Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kabaret "Ciach"

Redakcja
Członkowie zespołu mówią o sobie, że są kabaretem średniego pokolenia, ale żarty ich są młode - świeże i lekkie. Od pół roku grają w nowym składzie: dołączył do nich Leszek Jenek, znany z kabaretów Potem i Paka, pozostali członkowie: Małgorzata Czyżycka, Tomasz Kowalski i Janusz Rewers są w zespole od początku, czyli od 1994 r.

Agnieszka Kozłowska: Kabaretowa mapa Polski (6)

Jeśli ktoś szuka w kabarecie odpoczynku, nie lubi agresji, ceni autentyczność i świeże pomysły, powinien koniecznie zobaczyć jeden z programów zielonogórskiego kabaretu "Ciach"

O tym, że Zielona Góra jest zagłębiem kabaretowym, wiedzą chyba wszyscy interesujący się twórczością satyryczną. Dzięki sprzyjającej atmosferze i życzliwości dla artystów kabarety powstają tam jak grzyby po deszczu, choć oczywiście nie wszystkie zdobywają sławę i popularność. Są jednak takie, które rozwijają się dynamicznie, by w rezultacie zająć miejsce na kabaretowej mapie Polski.
Tak właśnie stało się z kabaretem "Ciach". Nie bez znaczenia był także fakt, że Janusz Rewers i Adam Magier uczęszczali na zajęcia fakultatywne z kabaretu, który to niecodzienny przedmiot, prowadzony przez Władysława Sikorę, był w planie studiów w Zielonogórskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Tam zarazili się kabaretem i mimo że od tego czasu minęło 12 lat trwają w swoich fascynacjach.
Skład zespołu w ciągu tego czasu zmieniał się kilkakrotnie. Odeszli: Mariusz Matysik, Zbyszek Gawroński i Adam Magier, pozostała trójka tworzy do dziś. Korzystają z tekstów swoich i kolegów: Władka Sikory, Darka Kamysa i Andrzeja Kłosa. Podstawowy skład zespołu zasilali dodatkowo Jarek Sobański z kabaretu Słuchajcie i Przemek Żejmo z kabaretu Jurki.
"Premiery robiliśmy bardzo często - wspomina Janusz Rewers - jednak nie potrafiliśmy szanować swojej twórczości, zbyt szybko usuwając skecz z programu, jeśli nie podobał się publiczności, albo nam przestał się podobać. W ten sposób wiele tekstów leży w szufladzie i czeka na sceniczną reaktywację, a przecież doświadczenie uczy, że nawet słabszy skecz może stać się dobry, jeśli się nad nim trochę popracuje".
Pierwszy ich program nosił tytuł po prostu "Program Pierwszy", kolejne to: "Miłość, przyjaźń i fajerwerki", "Ulica Żwirki i Wigury 24", "Nasze czasy jak lawa". Premiera najnowszego "Pół szklanki soli" odbyła się na początku marca.
"Tytuły zawsze miały związek z programem, odzwierciedlały jego treść. W nowym programie zauważyliśmy, że motyw pożyczania pojawił się w kilku skeczach, a ponieważ całość dotyczyła - ogólnie rzecz biorąc - stosunków sąsiedzkich, tytuł wydał nam się bardzo adekwatny - dodaje Janusz Rewers. Zresztą z tytułem podobnie jak z nazwą dla kabaretu, jest dosyć trudna sprawa, bo chciałoby się, aby był ciekawy, nietuzinkowy, ale nie pretensjonalny".
Nazwa kabaretu powstała wcześniej niż zespół, a wzięto ją z happeningu, który na festiwalu "Fama" przedstawił członek grupy Tomasz Kowalski.
Prawdopodobnie jako jedni z pierwszych wprowadzili do kabaretu tzw. formę niedbałą, polegającą na łamaniu schematów programów opartych na skeczach i piosenkach. Najczęściej stosują prostą metodę przerywania, która w praktyce wygląda tak, że w czasie, gdy ktoś gra na scenie, jego kolega wychodzi zza kulis i przerywa występ, zadając jakieś banalne pytanie, nie związane z programem. Aktor odpowiada na pytanie, po czym spokojnie wraca do gry.
Często tworzy to sytuacje absurdalne:
Wchodzi mężczyzna z bułką w ręce i podchodzi do występującego kolegi.
- Czy to twoja bułka z masłem? - pyta
- Nie - odpowiada zapytany.
Mężczyzna schodzi w stronę kulis i wygraża bułce:
- No i co kłamiesz, no i co kłamiesz!?
Innym ulubionym przez zespół sposobem przełamywania konwencji są tzw. utwory interaktywne, w których publiczność bierze czynny udział, stając się współtwórcą programu.
Mimo upływu czasu członkowie "Ciach" starają się zachować młodzieńczy styl swoich tekstów:
BIURO PODRÓŻY
(Do____biura podróży przychodzi lekko naburmuszony klient)
Klient (dobrze ubrany, lekko zblazowany wchodzi do____biura) - Dzień dobry.
Biurowa: - Dzień dobry. O dzień dobry, witam stałego klienta, proszę siadać. Kawy, herbaty?
Klient: - Nie, dziękuję.
Biurowa: - To gdzie tym razem się wybierzemy, Majorka, Egipt, Wyspy Kanaryjskie?
Klient: - Nieee, to dla biednych mięczaków.
Biurowa: - Rozumiem, skoro coś bardziej wyszukanego, to może Halkidiki.
Klient: - Byłem.
Biurowa: (szuka w____katalogu) - Nowa Kaledonia?
Klient: - Byłem.
Biurowa: - No, to Karpagona?
Klient: - Byłem, proszę pani, wszędzie byłem, ale to wszystko jest nudne i oklepane. Ja potrzebuje czegoś nowego, potrzebuję nowych wrażeń. Wie pani, baseny, ciepłe kraje, zimne drinki - rzygam tym.
Biurowa: - Powiada pan, że rzyga po drinkach, klient nasz pan. No, nie wiem, no to może… (zaczynaszperać wkatalogu)
Klient: (znajduje na_mapie) -Bytom?
Biurowa: - Bytom? Ale przecież tam jest brud, smród i żeby nie powiedzieć ubóstwo, to powiem... huty.
Klient: - Idealnie, ja cię pędzę
(zwyraźnym napaleniem) Gliwice.
Biurowa: - Klient nasz pan. To omówmy szczegóły. Dojazd?
Klient: - Ma być długo, niewygodnie i zarypiaście zimno.
Biurowa: - Pociąg osobowy, dla palących, druga klasa może być?
Klient: - Wie pani, marzy mi się pociąg pełen rozjuszonych kibiców, ja cię pędzę, to by było coś.
Biurowa: - No, niestety, nie mamy tego w ofercie, ale możemy zorganizować traktor.
Klient: - Dobrze, ale kabrio, żeby dawało spalinami.
Biurowa: - Klient nasz pan. Wyżywienie pełne?
Klient: - Tak. Śniadanie - hamburgery. Obiad - Zupki chińskie. Kolacja - słonina z bitą śmietaną. Tak, żeby mi całą noc na żołądku siedziało. Ja cię pędzę.
Biurowa: - Deser?
Klient: - Kompot.
Biurowa: - Z czego?
Klient: - Ze stołówki.
Biurowa: - Nocleg?
Klient: - Zimny, obskurny hotel. Albo nie - schronisko.
Biurowa: - Może takie dla zwierząt?
Klient: - Wykluczone, psy nie palą ani nie piją - żadnych emocji.
Biurowa: - Czyli schronisko.
Klient: - Tak! Pokój 20-osobowy z Rumunami.
Biurowa: - Proponuję z harcerzami, oni hałasują całą noc przy gitarach i nie chcą za to pieniędzy.
Klient: - Dobrze, niech będą harcerze.
Biurowa: - Łazienka?
Klient: - Wykluczone! Żadnych takich. Blaszane wiadro przy łóżku. Ja cię pędzę.
Biurowa: - Co pan chce zwiedzić?
Klient: - Rzeźnia, pieczarkarnia, operetka, oczyszczalnia ścieków.
Biurowy: - Operetka?
Klient: - Tak, a konkretnie kibel.
Biurowa: - Klient nasz pan. Życzy pan sobie przewodnika?
Klient: - Tak. Tylko żeby śmierdział, przeklinał i nienawidził swojej roboty. Żadnych nudnych, wypachnionych poliglotów.
Biurowa: - Klient nasz pan. Jakieś wieczorne atrakcje?
Klient: - Obawiam się, że harcerze mogą zawieść, w takim razie hałas i łamanie mebli w sąsiednim pokoju, żebym nie mógł zasnąć, żadnych półśrodków. A portier ma być taki jak w akademiku, taki, żebym się bał. Taki, że on powie: Dowód proszę, a ja: - Nie mam! Ha ha ha, ja cię pędzę.
Biurowa: - Jak pan sobie życzy. A jaki widok z okna?
Klient: - Wysypisko śmieci, a na nim kwitnąca jabłoń. I żeby przyszedł facet i ją ściął! I pełno żuli grzebiących w śmieciach, bo lubię patrzeć, jak inni mają lepiej. Ja cię pędzę.
Biurowa: - Jak długi pobyt?
Klient: - Sześć tygodni.
Biurowy: - Wytrzyma pan tyle?
Klient: - Weźcie jako zakładnika moją teściową. Jeśli nie wytrzymam, zabijcie ją.
Biurowa: - Jak pan sobie życzy. Coś jeszcze?
Klient: - Tak, codziennie o szóstej rano chcę dostać w mordę mokrą szmatą.
Biurowa: - W mordę?
Klient: - Niech pani wpisze - w ryj.
Biurowy: - To wszystko?
Klient: - Tak. I liczę na inwencję.
Biurowa: - Dziękuję, do widzenia.
Klient: - Słucham?
Biurowa: - Dziękuje panu bardzo. Do widzenia panu.
Klient: - Słucham?!
Biurowa:
(wstaje i
wydziera się)_ - Wynocha, ty nadziany, świrnięty śmierdzielu!
Klient: - Super. Ja cię pędzę.

(Autorzy: Janusz Rewers, Wojciech Kamieński)

Ich kabaret skupia się na scenkach obyczajowych, często absurdalnych. Raczej unikają polityki. Wyjątek stanowią utwory: "Wywiad z premierem Pawlakiem" i "Samoobrona przed Samoobroną". Zresztą w ramach przekory, przez jakiś czas, zespół nosił imię premiera Pawlaka, co objawiało się przypiętymi do klap znaczkami z podobizną polityka, wychodzącego z włazu łodzi podwodnej, które to zdjęcie znaleźli w prasie i powielili. Szybko jednak z tego zrezygnowali w obawie, by mniej doświadczeni widzowie nie potraktowali ich ideologicznej manifestacji zbyt dosłownie.
Członkowie zespołu żyją nie tylko z kabaretu, chociaż bardzo chcieliby, aby było inaczej. Małgosia Czyżycka jest nauczycielką WF w szkole podstawowej pod Szprotawą i uwielbia uczyć. Tomek Kowalski pracuje w Muzeum Ziemi Lubuskiej jako kustosz (jest z zawodu historykiem) i jak złośliwie dodają jego koledzy, "także jako eksponat". Janusz Rewers prowadzi klub studencki w Zielonej Górze. Kiedyś pracował w znanym miłośnikom kabaretu klubie "Gęba", który obecnie stał się przede wszystkim miejscem prób i występów kabaretowych, a więc czymś w rodzaju świetlicy.
Klub "Karton", którego dyrektorem jest Jasio, przejął funkcję klubu studenckiego w tak zwanym starym stylu, gdzie można się napić piwa i obejrzeć ciekawy koncert. Organizowane są także nietypowe imprezy takie jak "Wieczór piosenek Czesława Niemena", "Wieczór piosenek Agnieszki Osieckiej", "Kicz Party" czy "Debata Oxfordzka". Ambicją Janusza zawsze było aktywizowanie młodzieży, wciąganie jej w różne artystyczne przedsięwzięcia, co właśnie w klubie "Karton" udaje mu się wprowadzić w życie.
"Chciałbym móc zajmować się tylko kabaretem - twierdzi lider zespołu - i mam nadzieję, ze wkrótce tak się stanie".
Ich nowy program to widziane w krzywym zwierciadle życie mieszkańców bloku, w którym odbywa się większość skeczy. To miejsce jest pozytywnie przekształcone i optymistyczne. W programie możemy także zobaczyć parodie programu telewizyjnego pt. "Zostań łabędziem" oraz interesującą postać złomiarza.
"Nad tym programem pracowaliśmy cztery miesiące, co wcześniej nigdy nam się nie zdarzało - mówi Janusz Rewers - tworzy on spójną całość, ma określony klimat i charakter. Takim go chcemy pozostawić i tak chcemy go grać".
Mają na swoim koncie wiele nagród, między innymi II nagrodę na Przeglądzie Kabaretów PAKA '94 w Krakowie, Nagrodę "Gazety Wyborczej" - na Lidzbarskich Biesiadach Satyry i Humoru '94, I nagrodę oraz Nagrodę Publiczności - "Qrza Twarz" Szczecin '95, I nagrodę na Lidzbarskich Biesiadach Satyry i Humoru '95, Grand Prix - podczas Mazurskiego Lata Kabaretowego MULATKA, Ełk '95, Wyróżnienie Honorowe Jury FAMA '97, nagrodę (zbiorową) za "Najdowcipniejszy program telewizyjny" na Festiwalu Dobrego Humoru, Gdańsk 2001. Są już na tyle doświadczeni, że kilka lat temu zrezygnowali z udziału w konkursach, zostawiając tę przyjemność młodym, początkującym zespołom.
Na swoim koncie mają także występy zagraniczne. W październiku 2004 r. pojechali na tournée do Stanów Zjednoczonych z programem "Tym and team" wraz ze Stanisławem Tymem i Zofią Merle. Występowali dla Polonii amerykańskiej w Nowym Jorku, Detroit i Chicago, a także w innych mniejszych miejscowościach.
Unikają rzeczy brzydkich na scenie: przekleństw i sytuacji drastycznych, szczególną wagę przywiązują do słów, zawsze czują się odpowiedzialni za to, co przedstawiają. Wiara we własną twórczość, przekonanie, że program śmieszy, jest, ich zdaniem, niezwykle ważne w kabarecie, bo pozwala na autentyczność i artystyczną swobodę. Aby zagrać jakiś skecz, muszą najpierw uznać go za śmieszny i dopiero wtedy poddać go ocenie publiczności. Czasem bywa i tak, że tekst, który zespół uważa za średni, jest znakomicie przyjęty przez widownię. W tym wypadku uznają, że widz ma rację.
"Każdy nasz występ jest inny - twierdzi Janusz Rewers - bo za każdym razem przychodzi inna grupa ludzi, wytwarza się inna atmosfera. Jeśli publiczność nie reaguje dobrze na tekst uznany przez nas, staramy się dotrzeć do przyczyny, zobaczyć, co robimy nie tak i naprawić to. Zresztą w kabarecie śmieszność nie jest jedynym kryterium, czasem pokazuje się coś tylko dla atmosfery, klimatu. I widzowie często po występie wspominają te fragmenty, jako coś, co ťdało im do myśleniaŤ. Głównie skupiamy się na tekście, bo to wychodzi nam najlepiej".
Czy można pogodzić twórczość komercyjną z rozwojem sztuki? Na to pytanie odpowiada twierdząco i przytacza maksymę: "Czym różni się prawdziwy artysta od rzemieślnika? Rzemieślnik nie ryzykuje".
Przez dwanaście lat działalności wielokrotnie występowali w telewizji. Brali udział w Kabaretonach Opole '95 i '97, w "Wieczorze z Alicją" '97, w "Złotej Szpilce" '95, w "Parodiach i Pastiszach" '97, w "Mazurskiej Nocy Kabaretowej" w latach 1998-2000, 2003, 2004, 2005, w programie "Dla mnie bomba", czyli Kabaretowa Liga Dwójki w 2003 r. Można ich także usłyszeć w "Powtórce z rozrywki" i "Teraz śmieszniej" w radiowej Trójce.
Są aktywni. Małgosia Czyżycka podczas Warsztatów Kabaretowych na Mazurach uczy najmłodszych uczestników twórczości i aktorstwa kabaretowego. Janusz Rewers, który mówi o sobie, że jest "kaowcem" z powołania, był dyrektorem I Festiwalu Kabaretu w Zielonej Górze w grudniu 2006 r.
Na koniec opowieści o kabarecie "Ciach" przytoczmy myśl, którą zespół lubi się posługiwać: "Są ludzie, którzy nie muszą na bal przebierańców ubierać masek, wystarczy, że dorobią sobie gumki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski