Kalina Mikuła - przed chorobą Fot. archiwum rodzinne
REPORTAŻ. Od ośmiu miesięcy są przy łóżku 19-letniej Kaliny. Jedna chwila zmieniła ich życie
Polskie Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum S.A. w Krakowie w Krakowie. Wchodzę do pokoju. - To nasza księżniczka - mówi Jolanta. Kalinka leży w łóżku. Oczy ma otwarte, ale wzrok utkwiony w jeden punkt. Nie mówi, nie wstaje. Tak od ośmiu miesięcy. - Ale my się nie poddamy - zapewniają rodzice. Pani Jolanta zaparza herbatę. I opowiada o tragicznej lutowej nocy, walce o życie córki i uczniach Liceum Plastycznego w Nowym Wiśniczu, którzy podarowali Kalince pewną nitkę.
Szpital: "Nie chcieliśmy wierzyć"
8 lutego. Nowy Wiśnicz. Minęła 22. Kalina Mikuła była w pokoju razem z koleżankami. Nagle straciła przytomność. Wezwana wychowawczyni stwierdziła szczątkowy oddech i niewyczuwalny puls. Karetka pogotowia przyjechała o 22.25. EKG wykazało serce w stanie asystolii (brak czynności elektrycznej serca). Krążenie zostało przywrócone około godziny 23. Kalina została przewieziona do szpitala w Bochni.
8 lutego. Charsznica. - Było - 20 stopni mrozu. Po 22 otrzymaliśmy telefon z internatu w Nowym Wiśniczu z informacją, że Kalinka jest reanimowana. Natychmiast wsiedliśmy do samochodu. Kiedy byliśmy już w drodze zadzwoniono, że Kalinka żyje, ale nie wiedzieliśmy, co się tam tak naprawdę dzieje - opowiada Jolanta.
Dotarli do szpitala w Bochni. Tu poinformowano ich, że doszło do nieodwracalnych zmian mózgu. - Całą noc byłam przy jej łóżku. Rano stan się pogorszył. Rokowania były bardzo złe. To wszystko nas przeraziło. Nie chcieliśmy wierzyć, że to dzieje się naprawdę - mówi Jolanta. Kalinka została przetransportowana do szpitala Rydygiera w Krakowie. Tu na OIOM przez trzy tygodnie trwała walka o jej życie. Kalina przeszła zabieg tracheotomii. Zaczęła samodzielnie oddychać. Została przewieziona na oddział neurologii. Później, w Szpitalu im. Jana Pawła II, wszczepiono jej kardiowerter. Kolejnym etapem w leczeniu był OIOM w miechowskim szpitalu.
Dom: "Kalinka wróciła"
Zbliżały się Święta Wielkanocne. W Wielki Piątek, w jednej chwili, Jolanta Mikuła zdecydowała, że zabiera córkę do domu. - W jednym dniu postaraliśmy się o łóżko rehabilitacyjne, ssak, butlę z tlenem, materac przeciwodleżynowy i przygotowaliśmy pokój dla Kalinki. W Wielką Sobotę było wielkie święto: Kalinka wróciła do domu - opowiada Jolanta.
To właśnie do niej należała opieka pielęgnacyjna, m.in. karmienie przez tzw. pega (dojelitowo), zmiana opatrunków na gojących się ranach. Początkowo pomagały pielęgniarki z "Amicusa", a przez cały czas rodzina i przyjaciele. - Od tego tragicznego zdarzenia nie przespaliśmy ani jednej nocy. Musimy zmieniać pozycje leżenia, odessać, podać jedzenie. Kalinka porozumiewa się z nami jedynie poprzez płacz - opowiadają Jolanta i Jacek. Przez ostatnie miesiące do domu przychodzili rehabilitanci.
Rodzice starali się o przyjęcie Kaliny do Kliniki Rehabilitacji Szpitala Uniwersyteckiego im. dr Jurasza w Bydgoszczy. Jednak nie udało się. Wniosek odrzucono i skreślono Kalinę z listy oczekujących. Od trzech tygodni Kalina przebywa w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej Votum S.A. w Krakowie. Jest to placówka niepubliczna, w której miesięczny koszt pobytu wraz z opiekunem oraz rehabilitacji wynosi około 17 tys. zł. Rodzice Kaliny widzą jednak duże postępy w rehabilitacji. - Jechaliśmy tu 30 września. Wtedy uświadomiłam sobie, że w tym czasie, ale w innej sytuacji, też zawozilibyśmy Kalinkę do Krakowa - ale na studia - mówi.
Gobelin: "Ostatnia nitka czeka"
Jolanta pokazuje zdjęcia Kaliny ze studniówki. - To był jej pierwszy bal. Chciała wyglądać jak księżniczka - mówi mama Kaliny. I rzeczywiście tak wyglądała. Pięknie. Była szczęśliwa. Po studniówce wróciła do pracy przy gobelinie, który wykonywała jako pracę dyplomową. Nie zdążyła jej dokończyć.
Postanowiły to zrobić koleżanki z liceum w Nowym Wiśniczu. - Do szpitala Rydygiera przyniosły ostatnią nitkę, którą należało wpleść. Powiedziały: Ta nitka należy do ciebie i zawiązały jej na rączce. Nitka czeka w domu na sprawniejsze ręce Kalinki. Tu też jest gobelin, który dyrektorka szkoły przywiozła wraz ze świadectwem ukończenia liceum - podkreśla pani Jolanta.
Obrazy: "Miasto jak to z okien szpitala"
Dziś patrzy razem z mężem na obrazy Kaliny. Na jednym jest miasto nocą i dymiące kominy. - Takie same jak te, które widzieliśmy z okien szpitala Rydygiera, a teraz obserwujemy z okien centrum. Wszystko jest identyczne jak na obrazie. Jak to rozumieć?
- zastanawia się. Wciąż powraca pytanie: dlaczego? - Kalinka miała niedomykalność zastawki serca. Jednak nie stwierdzono, by to było przyczyną zatrzymania akcji serca. W karcie ze szpitala jest zapisane, że przyczyna jest nieznana - mówi Jolanta.
Płyta: "A miało być tak pięknie"
Wraz z mężem są przy łóżku Kalinki w krakowskim centrum Votum. Głaskają ją, mówią do niej. - Wierzę, że Kalinka odzyska zdrowie. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej - mówi Jacek Mikuła.
- Nie poddam się. Oduczyłam się spać, ale mam w sobie siłę do walki o Kalinkę. Czas płynie teraz inaczej: od rehabilitacji do pielęgnacji. Życie nam się zupełnie zmieniło - przyznaje Jolanta.
Włącza ulubioną płytę Kaliny i słyszy: "A miało być tak pięknie"...
JAK POMÓC KALINIE
Organizują koncert i bal charytatywny
Z inicjatywy Doroty Małodobry, nauczycielki Gimnazjum Nr 1 im. Macieja Miechowity w Miechowie, w niedzielę 28 października o godzinie 17 w Miechowskim Domu Kultury odbędzie się koncert charytatywny dla Kaliny. Będzie on połączony z licytacją dzieł sztuki artystów miechowskich i wywodzących się z Liceum Plastycznego w Nowym Wiśniczu. Celem koncertu jest zgromadzenie pieniędzy na leczenie Kaliny Mikuły, mieszkanki Charsznicy.
Ważne jest, by rehabilitacja była kontynuowana. Dlatego organizatorzy - Dorota Małodobry, ks. Michał Pakuła, Czesław Gamrat i współorganizatorzy - Gimnazjum Nr 1 im. Macieja Miechowity w Miechowie, Międzyzakładowa Komisja Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Miechowie, Parafialny Oddział Akcji Katolickiej w Miechowie, Zespół Szkół im. Antoniego Malatyńskiego w Miechowie - Charsznicy, Zespół Szkół Nr 2 im. Jana Pawła II w Miechowie, proszą o wsparcie finansowe dla Kaliny. Udział w koncercie zapowiedzieli: Zespół Kairos, Regina Bogacz, Bohema, Galicya, The Crunch. Dodatkowo ks. Michał Pakuła wraz z Akcją Katolicką planuje 24 listopada organizację balu andrzejkowego, z którego dochód będzie przeznaczony na rehabilitację Kaliny.
Osoby, które chciałyby się włączyć w akcję pomocy dla 19-letniej Kaliny mogą to zrobić też w inny sposób.
Kalina jest podopieczną Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą", która udostępniła konto Fundacji w celu gromadzenia środków pieniężnych na leczenie i rehabilitację. Numer konta: BPH S. A. Oddział w Warszawie
61 10600076 0000 3310 0018 2660 z dopiskiem w tytule przelewu: numer subkonta 18505 Mikuła Kalina - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. Dane potrzebne do PIT za 2012 to KRS 0000037904; w rubryce "Informacje uzupełniające" należy wpisać 18505 Mikuła Kalina.
Rodzice Kaliny są wdzięczni za każdą pomoc, którą otrzymują i za wsparcie, którego udziela im wiele osób.
(MAU)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?