Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2024 w Krakowie. Aleksander Miszalski: Gdy zostanę prezydentem, to nie pozwolę nikomu sobą sterować

Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
Wizyta w Krakowie premiera Donalda Tuska (z lewej) tuż przed wyborami też pomogła uzyskać Aleksandrowi Miszalskiemu bardzo dobry wynik w I turze
Wizyta w Krakowie premiera Donalda Tuska (z lewej) tuż przed wyborami też pomogła uzyskać Aleksandrowi Miszalskiemu bardzo dobry wynik w I turze Joanna Urbaniec / Polska Press
W pierwszej turze wyborów samorządowych wygrał Aleksander Miszalski, który uzyskał 37,2 procent. Za nim uplasował się Łukasz Gibała z wynikiem 26,7 procent. W niedzielę po ogłoszeniu wyników exit poll było to 39,4 do 28,4 procent. głosów. W rozmowie z nami poseł KO podkreśla, że tempa nie zamierza zwalniać i dalej będzie spotykał się z mieszkańcami. - Startuję na stanowisko prezydenta Krakowa, bo chcę to miasto zmieniać - deklaruje i zapowiada, że po wyborze, nie pozwoli nikomu sobą sterować.

Niedzielny rezultat był mocno szokujący. Myślę, że nie tylko dla Pana ale i dla kontrkandydatów, co było widać po ich minach, gdy ogłaszano wyniki. Przedwyborcze sondaże nie dawały Panu wcale 40 procent.
Wynik jest bardzo dobry. Rzeczywiście trochę mnie zaskoczył, aczkolwiek wiedziałem, że będzie dobrze. Spotykając się z krakowianami od rana do wieczora na placach, targach, przystankach, widzieliśmy, że krakowianie chcą zmiany, ale zmiany wyważonej, a nie rewolucyjnej. Ten wynik pokazuje, że propozycje programowe i to jak mówimy o wspólnocie przekonały krakowian. Oczywiście pomogło parę czynników. Pomogła rezygnacja prof. Stanisława Mazura czy wizyta Pana Premiera Donalda Tuska. Trzeba jednak podejść do tego z pokorą i pamiętać, że to nie jest ostateczne rozstrzygnięcie. Za dwa tygodnie będzie druga tura i głosy kontrkandydatów mogą się rozłożyć. W związku z tym od rana do wieczora będziemy przekonywać krakowian do naszej oferty programowej i mamy nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się z korzyścią dla nas i dla mieszkańców.

Czy jak zobaczył Pan na telewizorze te 39,4 procent, nie czuł Pan mimo wszystko takiego niedosytu, że czegoś zabrakło bo mogło być 50 procent?
Nie pani redaktor. Jestem z natury człowiekiem skromnym. Chciałem wygrać tę pierwszą turę i osiągnąć jak najwyższy wynik, ale przy tych wszystkich sondażach, które widzieliśmy, nikt chyba nie zakładał – może oprócz Łukasza Gibały, że jest szansa żeby ktoś wygrał w I turze. Także niedosytu nie ma, a jedynie radość i wdzięczność.

Jak zatem przez najbliższe dwa tygodnie będzie próbował Pan przekonywać krakowian do swoich propozycji?
Tak samo. Mamy dobry program, dobre propozycje. Będziemy przekonywać tych, którzy głosowali na moich kontrkandydatów do tego, by w tej drugiej turze wsparli naszą propozycję i będziemy rozmawiali z każdym, kto jest otwarty na współpracę. Będziemy też słuchać, bo ja cały czas słucham. Na ulicach ludzie zgłaszają różne pomysły, które potem lądują w moim notatniku, a później przekładamy je na konkretne działania.

Jak będzie próbował Pan dotrzeć do elektoratu Prawa i Sprawiedliwości i Łukasza Gibały żeby od nich pozyskać głosy dla siebie?
Mówimy o ofercie dobrego transportu, o szybkiej kolei aglomeracyjnej, metrze, bezpłatnych żłobkach, konsultacjach społecznych, w których nikt nie będzie czuł się wykluczony, dobrym planowaniu - tak żeby skończyć z patodeweloperką, czy rozruszaniu krakowskiej gospodarki. To nie jest oferta skierowana tylko do wyborców Koalicji Obywatelskiej czy Lewicy. To jest oferta skierowana do każdego, dlatego ja wierzę w to, że abstrahując od poglądów politycznych znajdzie ona poparcie w szeregach wyborców Prawa i Sprawiedliwości czy Łukasza Gibały. Myślę, że nasze programy idą w podobnym kierunku, różnią się może retoryką. Ja zawsze byłem za współpracą, dialogiem, a nie atakami personalnymi.

Nawiązując do tematu ataków personalnych, brudnych gierek etc., oberwało się Panu od Łukasza Gibały. Wbił Panu szpilę na wieczorze wyborczym, ale i we wpisie po wieczorze wyborczym napisał o Panu tak: „Albo będzie to Kraków dla Mieszkańców, albo Kraków hostelowego barona. Z tego ostatniego ucieszyłyby się dwie grupy: weekendowi alkoturyści i deweloperzy, którzy z jednej strony wpłacali na kampanię moich kontrkandydatów, a z drugiej - wydali grubo ponad milion złotych na nielegalną kampanię oszczerstw przeciwko nam”. Co Pan na to?
Rozumiem, że Łukasz Gibała jest zdenerwowany, że spodziewał się lepszego wyniku, zaostrza swój język. Ja nie będę z tym polemizować. Powiem tylko, że świadomie ze względu na start w wyborach pozbyłem się wszystkich swoich udziałów w firmach turystycznych w Polsce. A nie była to łatwa decyzja, bo ponad 20 lat budowałem te firmy. Ja nie mam żadnych związków rodzinnych z nikim, kto cokolwiek w Krakowie buduje ani finansuje deweloperów. To, co się aktualnie dzieje wokół mnie to jest chyba rodzaj jakiejś paniki, histerii – nie potrafię tego nazwać. Nie mam w każdym razie nic wspólnego z tym, o co ma pretensje Łukasz Gibała.

Myśli Pan, że taki sposób prowadzenia kampanii przez Łukasza Gibałę, będzie Panu towarzyszył do końca?
Od miesiąca lub dwóch wielu stronników Łukasza Gibały używało wobec mnie takiego języka, oskarżało mnie. Tak jakby to było coś złego być przedsiębiorcą w Krakowie. Teraz widać, że nerwy puszczają już samemu kontrkandydatowi, mimo iż apelował o język dialogu i współpracy. Ja zachowam się powściągliwie i będę dalej mówił do krakowian językiem dialogu.

Mówił Pan, że na wynik złożyło się kilka czynników – między innymi rezygnacja prof. Stanisława Mazura czy też wizyta Donalda Tuska w Krakowie. To drugie poparcie wywołało najżywsze reakcje, a o komentarz pokusiła się chociażby Beata Szydło, która wprost napisała, że „Donald Tusk przyjechał do Krakowa, by wesprzeć swojego nieporadnego kandydata”. Nasuwa się pytanie czy jeśli obejmie Pan urząd prezydenta, Donald Tusk nie będzie panem sterował z Warszawy? Czy nie zadzwoni pewnego dnia mówiąc: „Olek, nie budujesz metra” i Pan mu odpowie: „Dobrze, nie buduję metra”.
Rafał Trzaskowski wygrał w pierwszej turze, Aleksandra Dulkiewicz też. Warszawiacy czy gdańszczanie popierają prezydentów z Koalicji Obywatelskiej i nie mają jakoś poczucia, że ktoś nimi steruje, ponieważ tak to po prostu nie działa. Samorządowcy mają swój własny mandat do pełnienia obowiązków prezydenta i nikt z Warszawy nie dzwoni z prośbą: „Hej nie remontuj Mogilskiego, tylko Grzegórzeckie, bo tam moja ciotka mieszka”. Tak to nie działa. I to jest też ta nieprawdziwa narracja, którą buduje Łukasz Gibała. Prawdziwe jest to, że dzięki wsparciu budżetu centralnego, ministerstw, rządu możemy w Krakowie zrobić piękne rzeczy. Możemy pozyskać duże środki finansowe, nie tylko z KPO, ale np. z Maluch+ na budowę akademików, żłobków czy środki na metro lub kolej. Na pewno znajomość z premierem czy ministrami się przyda, bo wiemy że wielokrotnie krakowscy politycy słyszeli od mieszkańców zarzut, że za słabo lobbują w Warszawie. Lobbing, przekonywanie, jest potrzebne. Na pewno jak zostanę wybrany, nie będę sterowalny. Nikt do mnie nie zadzwoni, żebym coś tutaj w Krakowie robił, bo tak ktoś chce. Jak zostanę prezydentem to Kraków będzie rywalizować z najlepszymi ośrodkami samorządowymi w Polsce, pod kątem finansowym czy liczby miejsc pracy. Startuję na stanowisko prezydenta Krakowa, bo chcę to miasto zmieniać.

Wybory 2024 - kto prezydentem Krakowa I TURA

OFICJALNE WYNIKI w wyborach na prezydenta Krakowa

  1. 37.21%
  2. 26.79%
  3. 19.79%
  4. 7.18%
  5. 5.00%
  6. 3.07%
  7. 0.95%

Źródło: PKW

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory 2024 w Krakowie. Aleksander Miszalski: Gdy zostanę prezydentem, to nie pozwolę nikomu sobą sterować - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski