Urzędnicy przez kilka lat obiecywali remont Żabiego Młyna, jednego z najciekawszych zabytków na Prądniku Czerwonym. Budynek położony przy ulicy Olszeckiej już od kilku lat jest w fatalnym stanie. Popada w ruinę, ale miasto nie ma pieniędzy na jego odnowienie.
Także prądniccy radni zapomnieli o zabytkowym młynie. Jeszcze w 2010 roku chcieli go odnowić, aby przenieść tam siedzibę rady dzielnicy. Znalazło się jednak lokum przy ulicy Naczelnej. Wtedy radni stracili zainteresowanie starym młynem. Budynek do tej pory jest w rozsypce. Wreszcie pojawiła się jednak nadzieja, że wkrótce zostanie zagospodarowany.
Jak się dowiedzieliśmy, Stowarzyszenie LOT "Krakowska Organizacja Turystyczna" planuje otworzyć tam galerię i kawiarnię. Przedstawiciele tej organizacji nie chcieli jednak porozmawiać z nami o szczegółach przedsięwzięcia.
Obecnie pracownicy Wydziału Skarbu Miasta sprawdzają, czy jest możliwe ustanowienie prawa użytkowania na rzecz stowarzyszenia. - Organizacja złożyła wniosek o ustanowienie prawa do użytkowania terenu, na którym znajduje się tzw. Żabi Młyn - na okres 30 lat. Są plany, aby powstała tam "Galeria osobliwości i rzeczy niezwykłych" - informuje Filip Szatanik, wicedyrektor ds. Informacji w krakowskim magistracie.
W 2010 r. prądniccy radni mówili, że chętnie widzieliby w Żabim Młynie filię Śródmiejskiej Biblioteki Publicznej, delegaturę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a nawet salę koncertową na 100 - 150 osób. Szacowano wtedy, że remont zabytkowego budynku może kosztować od 3 do 5 mln zł. Na planach jednak się skończyło.
Teraz radni dzielnicowi nie pamiętają już, kiedy zajmowali się ostatnimi uchwałami na temat zabytkowego młyna. - Rada dzielnicy poruszała ten problem na początku kadencji. Budynek nadal niszczeje, jednak ostatnimi czasy raczej nie było żadnych uchwał w tej sprawie - przyznaje Łukasz Wantuch, były już radny Dzielnicy III Prądnik Czerwony. Jego zdaniem najlepiej byłoby sprzedać młyn. W przeciwnym wypadku zabytek może popaść w całkowitą ruinę.
- To rozwiązanie będzie dobre, nawet jeśli miasto miałoby wypłacić inwestorowi bonifikatę za to, że budynek jest w złym stanie i że jest objęty ochroną konserwatorską. Podobne rozwiązanie sprawdziło się w przypadku twierdzy Modlin pod Warszawą - dodaje były radny Prądnika Czerwonego.
- W ubiegłych latach nie znalazły się pieniądze na remont młyna. Być może były pilniejsze inwestycje - przyznaje Tomir Myśliborski, przewodniczący Rady Dzielnicy III. Jak mówi - zgodnie z wnioskiem, który wpłynął do gminy dwa ty-godnie temu - w młynie ma powstać nie tylko galeria, ale także kawiarnia.
- Rada dzielnicy została poproszona o zaopiniowanie tego projektu. Zajmiemy się nim na najbliższej sesji, która odbędzie się w sierpniu - zapowiada Myśliborski. Opinię musi też wydać Zarząd Budynków Komunalnych i ZIKiT.
Młyn na Prądniku był częścią majątku dominikanów. Jest jednym z nielicznych zabytków dzielnicy, przypominającym o tym, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu Prądnik był wsią.
Kilka lat temu ścierały się dwie koncepcje: czy obiekt rozebrać i wybudować od początku, czy też zostawić ściany i dobudować resztę.
W 2008 roku Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu chciał zdjąć z niego dach, gdyż groził on zawaleniem. Konserwator zabytków uznał jednak, że budynek ma wartość architektoniczną i powinien zostać zabezpieczony.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?