Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Sypniewski: Nigdy wcześniej nie puściłem pięciu goli

Jerzy Filipiuk
Bramkarz III-ligowej Garbarni Kraków Jakub Sypniewski po raz pierwszy w swej piłkarskiej karierze puścił pięć goli.

- Garbarnia przegrała w środę na własnym boisku z Wisłą Sandomierz aż 0:5. Jak wytłumaczyć taką klęskę?

- Mieliśmy nadzieję, że po trzech zwycięstwach z rzędu uda się nam kontynuować tę serię. Tym bardziej, że mieliśmy trudnych przeciwników. Wydawało się nam, że teraz jest dobry moment, żeby się włączyć do walki o podium. Nie spodziewałem się, że tak to będzie przebiegać. Mecz do zapomnienia. Wyglądało to bardzo słabo z naszej strony. Możemy tylko przeprosić kibiców.

- Przełomowym momentem meczu było otrzymanie czerwonej kartki przez Tomasza Baligi na początku drugiej połowy?

- Na pewno tak. Choć z mojej perspektywy nie wiem, czy był faul czy nie. Może sędzia widział lepiej. Tak naprawdę do momentu zdobycia drugiej bramki mecz był, patrząc na sytuacje, wyrównany. - Niestety, później straciliśmy druga bramkę i grając w dziesiątkę musieliśmy się troszkę bardziej odkryć. Widać było, że Wisła dobrze się czuje grając z kontry. Rywale starali się przenosić ciężar gry pod nasze pola karne długimi podaniami. Potem my, niestety, opadliśmy z sił.

- Sandomierzanie stłamsili was fizycznie?

- Wiadomo, jak się grać w dziesiątkę przeciwko jedenastce. Oni starali się rozgrywać piłkę, a my musieliśmy biegać. Zmęczenie dało się we znaki. W pierwszej połowie gra była wyrównana i nie była widać przewagi Wisły. Choć widać było, że goście opierają swą grę na dobrych warunkach fizycznych. Bardzo dobrze grał Mariusz Kukiełka, który rozrzucał piłki, dyrygował drużyną.

- Koledzy z obrony tym razem Panu nie pomogli. A przecież w ostatnich meczach grali całkiem dobrze.

- Koledzy nie pomogli, a ja nie pomogłem kolegom. Nawet w przegranych meczach przez nas meczach rywale nie dochodzili do zbyt wielu klarownych sytuacji. Wyglądało to dobrze. Już myśleliśmy, że podążamy w dobrym kierunku, a tu zimny prysznic. Takie mecze jednak się zdarzają. Lepiej przegrać raz 0:5 i niż pięć razy po 0:1.

- Stracił Pan kiedyś tyle goli w jednym meczu?

- Nie, pierwszy raz puściłem pięć bramek. Jeszcze tak wysoko nie przegrałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski