MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janek, który czyta Wisłę

Redakcja
Fot. Wojciech Wandzel
Fot. Wojciech Wandzel
Jan Nowak- 26 lat, z wykształcenia socjolog, z zawodu- informatyk, z zamiłowania- gitarzysta zespołu Kontrkultura oraz człowiek, który w lipcu tego roku w blisko miesiąc przepłynął 1500 km Wisły- od Niepołomic do Gdańska, a następnie z Gdańska do Solca, repliką tradycyjnej łodzi flisackiej.

Fot. Wojciech Wandzel

Wraz z grupą znajomych wyprawił się dwoma tzw. batami, czyli klasycznymi łodziami flisackimi, które udało mu się zdobyć ze Stowarzyszenia Przyjaciół Solca. Stowarzyszenie postanowiło wypożyczyć Jankowi cenne repliki, zrekonstruowane w ramach projektu rekultywacji rzemiosła regionalnego.

Dlaczego akurat istotne było płynięcie tak tradycyjnym sprzętem? – Myślę, że to zbieg wielu czynników. Miłości do Wisły i starych łodzi wpajanej przez ojca oraz wyzwania, jakie niosła ze sobą wizja przepłynięcia całej długości rzeki samodzielnie. Od czasu, kiedy zacząłem się tym interesować, stało się to moim celem, moim marzeniem – mówi Janek.

Zaraził się pasją od ojca. Właśnie z nim po raz pierwszy, jako 10-letni chłopiec przemierzył kajakiem 30-kilometrowy odcinek Wisły z Solca do Kazimierza. Od razu jednak nie chwycił bakcyla. Pięć lat później, przebyli tą samą trasę drewnianą łódką. To było to. Od tego czasu, jego życie to wielka flisacka przygoda. Rodem z XVI wieku.

Wielokrotnie uczestniczył w flisach po Wiśle, ale dopiero półtora roku temu postanowił po raz pierwszy zorganizować własny flis. – Zdecydowałem się na samodzielny flis, kiedy nauczyłem się czytać Wisłę, kiedy nauczyłem się ją obserwować. Skontaktowałem się z organizatorami Królewskiego Flisu po Wiśle i natknąłem się na masę podobnie zwariowanych na tym punkcie ludzi jak ja. Uwierzyłem, że można to zrobić – mówi Janek. W lipcu ubiegłego roku odbył się jego pierwszy Akademicki Flis Małopolski. Niestety ze względów finansowych, nie udało mu się zrealizować planu w całości. Przepłynął galarem (typową łodzią flisacką) z Krakowa do Solca, a następnie do Kazimierza nad Wisłą. Dziś traktuje to doświadczenie, jako próbkę tego, co osiągnął po roku.

Żeby zdobyć fundusze na wyprawę nawiązał współpracę z Radą Kół Naukowych UJ oraz Stowarzyszeniem „Bratniak”, które zaoferowały wsparcie finansowe jego flisu. Środki, choć nie były wielkie, wystarczyły na pokrycie kosztów transportu łodzi oraz części kosztów paliwa. – Wyprawa kosztowała mnie ogółem ok. 6 tys. zł, z czego mniej więcej połowę dostałem, połowę musiałem wyłożyć z własnej kieszeni. Na jedzenie nie wydawaliśmy za dużo, bo dostałem za darmo od znajomego prowiant, któremu kończyła się data ważności z Agencji Mienia Wojskowego– mówi Janek.

Trzeba było także zorganizować transport, dzięki któremu będzie można przewieźć dwie, ważące po 600 kilogramów 12-metrowe łodzie, z Solca do Niepołomic. Kiedy dotarły już na miejsce, musiały być zwodowane. Dźwig, który miał to umożliwić, nie był w stanie przebrnąć przez popowodziowe śmieci, zalegające na drodze prowadzącej do brzegu.
– Musieliśmy więc sami zwodować łodzie – ja, Kamil, Bartek i Zygmunt. Gdyby nie pomysłowość Zygmunta, którego poznaliśmy w przeddzień wypłynięcia, pewnie nie dalibyśmy rady. Musieliśmy zrobić solidny nasyp z ziemi na stromy, kamienisty brzeg. Cała praca zajęła nam kilkanaście godzin, ale w końcu udało się– wspomina Janek.

16 lipca skoro świt łodzie odbiły od brzegu, mając przed sobą ponad 600 kilometrów trasy i 4 załogantów. – W szczytowym momencie załoga wynosiła 8 osób. Niestety pogoda pokrzyżowała plany wielu chętnych i w efekcie dopłynęliśmy do Gdańska w dwójkę- ja i Zygmunt_– mówi Janek. Nie tylko pogoda stanowiła utrudnienie. Przede wszystkim, były to trudne warunki, w jakich przyszło im spędzać po kilkanaście godzin dziennie. To rodzaj łodzi, która jest kopią XIX-wiecznego środka transportu żywności i towarów przemysłowych, trudno, więc tam o luksusy współczesnych jachtów- nie ma kajuty, nie ma żadnego schronienia przed wiatrem, chłodem, czy deszczem. Nocowali w namiotach, na przybrzeżnych wyspach i zagajnikach, budzili się rano i cały dzień płynęli. I tak przez 30 dni.
Momentami było też niebezpiecznie.
- Na 119. kilometrze zaczął się odcinek Wisły, który bardziej przypominał rwący górski potok niż spokojną rzekę. Udało nam się przeprowadzić jedną łódź, druga jednak utknęła na skale. Zanurzeni w wodzie spychaliśmy tą łódkę własnymi rękami – mówi Janek. Co więcej, wyzwaniem był także plan powrotu do portu macierzystego, czyli do Solca. - _Wracaliśmy 600 kilometrów pod prąd, wspomagani przez stare radzieckie silniki, które co chwilę się psuły. Momentami było naprawdę ciężko – wspomina Janek.

Najpiękniejszy moment? – Było ich mnóstwo. Jednak najbardziej utkwiły mi w pamięci dwa. Pierwszy, kiedy przycumowaliśmy do całkowicie dzikiej wyspy na Wiśle, na której nie jestem pewien czy kiedykolwiek stanęła ludzka stopa. Była porośnięta niesamowitą roślinnością, a wokół wyspy był biały, drobny piasek. Czułem się wtedy jakbym był w raju. To było uczucie niesamowitej wolności. Drugi moment, kiedy już dotarliśmy do Gdańska. Poszedłem do Centralnego Muzeum Morskiego i była tam sala poświęcona flisactwu, w której umieszczono wielką makietę Wisły. Jak patrzyłem na to i dotarło do mnie, że to przepłynąłem to omal się nie rozpłakałem– wspomina Janek.

Jakie ma kolejne marzenie? W przyszłe wakacje powtórzyć tegoroczny wyczyn, a ponadto wyprawić się na inne szlaki. Może będzie to flis na Loarze lub na Dnieprze?

Każdy może wziąć udział w kolejnym flisie Janka. Nie ma ograniczeń wiekowych, nie trzeba mieć żadnych dokumentów żeglarskich, nie potrzeba też dużych nakładów finansowych. Trzeba mieć jedynie dobre chęci i niekiedy potrzebną siłę fizyczną do walki z żywiołem. Zainteresowani mogą zaglądać na stronę internetową www.akademickiflis.pl lub na fejsbukowy profil.

Ci, którzy chcieliby szybciej poznać Janka, mogą to zrobić już w październiku, w Krakowie, zaglądając do Imbiru. Tam już 24 października odbędzie się koncert w ramach ich jesiennej trasy koncertowej.  Więcej szczegółów odnośnie Janka i zespołu można znaleźć pod adresem myspace.com/kontrkultura lub na stronie www.kontrkultura.pl.

Alicja Marciniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski