Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już mamy w Krakowie teatr Variete

Łukasz Gazur
Dawne kino Związkowiec teraz stanie się teatrem Variete
Dawne kino Związkowiec teraz stanie się teatrem Variete Marcin Warszawski
Kultura. Wczoraj radni podjęli uchwałę powołującą do życia nową instytucję kultury: w dawnym kinie Związkowiec teraz pojawią się musicale

Jeszcze przed głosowaniem radnych wynik był do przewidzenia. Mimo dyskusji, jakie ostatnio na łamach prasy budziła sprawa powołania do życia teatru Variete, wszystko wskazywało na to, że nowa instytucja kultury powstanie.
Miasto wydało już na ten cel 10 mln zł, głównie na przebudowę dawnego kina Związkowiec. W sumie inwestycja ma kosztować 30 mln zł.

Kilka dni temu na łamach "Dziennika Polskiego" Jerzy Fedorowicz jr, radny i przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta, zwolennik projektu variete, mówił, że zdaje sobie sprawę, iż instytucja pochłonie jeszcze sporo pieniędzy. - Mieliśmy nadzieję, że część tych wydatków będzie pokryta z funduszy ministerstwa lub Unii Europejskiej. Trochę się zawiedliśmy, ale tli się w nas jeszcze nadzieja na ich pozyskanie - mówi Fedorowicz.

W nieoficjalnych rozmowach radni przyznają co prawda, że miasto wzięło na siebie spory obowiązek, ale dodają, że dziś już trzeba kontynuować przedsięwzięcie. - Zainwestowaliśmy zbyt dużo pieniędzy, by się z tego wycofać - mówi jeden z radnych, który chce pozostać anonimowy.

Radny Grzegorz Stawowy dodaje, że jego zdaniem kontrowersje budzi fakt, iż ten teatr jest budowany jako jednostka gminna, podczas gdy na świecie sceny musicalowe są zazwyczaj prywatne. Zaznacza też, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile tak naprawdę będzie kosztowało jego utrzymanie. Choć zaznacza też, że dochody sceny skalkulowano dość ostrożnie: zapewne frekwencja wyniesie więcej niż 70 proc. Na potwierdzenie tych słów przywołuje statystyki krakowskich teatrów, np. Bagatela ma frekwencję na poziomie 98 proc.

Problemem, przed którym stanie taka scena, jest też brak zaplecza w postaci odpowiednio przygotowanych aktorów.
Reżyser Janusz Szydłowski, który o musicalowy teatr w Krakowie walczy od 12 lat, twierdzi jednak, że ma na to sposób. - Przy tej scenie powinno powstać studio, które przygotuje aktorów tanecznie i wokalnie do wyzwania, jakim są musicale. PWST nie wystarczy, to prawda. Ale dzięki temu zbudujemy zaplecze - mówi.

Trzeba też przyznać, że Szydłowski znakomicie zaplanował także stronę techniczną przedsięwzięcia, np. obrotowa scena ma być najnowocześniejsza w Polsce.

Wśród zarzutów do teatru Variete, czyli sceny o lekkim i różnorodnym repertuarze, którego miasto jeszcze nie miało, pojawiają się nie tylko zarzuty o pieniądze. Krytycy pomysłu dodają, że istnieją już świetnie prosperujące teatry z repertuarem zbliżonym do musicalu, jak Bagatela, w którym wystawiane są komedie i farsy.

- Każdy nowy teatr w Krakowie poszerza ofertę kulturalną miasta i wpływa na wzrost jego atrakcyjności w oczach mieszkańców i przyjezdnych. By teatr variete odniósł sukces, musi prezentować sztukę na najwyższym poziomie. Nie może to być kolejna instytucja z drobnomieszczańskim repertuarem trafiającym w niewyrafinowane gusta. Kolejna "mała stabilizacja" - mówił na łamach "Dziennika Polskiego" Łukasz Maciejewski, krytyk teatralny.

- To będzie scena, na której zobaczymy musicale. Nie tylko własne, ale i takie, które zostaną sprowadzone z najlepszych tego typu scen na świecie - tak wizję nowego teatru kreśli jego pomysłodawca Janusz Szydłowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski