MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jesteś lekiem na całe zło

Redakcja
Dr Nick Trout "Miłość to najlepsze lekarstwo", przekład Anna Sak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, 318 str.
Dr Nick Trout "Miłość to najlepsze lekarstwo", przekład Anna Sak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, 318 str.
Jak sobie radzić z nieposłusznymi zwierzętami? "Gdy stawał przez nim krnąbrny pies, któremu trzeba było obciąć pazury, Neil za każdym razem wybierał charyzmę zamiast sedacji: wydając niskie pomruki, wtulał twarz w kark psa i chwytał go zębami. Przypominał psu czasy szczenięctwa i dopiero wtedy brał do ręki nożyce".

Dr Nick Trout "Miłość to najlepsze lekarstwo", przekład Anna Sak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, 318 str.

Książki

Tak zachowywał się jeden z amerykańskich weterynarzy, przyjaciel Nicka Trouta, takoż weterynarza, ale i pisarza, autora książki "Miłość to najlepsze lekarstwo", z której zaczerpnąłem powyższy cytat. Trout, znany już polskim czytelnikom z książki "Powiedz, gdzie cię boli", to chyba najsłynniejszy, obok Jamesa Herriota, piszący weterynarz. Obdarzony zmysłem obserwacji, znakomitym piórem, a przede wszystkim kochający zwierzęta i potrafiący natchnąć tym uczuciem swoich czytelników. "Trzydzieści lat temu, zdziwiony i oszołomiony, pomagałem reanimować półżywego nowo narodzonego szczeniaka, który przyszedł na świat w wyniku brutalnego cesarskiego cięcia. Był to kluczowy moment mego nastoletniego życia, pobudka, iskierka, która rozpaliła marzenie i przesądziła o moim wyborze zawodu weterynarza" - zdradza kulisy swego powołania autor.

Wszystkie te cechy można znaleźć także w jego najnowszej książce, opatrzonej podtytułem "O tym, czego dwa psy nauczyły jednego weterynarza na temat nadziei, pokory i cudów codzienności", opublikowanej właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego. Powieść, czy może raczej zbeletryzowane wspomnienia autora, to niewątpliwie znakomite źródło fachowej wiedzy. Sam nie zdawałem sobie sprawy, że (w każdym razie w Ameryce) 45 procent psów po dziesiątym roku życia umiera na raka. Ani z tego, że czarne psy mają najmniejsze szanse na adopcję. "Według najpopularniejszej teorii, przy adopcji chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia. Kontakt wzrokowy. Ciemne psy giną w mroku słabo oświetlonych klatek. A jeśli cię nie widzą, to cię nie adoptują, i nawet jaskraworóżowa wstążeczka na szyi specjalnie ci nie pomoże. Czarne psy siedzą u nas trzy razy dłużej niż wszystkie inne" - mówi autorowi pracownica schroniska.

Nick Trout uczy też swoich czytelników odpowiedzialności za posiadane zwierzęta. "Nasi podopieczni zyskują w powszechnym odczuciu szczególną niewinność, ponieważ odgrywają bierną rolę w systemie opieki zdrowotnej. Są zdani na łaskę swych najbardziej zaufanych rzeczników, czyli właścicieli. Jeśli nie zauważyliśmy jakiegoś problemu, daliśmy się oszukać albo też, co najgorsze, czegoś nie dopilnowaliśmy, prędzej czy później dopadną nas wyrzuty sumienia" - przypomina Trout. To jedno z najważniejszych zdań padających w tej książce - przecież pies czy kot nie potrafi - by odwołać się do tytułu poprzedniej książki autora - powiedzieć czy, gdzie i co go boli... Równie ważne, i równie pouczające, są rady autora dotyczące reakcji właściciela zwierzęcia poddanego operacji, choćby tak prostej i powszechnej, jak sterylizacja. "Zawsze, gdy obserwuję zwierzęta, które dochodzą do siebie po większej operacji, nie mogę wyjść ze zdumienia, jak wyrozumiale przyjmują to zapewne straszne dla nich przebudzenie. Są uwięzione w teraźniejszości, nie mogą przewidzieć przyszłych korzyści swoich cierpień. (...) Możemy je pocieszać, choć nie jesteśmy w stanie im nic tłumaczyć" - stwierdza.
Najnowsza książka Nicka Trouta opowiada historię dwóch niepowiązanych ze sobą psów, które trafiły w jego ręce. Helen to przygłuchy przybłęda, spaniel przygarnięty przez parę starszych ludzi, chory - jak się szybko okazuje - na nowotwór. Cleo, ratlerek, jest wypieszczonym jeszcze niemal szczeniakiem, ulegającym częstym złamaniom nóg. Oba trafiają w ręce Trouta, cenionego chirurga, jednak tylko jednego z nich udaje się mu - na jakiś czas - uratować. Kontakt w tymi psami oraz ich właścicielami, silnie przeżywającymi chorobę swoich podopiecznych, stał się dla Trouta mocnym emocjonalnym przeżyciem, traumatycznym, ale i rozwijającym. Bo kontakt ze zwierzęciem, miłość (Trout nie boi się tego słowa), jaką je otaczamy, ból, jaki odczuwamy po stracie, mogą uczyć nas przeżywania tych uczuć także w stosunku do ludzi.

"Chciałbym wiedzieć, jak bronić się przed bólem, jak czynić go znośniejszym, jak kochać i nie cierpieć - pisze Trout. - Podczas dwudziestu lat mojej pracy z chorymi zwierzętami Sandi Rasmussen [właścicielka Cleo] była zapewne najbliższa dania mi odpowiedzi na te pytania, ponieważ umiała dostrzec to, co leży poza bólem. Rozumiała, że strata jest częścią życia, nie jego zakończeniem. Postanowiła nie rozmyślać nad niesprawiedliwością tego, co ją spotkało. Nie pozwoliła, aby śmierć wywołała w niej gniew, urazę albo skłonność do użalania się nad sobą".

WŁODZIMIERZ JURASZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski