Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Karaś: Sędzia cieszył się razem z brazylijskimi piłkarzami [MUNDIALOWE HISTORIE]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Polska – Anglia (0:3). Jan Karaś (z lewej) kontra Gary Lineker
Polska – Anglia (0:3). Jan Karaś (z lewej) kontra Gary Lineker Archiwum
– Z tamtego meczu zostały mi jeszcze buty piłkarskie. I koszulka któregoś z Brazylijczyków, numer 4 – mówi Jan Karaś, uczestnik mistrzostw świata w Meksyku w 1986 roku. 

Krakowianin, wychowanek Hutnika. Przełomowym momentem w jego karierze było wcielenie do wojska. Przez jednostkę przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie trafił do Legii. A z niej do reprezentacji Polski. Grając na meksykańskim mundialu, miał 27 lat. 

– Upał był spory i wilgotność duża. Jak człowiek wypił szklankę wody, to wypocił dwie. Pokoje mieliśmy klimatyzowane, jednak cały czas przecież nie można było w nich siedzieć – opowiada Karaś. 

Dla niego, środkowego pomocnika, mistrzostwa zaczęły się w drugim (grupowym) meczu, z Portugalią, podczas którego zastąpił Ryszarda Komornickiego. Sytuacja powtórzyła się w spotkaniu z Anglią. Na mecz z Brazylią w 1/8 finału Karaś wyszedł już w podstawowym składzie. 

Grał bez kompleksów, po jego „petardzie” w poprzeczkę zatrzęsła się bramka „Canarinhos”. Wcześniej Ryszard Tarasiewicz trafił w słupek. Wtedy było jeszcze 0:0, później Brazylijczycy zdobyli cztery gole... 

– Jak się przegrywa 0:1 i ma świadomość, że to oznacza odpadnięcie z turnieju, to co się robi? Atakuje. A my czuliśmy, że oni są aż dużo lepsi od nas – wspomina Jan Karaś. – Poza tym... Proszę obejrzeć teraz ten mecz i zwrócić uwagę na to, jak gwizdał sędzia główny. Jak boczny cieszył się razem z zawodnikami Brazylii po którejś z bramek... Do tego obrazka trzeba sobie dołożyć te kilkadziesiąt tysięcy brazylijskich kibiców na trybunach. Czterdzieści czy pięćdziesiąt tysięcy ludzi, a w całym Meksyku pewnie ze sto albo i więcej. W przypadku porażki Brazylii – wyjechaliby jednego dnia. Masa ludzi, na których pobycie Meksyk zarabiał... Jaką konkurencję stanowili kibice z Polski? Ilu ich było? Garstka. Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie – która drużyna była cenniejsza dla organizatorów? 

Brak Polaków w „ósemce” mundialu odebrano w kraju jako niepowodzenie. Ale dla Karasia powrót z Meksyku wiązał się z emocjami zdecydowanie pozytywnymi. 

– Kiedy byliśmy na mistrzostwach, żona moja i żona Jacka Kazimierskiego rodziły nasze drugie dzieci – opowiada nasz bohater. – Jacek w Meksyku jakoś dowiedział się o narodzinach swojego dziecka, ale ktoś mu chyba kawał zrobił, bo powiedziano mu, że ma syna – a tak naprawdę urodziła mu się druga córka. A ja? Też wiedziałem, że moja żona urodziła, ale nie znałem żadnych szczegółów. To nie były czasy, w których wszędzie można było zadzwonić. Tylko Zbyszka Bońka było stać na to, by wydać trzysta czy czterysta dolarów na rozmowę z Polską przez telefon w hotelu... No i stało się tak, że po powrocie do Polski prosto z lotniska pojechaliśmy z Jackiem do szpitala na Szaserów. Wtedy się dowiedziałem, że mam drugiego syna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski