Państwo Szymoniakowie z synem Krzysztofem Fot. Andrzej Domagalski
Dom wybudowali na ojcowiźnie pani Janiny. - Początkowo mieszkaliśmy w innym miejscu, nieco bliżej drogi, w zburzonym już budynku na wprost byłej kapliczki, która została swego czasu przerobiona na piwniczkę, gdzie przechowuje się ziemniaki i jarzyny - mówi gospodyni domu.
Sygnałem do skrętu do nich z drogi Dobczyce - Myślenice jest figura, którą Jan Szymoniak w 2007 r. odnawiał, pomagając głównemu wykonawcy renowacji Włodzimierzowi Jaskowi. - Wykonałem wówczas solidny fundament, a pan Włodek zrobił resztę, odnawiając starą figurę.
Ślub kościelny zawarli w kwietniu 1957 r. na dobczyckim Wzgórzu Zamkowym w kościele św. Jana Chrzciciela. Zaraz potem wyjechali na ówczesne Ziemie Odzyskane za przysłowiowym chlebem. Jan pracował w nadleśnictwie Komarowo jako pilarz. - Ciąłem drzewa - wspomina. - Żona wtedy nie pracowała, tam też urodził się nasz najstarszy syn Czesław, jeden z czwórki.
Po powrocie w okolice Dobczyc Jan Szymoniak uruchamiał stolarnię w Zegartowicach i przez 23 lata należał do spółdzielni Sieprawianka, gdzie zajmował się wykonywaniem galanterii drzewnej, mając wsparcie w małżonce, która jako chałupniczka zajmowała się sklejaniem i montażem różnego rodzaju zabawek drewnianych. Robili m.in. wiatraki, skarbonki, drewniane etui na szachy. 22 grudnia 1969 r. Jan uzyskał w Kalwarii Zebrzydowskiej tytuł mistrzowski jako stolarz galanterii drzewnej i przez 6 lat prowadził w domu własny zakład, ale już od 20 lat pozostaje na rencie z uwagi na kłopoty zdrowotne. - Wtedy jeszcze było sporo zamówień związanych z wykonaniem boazerii czy drewnianych schodów, miałem nawet do dyspozycji praktykantów z dawnego Zespołu Szkół Rolniczych i Technicznych w Dobczycach przy ulicy Górskiej.
Szymoniak od sześćdziesięciu lat pasjonuje się też fotografią. - Miałem aparat w postaci dużej skrzynki, na dodatek z korbką, z kasetami i statywem. Robiłem wtedy zdjęcia o wymiarach 9x12 cm, oczywiście czarno-białe. Wywoływałem je w prymitywnej pracowni w lochu domu, do której schodziło się po drabinie. Uczyłem się fotografowania i późniejszej obróbki od pana Talarka w Dobczycach. Porobiłem tysiące zdjęć, najczęściej pamiątkowych.
Janina Szymoniak podkreśla, iż oboje pochodzą z ubogich rodzin, które doświadczyły zwłaszcza w czasach wojennej zawieruchy niedostatku, a wręcz biedy. - To właśnie surowe warunki życia nauczyły nas szanować każdego człowieka. Jestem przekonana, że nasze dzieci potrafiliśmy wychować w szacunku wobec pracy. Myślę, że nasi synowie tak samo będą wychować swoje potomstwo, a mamy na razie 6 wnucząt.
- Rodzice wpoili mi zasadę, że należy żyć skromnie, ale uczciwie! - mówi mieszkający wraz z rodzicami najmłodszy Krzysztof. - To samo powiedzą zapewne moi starsi bracia: Czesław, Bogdan i Tadeusz.
Andrzej Domagalski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?