, jeśli tylko wykaże się amerykańską moralnością i żelaznymi jajami. American Dream - amerykańskie marzenie jest współczesnym ogniwem długiego łańcucha utopii europejskich, ich nostalgię i niespełnienie zastępując wiarą w przyszłość i pojęciem szansy dla każdego.
W rzeczywistości mamy tu do czynienia z handlową formą prawa silniejszego. Uzyskał on powszechną sankcję w następstwie inspirowanego ze Stanów uwolnienia światowego handlu, dzięki czemu miejsce mitu produkcyjnego zajął mit handlowy, a prawo stałych innowacji uzupełnione zostało zasadą obniżki kosztów własnych przez delokalizację. Wytwarzaniem zajmą się inni, na rubieżach rynku tęskniący do zachodnich standardów spożycia, natomiast przywódcy zapewnią bezpieczeństwo szlaków handlowych oraz inspirację technologiczną i konsumpcyjną.
Rychło okazało się, że jest to kierunek słuszny, bo zwycięski; upadek komunizmu i nieprzerwane pasmo sukcesów końca stulecia przywróciły Amerykanom wiarę w gwiaździsty sztandar i własną rację, boleśnie sponiewieraną ćwierć wieku wcześniej w wietnamskim kotle.
Ich kolejne marzenie ogniskuje na sobie złotousty prezydent o ciemnej skórze. Nie spieszmy się z ignorowaniem sił żywotnych tego narodu. Starannie się tego błędu wystrzegają ciężko wszak doświadczone obwody finansowe planety, które nadal pokładają swe nadzieje w bonach skarbu amerykańskiego.
Robert Kaczmarek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski