MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaka matura z polskiego? O maturze trzeba w nieskończoność, gdyż wciąż jest niedoskonała i w płynnej rzeczywistości będzie nadal niedoskonała. Ponieważ Ministerstwo Edukacji rozpoczęło prace nad zmianami podstaw programowych, czas...

Redakcja
Najwygodniej dla porządku w szkołach, dla organizacji zajęć w młodszych klasach, dla trudu polonistów przygotowujących młodzież do egzaminu oraz dla współegzaminujących, wreszcie dla finansów publicznych byłoby zniesienie egzaminu ustnego jako przeszkody hamującej szkolną normalność. Ale czy poloniści zgodzą się, aby ich przedmiot został zmarginalizowany i utracił przywileje, jakimi się dotychczas cieszył? I co powie opinia publiczna, gdy usłyszy, iż jest ustny egzamin z języka obcego, zaś literatura i język polski otrzymały czerwoną kartkę? Rozpęta się dyskusja, chyba słuszna, gdyż większość krajów Unii broni kultury narodowej i nie dopuszcza, aby językowa ojczystość kojarzyła się z drugorzędnością.

Jaka matura z polskiego? O maturze trzeba w nieskończoność, gdyż wciąż jest niedoskonała i w płynnej rzeczywistości będzie nadal niedoskonała. Ponieważ Ministerstwo Edukacji rozpoczęło prace nad zmianami podstaw programowych, czas zasugerować zmiany, których najważniejszy w Polsce szkolny egzamin wymaga. Moja zasada: nie burzyć wszystkiego, utwierdzać słuszne, modyfikować nieudane. Oto propozycje. STANISŁAW BORTNOWSKI\*

Skoro ustnie, to z sensem

Jeżeli egzamin ustny z polskiego zwany wewnętrznym ma pozostać, to w jakim kształcie? Dotychczasowa dłuższa wypowiedź zwana prezentacją stwarzała, niestety, pokusy korupcyjne. Jednak uczniowie zdolni, drążący temat bliski im emocjonalnie i poznawczo, często zachwycali, a i część słabych, lecz ambitnych też zaskakiwała komisję.
Jeżeli - mimo związanych z nią problemów - opowiadam się za dotychczasową formułą dłuższego mówienia na temat, to dlatego, iż każdy absolwent szkoły średniej powinien się taką umiejętnością wykazać. Znając praktykę, obawiam się, iż gdy egzamin ustny zostanie wykreślony, wówczas nic nie zmusi polonistów, aby ćwiczyli na lekcjach dłuższe mówienie. Polonistyka stanie się niema i przekształci w matematyczną technologię.
Jak zatem mogłaby wyglądać według mojej propozycji zmodyfikowana wewnątrz-szkolna matura ustna z języka polskiego? Łączyłaby stare z nowym. Uczeń wybierałby z listy przygotowanej według programu danej klasy (a nie szkoły) nie jeden, lecz sześć tematów, a mógłby proponować też własne. Ich zakres nie przypominałby obowiązującej teraz zasady olimpijskiego rozmachu, byłby skromniejszy.
Odpowiedź na wylosowany problem - stanowczo nieprzerywana - trwałaby 10 minut, komisja zadawałaby teraz jedno dodatkowe pytanie związane z prezentacją (5 minut też nieprzerywanych) i 2 - 3 krótkie pytania sprawdzające wiedzę i znajomość lektury. Zaostrzone kryteria dyskwalifikowałyby abiturienta za poważne błędy rzeczowe.
Na egzaminie ustnym pojawiłaby się lekceważona, a ściślej mówiąc - unicestwiona dziś tematyka językowa (połowa pytań) i tym samym język polski w nowej rzeczywistości maturalnej zacząłby odpowiadać nazwie przedmiotu. Z modyfikacji wartych wprowadzenia sugerowałbym, aby jedno z pytań dotyczyło przeczytanego spoza lektury utworu (zbiór opowiadań, kilka wierszy, powieść, reportaż) współczesnego, czyli napisanego w ostatnim dziesięcioleciu. Na poziomie rozszerzonym lista pytań sięgałaby np. 10 plus dwa utwory najnowsze.

