Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Zapolnik, strzelec wspaniałego gola: Cieszę się, że taki nawyk został ze mną od dzieciństwa

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Kamil Zapolnik w rok 2024 wszedł z przytupem. Po bardzo dobrym występie w meczu z Legią, w spotkaniu z Zagłębiem Lubin zdobył gola świetną "główką", a w meczu z ŁKS strzelił dwie bramki, w tym jedną wspaniałą
Kamil Zapolnik w rok 2024 wszedł z przytupem. Po bardzo dobrym występie w meczu z Legią, w spotkaniu z Zagłębiem Lubin zdobył gola świetną "główką", a w meczu z ŁKS strzelił dwie bramki, w tym jedną wspaniałą Oscar Mrozowski / Overlia Studio / Puszcza Niepołomice
- Taka bramka z pewnością jest zastrzykiem, to musi budować pewność siebie u zawodnika. Bo jeżeli potrafisz zrobić takie rzeczy, no to można powiedzieć - potrafisz wszystko. Trzeba w to uwierzyć i do tego dążyć - mówi Kamil Zapolnik, 31-letni napastnik Puszczy Niepołomice, który w meczu z ŁKS-em Łódź zdobył dwa gole. O pierwszym z nich od niedzieli mówi cała piłkarska Polska.

Nie masz wrażenia, że wykonujesz zawód, w którym jednym kopnięciem piłki, takim odbiegającym od standardu, nagle znajdujesz się w centrum uwagi?

Kamil Zapolnik: Nie, bez przesady. Ale jak widać jakieś emocje i zainteresowanie takie, można powiedzieć, nietypowe kopnięcie wywołuje. Nie ukrywam, że tak aktualnie się dzieje.

Ludzie zastanawiają się, czy to bramka sezonu czy bramka dekady. A ty już w 2017, grając w GKS Tychy, strzeliłeś z przewrotki gola, który został golem roku w pierwszej lidze. No, po prostu masz to.

Tak, to jest moja druga bramka strzelona z przewrotki. Chociaż tamta sytuacja była łatwiejsza niż ta w meczu z ŁKS-em. Zresztą tamta bramka odbiła się trochę mniejszym echem, bo były to rozgrywki pierwszoligowe.

Kiedy przeczytałem, że próbujesz na treningach takich rozwiązań, tego typu strzałów, byłem zaskoczony - trudno mi sobie wyobrazić ćwiczenie przewrotek na treningach u tak pragmatycznego trenera jak Tomasz Tułacz.

Wiadomo, że nie jest to ćwiczenie stricte pod robienie przewrotek. Ale sytuacyjnie, kiedy trafiała się okazja, próbowałem. Nawet jak teraz koledzy z innych klubów pisali do mnie z gratulacjami, to przypominali, że na treningach dosyć często to się działo. Wiadomo jednak, że trening i mecz to różne sytuacje. Na meczu dochodzi przeciwnik, jakiś stres, inne okoliczności i jest zdecydowanie trudniej to zrobić. I też przede wszystkim podjąć taką decyzję. Dlatego się cieszę, że tak wyszło, że podjąłem tę decyzję, a wykonanie również nie zawiodło.

Czy „za dzieciaka”, w młodzieżowym graniu, takie pomysły też ci już przychodziły do głowy? Takie bramki albo próby takich strzałów?

A, zawsze była do tego jakaś smykałka. Za piłką pod blokiem się latało, grało się można powiedzieć wszędzie tam, gdzie był kawałek trawy czy betonu. I wiadomo jak to było za dzieciaka: piłka miała sprawiać radość, no więc próbowało się też takich uderzeń ekwilibrystycznych. Ale z tego, co pamiętam, to w juniorach, czy w ogóle w rozgrywkach młodzieżowych nie strzeliłem żadnej nawet podobnej bramki. Cieszę się natomiast, że nawyk próbowania takiego uderzenia został ze mną od dzieciństwa.

Takiej bramki może wtedy nie strzeliłeś, ale zostałeś mistrzem Polski. Mistrzem Polski juniorów.

Tak, mistrzem Polski juniorów starszych. Wcześniej w juniorach młodszych zdobyliśmy brązowy medal.

Potencjał na dużą piłkę miałeś więc od młodości, tak to odbieram.

No, tak. Ale rozgrywki rozgrywki juniorskie, młodzieżowe mają też to do siebie, że później przeskok do piłki seniorskiej jest często bolesny. Z drugiej strony – są osoby, które w młodzieżowej piłce nie za bardzo się wyróżniały, na które nie za bardzo wtedy stawiano, a w piłce seniorskiej się przebiły. Na pewno cieszą zdobyte medale, ale tak naprawdę liczy się to, ile osób z takiej młodzieżowej drużyny faktycznie zafunkcjonuje potem w piłce seniorskiej. Ze swojego najbliższego otoczenia mam przykłady chłopaków, którzy byli największymi talentami w piłce młodzieżowej, a przeskok do grania z seniorami okazał się dla nich bolesny i dziś już w piłkę nie grają. Tak to często wygląda.

Rok 2009. Kamil Zapolnik (nr 18) w zespole juniorów młodszych Jagiellonii Białystok
Rok 2009. Kamil Zapolnik (nr 18) w zespole juniorów młodszych Jagiellonii Białystok Anatol Chomicz

To normalne. Z tamtej waszej mistrzowskiej Jagiellonii mocno wypłynęliście ty i Damian Kądzior. Dwóch chłopaków, którzy potem zafunkcjonowali i funkcjonują na ekstraklasowym poziomie, to chyba i tak nieźle.

Wydaje mi się, że potencjał był zdecydowanie większy. Niektórzy z chłopaków dostali szansę grania dosyć wcześnie w ekstraklasie, inni wybrali trochę inną drogę. A na przykład ja i Damian musieliśmy o tę szansę walczyć. Bo nie byliśmy, że tak powiem, chciani w Jagiellonii i trzeba było szukać swojej drogi, przebijać się poprzez niższe ligi. Chociaż uważam, że to akurat kształtuje człowieka, kształtuje charakter. I później procentuje.

Na poziomie pierwszej ligi, ekstraklasy jesteś już parę długich lat. Olimpia Zambrów, trzecia liga, to coraz bardziej zamierzchła historia.

No tak. Ale to nie było takie łatwe. No bo zdobywasz mistrzostwo Polski i stajesz przed faktem: no gdzie, jak ja mam iść do trzeciej ligi?

Tym bardziej że w Jagiellonii byłeś już, zdaje się, wciągany do treningów z pierwszą drużyną – i przez Michała Probierza, i przez Czesława Michniewicza.

Tak, tak. Z trenerem Probierzem byłem na dwóch czy trzech obozach. Gdy był trener Michniewicz, również często bywaliśmy w pierwszym zespole na treningach. Ale też wtedy nie było wymogu gry młodzieżowców i młodszym zawodnikom było naprawdę ciężko się przebić. Po mistrzostwie Polski część chłopaków od nas dostała szansę w pierwszym zespole, dosyć szybko zadebiutowali. Ze mną było inaczej. I, tak jak mówię, pojawiły się myśli w głowie: „kurczę, zdobyłem mistrzostwo Polski, a muszę szukać szczęścia gdzie indziej?”. Wyszło tak, że w Olimpii Zambrów. Teraz, patrząc z perspektywy, uważam, że to był bardzo dobry ruch. Bo pozostanie dłużej w Młodej Ekstraklasie czy przebywanie na chwilę przy pierwszym zespole bez rozgrywania meczów w seniorskiej piłce, to byłby błąd. I cały czas uważam, że chłopaki z potencjałem, którzy mają 16 czy 17 lat, powinni jak najszybciej smakować tej piłki seniorskiej. Nawet na niższym poziomie, ale powinni obywać się z tą dorosłą piłką, to lepiej wpłynie na ich rozwój niż kolejny rok czy dwa z juniorami.

Dobra, zróbmy przelot w czasie, niedawno minął rok odkąd jesteś w Puszczy. Po pierwszej rundzie – wiosennej w 2023 roku – chyba nie byłeś turbozadowolony z tego, co się wydarzyło. No, oczywiście poza awansem do ekstraklasy.

Rzeczywiście, można powiedzieć, że wynik końcowy osłodził trochę oczekiwania indywidualne. Ale to w sumie było najważniejsze. Bo jeżeli miałbym oddać jakieś indywidualne statystyki kosztem braku awansu, no to wiadomo, że wybrałbym awans. Potrzebowałem trochę czasu na aklimatyzację, zmianę stylu gry. I myślę, że teraz czuję się tutaj dobrze, czuję się też ważną częścią tej drużyny. To na pewno daje dużo pewności siebie. I miejmy nadzieję, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa.

Masz poczucie, że to twój najlepszy sezon w ekstraklasie? Bo to, że masz najlepszy moment – mówię o tych trzech meczach, jakie rozegrałeś w tym roku - to co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Myślę, że tak. Liczby też to pokazują. Wcześniej w Górniku Zabrze grałem dosyć regularnie, ale występowałam tam głównie na jednym z boków pomocy. To nie jest moja pozycja, więc cieszę się, że tutaj trener widzi mnie na „dziewiątce”. No i mam nadzieję, że dalej będę trzymał ten poziom, a nawet, że będzie szło w jeszcze lepszym kierunku, bo czuję się dobrze fizycznie.

To widać i wydaje mi się, że ta forma fizyczna przekłada się na twoją dużą pewność siebie na boisku.

Na pewno. A taka bramka jak ostatnio z pewnością jest zastrzykiem, to musi budować pewność siebie u zawodnika. Bo jeżeli potrafisz zrobić takie rzeczy, no to można powiedzieć - potrafisz wszystko. Trzeba w to uwierzyć i do tego dążyć.

Wiele razy już włączałeś sobie film z tym golem?

Szczerze mówiąc, sam to patrzyłem tak bezpośrednio po meczu kilka razy, oglądając skrót całego spotkania. Ale znajomi co chwilę podsyłali mi film, oznaczali mnie, na Twitterze wyskakiwały posty, powiadomienia. Więc chcąc nie chcąc, to tę bramkę widziałem już bardzo dużo razy.

Jakieś gratulacje sprawiły ci szczególną satysfakcję, przyjemność?

Myślę, że wszystkie były miłe. Odezwało się do mnie dużo osób, z którymi kontakt, można powiedzieć, delikatnie się urwał, odezwali się trenerzy z niższych szczebli, z lat, kiedy zaczynałem grę w piłkę. Miło, że pamiętają, że obserwują. A też była okazja, żeby trochę o sobie przypomnieć.

Brawa od kibiców ŁKS-u są wręcz symboliczne. Bo żyjemy w kulturze piłkarskiej, która niestety rzadko tego typu sytuacji nam dostarcza.

No, tak. W trakcie meczu podziękowałem kibicom ŁKS-u, bo naprawdę rzadko się zdarza, żeby grając na wyjeździe kibice gospodarzy bili ci brawo. Na pewno było to bardzo miłe i myślę, że zapadnie mi w pamięć na dłużej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kamil Zapolnik, strzelec wspaniałego gola: Cieszę się, że taki nawyk został ze mną od dzieciństwa - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski