Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kacper ciężko choruje. Rodzice winią szpital

Alicja Fałek
Kacper Nosal w marcu przyszłego roku skończy 5 lat. Jego życie to codzienna walko o każdy dzień. Leczenie i rehabilitacja pochłaniają około trzy tysiące zł miesięcznie i o taką rentę toczy się walka
Kacper Nosal w marcu przyszłego roku skończy 5 lat. Jego życie to codzienna walko o każdy dzień. Leczenie i rehabilitacja pochłaniają około trzy tysiące zł miesięcznie i o taką rentę toczy się walka FOT. ARCHIWUM RODZINNE
Nowy Sącz. Rodzice dziecka z Nawojowej zarzucają szpitalowi zaniedbania. Żądają renty dla syna i pół miliona złotych odszkodowania. Przed sądem zeznawali lekarze i pielęgniarki.

Monika i Grzegorz Nosalowie z Nawojowej, rodzice niespełna pięcioletniego Kacperka, rozpoczęli sądową walkę ze Szpitalem Specjalistycznym w Nowym Sączu.

Małżeństwo zarzuca placówce, że w wyniku uchybień przed i w trakcie porodu ich syn urodził się z zamartwicą i do końca życia będzie niepełnosprawny. Chłopiec cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, małogłowie i padaczkę – zespół Westa.

Przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu odbyła się pierwsza rozprawa z powództwa cywilnego. Sędzia Maria Tokarz zapytała, czy między stronami jest możliwa ugoda. Gdy otrzymała negatywną odpowiedź, postanowiła przesłuchać świadków, wskazanych przez sądecki szpital, czyli kierowniczkę sądeckiej porodówki, lekarza obecnego na oddziale, położną odbierającą poród i lekarza neonatologa.

Kierująca od maja 2014 roku oddziałem ginekologiczno-położniczym lekarka zaznaczyła, że przypadek Kacpra zna jedynie z dokumentacji. Na tej podstawie stwierdziła, że bicie serca dziecka cały czas mo­nitorowano za pośrednictwem detektora tętna płodu (UDT).

– Nie umiem powiedzieć, w którym momencie doszło do niedotlenienia dziecka – przekonywała. Dodała, że na stan zdrowia malucha mogły mieć wpływ choroby, jakie przechodziła matka w trakcie ciąży.

Z kolei położna zaznaczyła, że matka Kacpra kilka razy miała wykonany monitoring serca płodu (KTG). W trakcie akcji porodowej ponowne badanie było niemożliwe.

– Pacjentka miała regularne skurcze. Nie mogliśmy jej unieruchomić – podkreśliła położna. – Tętno płodu było jednak cały czas monitorowane przez UDT, a po każdym kolejnym skurczu nasłuchiwałam bicia serca. Wszystko było w normie.

Kiedy rodzącej odeszły zielone wody płodowe, świadczące o zamartwicy, czyli niedotlenieniu dziecka, na salę wezwano pielęgniarkę z neo­na­tologii.

– Szybko zabrała dziecko na oddział intensywnej terapii – powiedziała położna.

Lekarka neonatolog zeznała, że zajęła się Kacprem 3 minuty po porodzie. Zapewniała, że zrobiła wszystko zgodnie ze sztuką lekarską. Jak zauważyła, mogła zostać wezwana na salę chorobową wcześniej, gdyby były niepokojące symptomy. Jednak takich nie było.

– Nie wiem, dlaczego chłopiec urodził się z zamartwicą
– stwierdziła. – Mogło do niej dojść podczas porodu, a mógł ją wywołać epizod niedotlenienia już w czasie ciąży.

W sądzie nie stawił się lekarz, który odbierał poród. Jego zeznania są ważne dla ustalenia przebiegu zdarzeń. Proces odroczono do stycznia. Rodzice Kacpra też będą zeznawać. Przedstawią ekspertyzy medyczne.

Dodajmy, że postępowanie w tej sprawie prowadziła wcześniej prokuratura. Sprawę jednak umorzyła, nikomu nie przedstawiając zarzutów.

– Nie potrafili wskazać winnego – powiedziała nam mama Kacpra.

Rodzice chłopca odwołali się do sądu, ale ten podtrzymał decyzję prokuratury. Dlatego wystąpili z pozwem cywilnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski