Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kampania bez przełomu

Redakcja
Niepoprawni optymiści sądzili jeszcze niedawno, że kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego może ukazać inne niż w ostatnich latach - lepsze - oblicze polskiej polityki.

Wystarczy - jak twierdzili - aby spełnił się pewien bardzo prosty scenariusz. Zamiast toczyć wewnętrzne boje, sprowadzające się często do przerzucania się inwektywami, politycy powinni mówić o swoich pomysłach merytorycznych na funkcjonowanie Unii Europejskiej i polskie w niej miejsce. Tym samym ubogaciliby debatę publiczną i przygotowali polskich europarlamentarzystów do zajmowania ważnych stanowisk w ogólnoeuropejskich dyskusjach.
Kampania, czyli walka
Taka wizja uszlachetnienia politycznego dyskursu ma tyle wspólnego z rzeczywistością co, na przykład, założenie, że na Euro 2012 uda się zbudować wszystkie zaplanowane drogi. Kampania jest zdominowana przez ostry spór wewnętrzny, który mimo zaklęć wielu komentatorów i wyraźnego znużenia znacznej części opinii publicznej wcale nie chce osłabnąć. Ów konflikt tak się zrytualizował, iż niektórzy jego uczestnicy - a może i większość - nie potrafią już inaczej funkcjonować na scenie politycznej.
Wojny partyjne toczą się na różnych poziomach. Ten najważniejszy stanowi przyszłoroczna walka o prezydenturę. Jednak również perspektywa kolejnych wyborów samorządowych i parlamentarnych stanowi ważny czynnik mobilizujący dla polityków nawet odległego planu. Oni budują sobie teraz pozycję na przyszłość. Od aktywności w obecnej kampanii zależy w znacznej mierze, jaką rolę odegrają w tworzeniu list wyborczych do rad miast, sejmików i parlamentu. Jedni z karuzeli kandydatów wypadają - na własne życzenie lub po klęsce w wewnątrzpartyjnej rywalizacji - inni awansują w hierarchii, ciągnąc za sobą swych popleczników. Słowem, działają zwykłe mechanizmy polityczne, które czasem rażą swoją bezwzględnością, ale stanowią zarazem koło zamachowe funkcjonowania partii, a bez tych ostatnich - na razie - polityka istnieć nie może.
Nie należy więc krzywić się przesadnie na to, że politycy rywalizują ze sobą nawet w ramach jednej partii, ani że przy okazji kampanii dotyczącej najważniejszego ciała przedstawicielskiego UE, mówi się jednak głównie o sprawach wewnętrznych, a przynajmniej w takim kontekście. Gorzej, że propagandowy walec partyjnej polityki jest wszechogarniający i pozostawia coraz mniej miejsca na stonowane opinie. Nie wypada przyznać się, że w działalności najgroźniejszych konkurentów daje się dostrzec pozytywy. Rzeczowe argumenty padają coraz rzadziej albo giną w huku tyleż ostrych, co nic nie wnoszących połajanek. Słowem, w obecnej kampanii dzieje się to, co zwykło się dziać w polskim życiu partyjnym od paru już lat. Wydatny udział mają w tym media, które choć są pierwsze w krytykowaniu polskiej polityki za jej gwałtowność i niemerytoryczność, to zarazem najwięcej przyczyniają się do dominacji polityków czyniących z brutalności języka główne narzędzie politycznej walki. Jedna ostra wypowiedź pociąga za sobą inspirowany przez dziennikarzy ciąg równie ostrych ripost. A wystarczyłoby częściej pytać o zdanie polityków wyważonych; wszak takich wciąż mamy.
Codzienność demokracji
Gdyby politycy i dziennikarze wzięli sobie do serca powszechną krytykę jałowości i agresywności dyskusji politycznej, wybory do europarlamentu mogłyby stanowić dobrą okazję, aby przynajmniej na jej czas nieco zmienić reguły debaty publicznej, częściej konfrontować ze sobą ekspertów, podkreślać realnie istniejące różnice programowe zamiast osobistych animozji, słowem - uszlachetnić dyskusję, a nie pogrążać ją w intelektualnym marazmie pod dyktando partyjnych harcowników. Już teraz wiadomo, że szansa ta nie zostanie wykorzystana, choć liczenie, że mogło stać się inaczej, trudno uznać za coś innego niż kolejny przejaw niepoprawnego optymizmu, jaki stale towarzyszy polskiej polityce, niezależnie od jej druzgoczących ocen.
Pora przyzwyczaić się, że tak po prostu wygląda demokracja w czasach, gdy największą siłę przebicia w mediach mają kłótnie, skandale i awantury. Świadomość, że bierzemy udział w znacznej mierze wyreżyserowanym spektaklu - choć często niskich lotów - co prawda, pozwala przyglądać mu się z większym dystansem. Niemniej, gdy Polacy oddają swoje głosy wyborcze, bynajmniej nie wykazują wielkiej chęci, aby największych awanturników karać, skąpiąc im poparcia. Najwyraźniej ten typ uprawiania polityki wielu z nas bardzo odpowiada. A skoro tak, to przy wszystkich zastrzeżeniach zyskuje demokratyczną legitymizację.
Reprezentacja z nadziejami
Z drugiej strony jednak, mimo że kampania do europarlamentu jest zdominowana przez wewnętrzny spór partyjny, to na listach wyborczych pojawiło się wielu bardzo dobrych fachowców: wybitnych filozofów i publicystów, kompetentnych politologów, twórców i liderów cenionych organizacji pozarządowych. Niektórzy z nich zajmują na tyle wysokie miejsca na listach, że ich szanse na wybór są duże, co pozwala z optymizmem patrzeć na jakość polskiej reprezentacji w europarlamencie. Nie należy popaść w przesadę i nadmiernie jej gloryfikować, niemniej nie powinna ona wyglądać gorzej niż w kończącej się kadencji, gdy kilku eurodeputowanych z Polski spisało się naprawdę dobrze.
Szkoda tylko, że jest wielce prawdopodobne, iż owi dużej klasy przedstawiciele Polski w europarlamencie nie będą w ciągu swej kadencji zbyt widoczni w krajowej debacie publicznej. Niektórzy zapewne nie będą o to nawet zbytnio zabiegać. Innych - mających wiele ciekawego do powiedzenia - będzie się jedynie okazjonalnie zapraszać do stacji telewizyjnych (które debatę w znacznej mierze kształtują, w największym stopniu odpowiadając za jej jakość). Szanse na zaistnienie mieliby jedynie wtedy, gdyby nagle stali się skandalistami. Tego jednak nie należy im życzyć.
JACEK KLOCZKOWSKI*
*Autor jest politologiem, członkiem Zarządu Ośrodka Myśli Politycznej (www.omp.org.pl). Pod jego redakcją ukazała się ostatnio praca zbiorowa "Przeklęte miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski