Proces "Berety" i "Ćmagi"
Józef F., który przed chrzanowskim Sądem odpowiada m. in. za zdemolowanie restauracji "Cyganeria" i dokonanie rozboju, jeszcze trochę posiedzi. Sąd nie przychylił się bowiem do wniosku nowego obrońcy "Berety" o uchylenie aresztu. Sędzia orzekający zdecydował także o ukaraniu grzywną jednego ze świadków, który bez usprawiedliwienia nie stawił się na rozprawę. Na posiedzenie nie przyszli także dwaj policjanci, którzy w grudniu 2002 roku byli na interwencji w lokalu.
Sąd przesłuchał także Dariusza F., który w grudniu 2002 roku pojechał po Józefa F. do Piwnicznej. Świadek zeznał, że o całym zajściu dowiedział się "na mieście", a sam "Bereta" nic mu na ten temat nie mówił. Potwierdził, że pojechał po F. na jego prośbę, bo oskarżony chciał spędzić święta z rodziną w Chrzanowie.
Podczas wczorajszej rozprawy swoje wyjaśnienia złożyła także Wioletta T., jedna z kobiet, które towarzyszyły "Berecie" i "Ćmadze" pamiętnego dnia w "Cyganerii". - O tym, co wydarzyło się w lokalu, dowiedziałam się z prasy. Podczas mojej obecności w restauracji nic takiego nie miało tam miejsca. Nie widziałam jednak całego przebiegu wydarzeń, gdyż często wychodziłam na zewnątrz, bo dzwonił do mnie mój chłopak. Jeżeli rzeczywiście doszło do zdemolowania lokalu, to mogło to być wynikiem zbyt dużej ilości wypitego wcześniej alkoholu. Razem z oskarżonymi piliśmy przez dwa dni - twierdziła Wioletta T.
Jak się okazuje, nic nie widział także Waldemar K., który przebywał wówczas w restauracji. - Gdy doszło do zdarzenia, byłem na górze w toalecie. Słyszałem brzęk tłuczonego szkła, ale gdy wróciłem do stolika, zobaczyłem tylko stłuczoną szklankę. O tym, co się stało, dowiedziałem się dopiero na przesłuchaniu w CBŚ w Krakowie - wyjaśniał.
Na rozprawę nie stawili się pozostali świadkowie w sprawie: Wojciech Cz. i Wojciech M., a także dwaj policjanci, którzy brali udział w interwencji w lokalu 15 grudnia 2002 r. Ze względu na brak usprawiedliwienia niestawiennictwa M., Sąd zdecydował o ukaraniu go grzywną w wysokości 500 zł. Postanowił także, że wystąpi do Komendanta Powiatowego Policji w Chrzanowie o wyjaśnienie nieobecności funkcjonariuszy.
Na rozprawę nie został doprowadzony także Robert W., osadzony w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów, który w grudniu 2002 roku był z "Beretą" w lokalu. Z pisma naczelnika Wydziału Konwojów wynika, że nie można go było doprowadzić bez uprzedniego umieszczenia w najbliżej położonej jednostce penitencjarnej.
Ponieważ podczas całego procesu świadkowie wielokrotnie wskazywali na to, że składane w komendzie zeznania były w niektórych przypadkach sugerowane przez policjantów, Sąd zdecydował się wezwać na kolejną rozprawę dwóch funkcjonariuszy, którzy prowadzili przesłuchania. Ponownie przesłuchany ma zostać także Roman K., właściciel "Cyganerii".
(LIZ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?