MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze poczekajmy!

Redakcja
Mimo rozlicznych kłopotów z własnym organizmem, staram się nie zajmować swoimi przypadłościami specjalistów w białych, niebieskich i seledynowych fartuchach. Kiedy w czasie kolejnej lekarskiej konsultacji patrzę na gęsto zapełnione korytarze szpitalne, widzę, że z całą pewnością nie jestem pacjentem najbardziej potrzebującym pomocy. Tyle dokoła ludzkiego nieszczęścia, że zastanawiam się, co ja robię w tym towarzystwie?

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Nie przyjechałem przecież na wózku inwalidzkim, lecz własnym samochodem, za którego kierownicą siedziałem osobiście i nie stwarzałem zagrożenia dla pozostałych użytkowników drogi. Zresztą, jak to uczynić, gdy jeździ się sportowym wydaniem cinquecenta?

Na własnych nogach poruszam się dość żwawo, nie potrzebując nie tylko laski, ale nawet kijów do nordic–walkinkgu. Wzrok, po dokonanej przed kilku laty operacji zaćmy, mam (odpukać!) doskonały, a ciekawość życia zwiększa się z każdym dniem.

Zapewne wcześniej czy później czeka mnie generalny i dokładny przegląd własnego wnętrza, ale – przyznaję – odwlekam tę chwilę na potem uznając, że mam jeszcze trochę czasu. Prawdę powiedziawszy, trochę się boję. Wprawdzie przeżyłem przeszło trzy ćwierci stulecia i powinienem być przygotowany na różnego rodzaju zagrożenia wynikające z tego właśnie powodu, ale dopóki same nie przypomniały o swoim istnieniu, wolę wiedzieć o nich raczej mniej niż więcej. Natomiast bardzo starannie unikam tego, co mogłoby mi zaszkodzić. Zamiast na przykład, pożal się Boże programów rozrywkowych w telewizji oglądam wyłącznie (i rzadko!) relacje z życia politycznego Rzeczpospolitej. Polecam. Zabawa przednia, byle nie traktować jej zbyt poważnie. Bractwo, mające przed paru tygodniami pełne usta interesów współobywateli, teraz ostro wzięło się za wydzieranie sobie pokoików, biurek, a nawet – zapewne – długopisów. Tym, którzy chcą zmian, ogranicza się swobodę wypowiedzi. Stołki we własnych stronnictwach i partyjkach stają się przedmiotem zaciekłych targów.

Prócz tego wypada pamiętać jeszcze o paru prostych przykazaniach, zwłaszcza – jeść niewiele, bo serduszko pracujące już tylko w jednej trzeciej nie ma dawniejszej siły, pozwalającej na jednoczesną obsługę trawienia golonki z musztardą zapijanej piwem, względnie podwójnej porcji tortu czekoladowego (z repetą!) oraz towarzyszącym im paru kieliszeczkom znakomitej benedyktynki.

Przypominam też sobie, jak przed wielu, wielu laty ksiądz– senior rezydujący w kurii, w Drohiczynie przekazywał nam, wędrowcom po Podlasiu, hołubioną przez lata mądrość: "Panu Bogu nie trzeba się przypominać. Także swoim nierozsądnym postępowaniem. Jeszcze poczekajmy!”

Święte słowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski