Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalwaria, ogórki i racja Gołubiew

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. W tym roku był skwar, ale bywało i błoto. Nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce. Dziesiątki tysięcy pielgrzymów idących w procesji Zaśnięcia NMP w Kalwarii Zebrzydowskiej i barwny pochód asyst prowadzących trumienkę Matki Boskiej są jak zatrzymana w biegu historia.

Jak żywa pamięć ludzi o przodkach i dowód wiary czystej, prostej i pewnej. Służby porządkowe działają dyskretnie, ludzie idą, śpiewają, wspierają się na drodze. Szkoda tylko ogórków kiszonych, których kiedyś tyle sprzedawano w okolicy jako najlepsze antidotum na upał. Rzędem ustawione gospodynie zachwalające świeżo zakiszone i małosolne zostawały w pamięci jako jedno z pierwszych wrażeń z tego miejsca.

Nie ma przypadków: to tutaj Jan Paweł II żegnał się z Polską, tu odprawił ostatnią mszę św. Jeśli ktoś chce się przekonać dlaczego - zapraszam. W słynnej "Pielgrzymce do Jasnej Góry" deklarujący się jako niewierzący Władysław Reymont opisał warszawską pielgrzymkę z 1894 roku, która odbywała się w stulecie insurekcji kościuszkowskiej.

Pobożność ludzi nie pozostawiła go obojętnym. Nie wszystko mógł zrozumieć, ale czuł, że uczestniczy w wyjątkowym wydarzeniu. Gdyby Reymont przyjechał do Kalwarii w XXI wieku, też by nie pozostał obojętny wobec szukających swej wiary na dróżkach. Przewodniki zgodnie podkreślają, że Kalwaria to jedyne takie miejsce w Polsce. Mikołaj Zebrzydowski nie zdawał sobie zapewne sprawy, na jaką miarę tworzy dzieło.

Za głowę by się złapał, gdyby się dowiedział, że po latach nieczułe na religijne emocje UNESCO uzna tę kalwarię (a podobnych w Europie sporo) za szczególną, jedyną wartą wyróżnienia. Może akwaparki, wesołe miasteczka i rabkolandy sprawdzają się jako magnes dla części turystów, ale władze Małopolski powinny pomyśleć o większym rozpropagowaniu za granicą Kalwarii - zabytków, ale i też żywej ludzkiej Kalwarii Zebrzydowskiej. Wielu miłośników turystyki prawdziwej, zobaczywszy kalwaryjskie cuda, pozostanie jej wiernymi orędownikami.

Tymczasem kolejne miejsca w małopolskich górach pokrywają się asfaltem, a szlaki zapełniają quady, motory i skutery. Już przed laty pisałem wstrząśnięty tym, co stało się z Gorcami, które żeby je przywrócić do równowagi, trzeba by chyba wyłączyć z ruchu turystycznego na dekadę. Rację ma Zofia Gołubiew: proszę bardzo, można dla doraźnego zysku wyasfaltować i rozjeździć wszystko: ale nie ma co wtedy narzekać, że za parę lat turyści pojadą za granicę. Kalwaria na pewno może przywrócić wiarę w Boga. Widok "zmodernizowanych" Gorców nawet najbardziej indyferentnego ekologa przerabia w jeden dzień w gorliwego działacza ochrony przyrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski