Jest szansa dla kaplicy

Ekumeniczna kaplica, której wyposażenie stanowiły m.in. ikony podarowane przez jednego z najsłynniejszych artystów polskich XX wieku, Jerzego Nowosielskiego, zniknęła z ul. Kanoniczej 15. Pomieszczenia, w których się znajdowała (a które należą do Krakowskiej Kapituły Katedralnej), mają zostać przerobione na biura na potrzeby organizacji Światowych Dni Młodzieży 2016. Ale jest szansa, że kaplica znów pojawi się na mapie Krakowa: prezydent miasta prof. Jacek Majchrowski zaproponował spotkanie prof. Włodzimierzowi Mokremu, prezesowi Fundacji św. Włodzimierza Chrzciciela Rusi, która dotąd opiekowała się kaplicą.

- Mam już nawet pomysł, gdzie można ją przenieść. Ale ten plan muszę omówić z profesorem Mokrym - mówi prezydent. Przypomnijmy, że spór o ekumeniczną kaplicę rozpoczął się wkrótce po ogłoszeniu, że pomieszczenia przy ul. Kanoniczej 15 zmienią przeznaczenie. Jak informował ich właściciel, Krakowska Kapituła Katedralna, zarządzająca kaplicą Fundacja św. Włodzimierza Chrzciciela Rusi wiedziała o zmianach już w lipcu 2014 r. Wikariusz generalny archidiecezji krakowskiej ks. Bronisław Fidelus podkreślał, że fundacja otrzymała propozycję pomocy w znalezieniu nowego lokalu dla kaplicy i sakraliów. Proponował wówczas przenosiny do budynku parafii greckokatolickiej przy ul. Wiślnej. Problem w tym, że kaplica to kompletne dzieło sztuki; jego częścią są pomieszczenia, w których się znajduje. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego fundacja nigdy nie złożyła wniosku o wpisanie kaplicy do rejestru zabytków, mimo że odpowiednie dokumenty były przygotowane.

Tymczasem w sieci pojawiła się petycja dotycząca zachowania kaplicy w miejscu, które wyznaczył jej zmarły w 2011 r. Jerzy Nowosielski. Podpis pod nią złożyło ponad 5 tysięcy osób.

W pierwszej połowie września kaplica i ikony Jerzego Nowosielskiego niespodziewanie zniknęły. Prawniczka reprezentująca fundację, Krystyna Sroczyńska-Trzebińska, na łamach "Gazety Wyborczej" stwierdziła, że dzieła musiały zostać wywiezione, ponieważ Krakowska Kapituła Katedralna zagroziła fundacji narzuceniem wysokiego czynszu za kolejne miesiące zajmowania pomieszczeń. Miałby wynosić 40 tys. zł.

Mimo licznych prób nie udało nam się skontaktować z szefem fundacji prof. Włodzimierzem Mokrym, aby mógł skomentować ostatnie doniesienia na temat kaplicy.