Przeciw czytaniu ze zrozumieniem

Egzamin pisemny skróciłbym odrzucając tak zwane czytanie ze zrozumieniem. Jest to ćwiczenie powtórzone za egzaminem po gimnazjum, mechaniczne i odgórnie sterowane (pytania dotyczą akapitów), podporządkowane najczęściej dyskusyjnemu kluczowi odpowiedzi. Zdający nie ogarniają całości, nie mogą się też podzielić własnymi refleksjami, są jakby ujarzmieni w labiryncie znaczeń narzuconych i trochę niesprawdzalnych.
Uczniowie bardzo słabi tego testu nie zaliczają, gdyż matura i tak wykracza poza ich umiejętności, przeciętnym nie sprawia on trudności, zdolni samodzielnie myślą i wykraczają sensownie poza sztywny katalog sensów. W tej sytuacji komisje szkolne konsultują się z regionalnymi, trwa nieprzerwany dialog unieważniający pierwotny zamysł i zatwierdzający wszelkie warianty znaczeń. Komu taka zabawa jest potrzebna - doprawdy nie wiem. Uczniowskie protesty przeciw bezsensowności czytania bez oddechu powinny zostać wzięte pod uwagę.
Jest jeszcze jeden argument przeciw takiej formule: zdobyte punkty wpływają na wynik egzaminu pisemnego. W układzie, który nazwę miłosiernym, wystarczy napisać byle co w wypracowaniu, by zdać. Tymczasem właśnie umiejętność zredagowania samodzielnego tekstu bez względu na to, czy go się nazwie rozprawką, szkolnym esejem, artykułem, komentarzem, felietonem czy po prostu wypracowaniem powinna być umiejętnością najwyżej punktowaną na maturze.

Jak sprawdzać pisanie?

Obecna koncepcja jest jakby podwójna i zarazem życzliwa dla ucznia, który nie czytał lektur. Otrzymuje on jako załącznik do tematu stronę lub dwie tekstu, który powinien zanalizować, a następnie odwołując się do utworu - problem wzbogacić. W praktyce analiza prozy lub wiersza sprowadza się do streszczenia lub parafrazy, co daje tyle punktów, że odwoływanie się do całości nie jest dla przeskoczenia progu 30 procent potrzebne.
O zgrozo, klucz nie karze za błędy rzeczowe, nawet te kompromitujące, jak mylenie bohaterów z dwu lub więcej utworów (Konrada z Kordianem i hrabią Henrykiem), jak przeinaczanie gatunków literackich (Wesele powieścią), jak mylenie chronologii (Żeromski w XVII w., Szymborska w średniowieczu), nie wymaga kontekstów z epoki, słowem zgadza się na nieuctwo, trzeba więc jak najszybciej zaproponować inne kryteria ocen i uwolnić maturę z polskiego od takiego rozumienia interpretacji, które polega na zgadywaniu cudzych stwierdzeń, a nie na szukaniu sensów na własny - mądry, ciekawy, dyskusyjny lub nawet półgłupi rachunek.
Koncepcji dotyczących pracy pisemnej może być kilka: obecnie obowiązująca, ale pod warunkiem, że bez klucza odpowiedzi z akcentem w kryteriach na znajomość lektury, na odwołania do kontekstu historycznego oraz na samodzielność interpretacji. Inne możliwe rozwiązanie to analiza porównawcza dwu fragmentów prozy lub dwu wierszy, może z sugestią odwołań do innych lektur (tak na pewno na poziomie rozszerzonym).
Podsuwam rozwiązanie kolejne: lektura książki jako punkt wyjścia do własnych refleksji na wolny temat. Współczesny aspekt matury wydaje mi się nakazem koniecznym w płynnej i zróżnicowanej rzeczywistości. Film, teatr, muzyka, telewizja, Internet, kultura masowa i popularna zbyt wiele znaczą, aby humanistyczny egzamin na dorosłego obywatela nie pozwalał mu wypowiedzieć się na tematy go nurtujące. Dlatego jedno jest pewne: powrót do dawnych propozycji, obszernych, przekrojowych, historycznoliterackich, wręcz monograficznych nie jest możliwy. To byłby anachronizm w sytuacji, gdy kanon trzeba zawęzić do kilkunastu tytułów.
Sugeruję także poszerzenie gatunków wypowiedzi o formy ściśle dziennikarskie. Dlaczego celny artykuł na tematy literackie ma być gorszy od mozolnego, odtwórczego wypracowania, a poszerzony komentarz z aluzjami do twórczości literackiej lub do innych form artystycznej wypowiedzi mniej wartościowy od chaotycznych przywołań historycznoliterackich. Tak naprawdę chodzi o to, aby kandydat na studenta lub pracownika w jakimś zawodzie umiał napisać złożony co najmniej z 300, a nawet 400 wyrazów (normę świadomie poszerzam dostosowując ją do wymagań dla cudzoziemców zdających język polski) tekst odwołujący się do zjawisk szeroko pojętej kultury.
W moim rozumieniu matura z języka polskiego powinna zachęcać do twórczego pisania. Sensowności wypowiedzi i jej merytorycznej poprawności powinny bronić mądre kryteria, odrzucające śmieci myślowe, ale promujące rozmach intelektualny i prawo do nieszablonowej interpretacji. W układzie, który obowiązuje, każde odstępstwo od klucza jest surowo karane.
Zamykając artykuł, jeszcze raz powtórzę przeświadczenie zaakcentowane na łamach__"Dziennika Polskiego" w artykule o kanonie lektur: kształt matury wynikać powinien z sugestii podstaw programowych. Ten dokument musi być nadrzędny i Centralna Komisja Programowa winna mu się podporządkować. Tym samym osobna lista lektur do egzaminu nie może się pojawić.

\* Autor jest doktorem polonistyki, wykładowcą w Katedrze Polonistycznej Edukacji Nauczycielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski