Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kampania harcowników

Paweł Chwał
Grzegorz Piątkowski zorganizował przed biurem posłanki PO happening. Urszuli Augustyn chciał wręczyć muzułmańską burkę
Grzegorz Piątkowski zorganizował przed biurem posłanki PO happening. Urszuli Augustyn chciał wręczyć muzułmańską burkę Robert Gąsiorek
Tarnów. Kandydaci na naszych posłów (z różnych, konkurencyjnych partii) walczą nie tylko na argumenty, ale również na torze wyścigowym. Jedni próbują przypodobać się wyborcom ulicznymi happeningami, inni obiecują pieniądze... W razie własnej nieudolności...

Zamiast spierać się na argumenty podczas debaty politycznej, ścigali się na... gokartach. Mowa o kandydujących na posłów w tarnowskim okręgu wyborczym: Robercie Wardzale (PO), Piotrze Gładyszu (PiS) i Tomaszu Pietruszce (KORWiN), którzy rywalizowali na torze kartingowym.

Wspólny pomysł

O dziwo, pomysł na nietypową konkurencję wyszedł wspólnie od kandydatów PO i PiS. Wardzała i Gładysz wysłali zaproszenie na tor wyścigowy do wszystkich pozostałych komitetów startujących w wyborach w regionie. Mimo że inicjatywa miała również charytatywny cel, odpowiedzieli jedynie zwolennicy Janusza Korwin-Mikkego.

Każdy uczestnik wpłacił po 100 zł wpisowego, gotówka przekazana zostanie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowie na przygotowanie paczek mikołajkowych dla najbiedniejszych.

- W okręgu mamy łącznie 150 kandydatów. Gdyby zgłosił się chociaż co trzeci, zebralibyśmy kilka tysięcy złotych - mówi Wardzała, który wygrał wyścig. Drugie miejsce zajął Pietruszka, a tuż za nimi finiszował Gładysz.

- Nie o wynik tu chodziło, ale o pokazanie, że możemy rywalizować na zasadach fair play na różnych płaszczyznach - dodaje kandydat PiS.

Pieniądze się przydadzą

Małgorzata Proszowska z MOPS-u jest mile zaskoczona inicjatywą. - Pieniądze dobrze spożytkujemy - zapewnia.

Przedwyborcze wyścigi na torze kartingowym to jeden z kilku oryginalnych pomysłów kampanii w Tarnowie i regionie, która finał znajdzie już w niedzielę przy urnach.

Kandydatami, którzy szczególnie zadbali, aby wyborcy zapamiętali ich nazwiska, są: Marek Ciesielczyk (Kukiz’15) i Grzegorz Piątkowski (PiS). Pierwszy publicznie ślubował na tarnowskim Rynku, że jako poseł złoży projekty uchwał dotyczących m.in. wzrostu dochodu na jednego członka rodziny czy zmiany ordynacji wyborczej. Zadeklarował również to, iż jeśli po wybraniu do Sejmu nie spełni składanych w kampanii obietnic, wypłaci każdemu niezadowolonemu wyborcy po... 1000 złotych.

Grzegorz Piątkowski do promocji swojej osoby wykorzystał uchodźców. Na happening przed biurem posłanki PO Urszuli Augustyn przyniósł burkę - tradycyjny element stroju muzułmańskich kobiet. A potem zorganizował w Bochni i Tarnowie manifestacje przeciwko przyjmowaniu islamskich imigrantów.

Tym, którzy śledzą spoty wyborcze, w pamięci utkwi Jacek Pająk (PO). W nakręconym na potrzeby kampanii filmie występuje Superbohater (trochę Superman, a trochę Spiderman), który bezskutecznie próbuje ratować świat. - Po co udawać superbohatera, wystarczy pójść do wyborów i zagłosować - przekonuje Pająk. Zdecydował się na przedstawienie swojej osoby w humorystyczny sposób, bo - jak mówi - ma dystans do siebie i chciał pokazać się z nieco lżejszej strony.

Mało plakatów

O dziwo, w porównaniu z poprzednimi wyborami, wojny plakatowe są w tym roku mniej intensywne. - Odbieramy sygnały o zawieszaniu banerów na ogrodzeniach bez zgody właścicieli albo o ich uszkadzaniu, ale nie jest tego jakoś szczególnie dużo - twierdzi Krzysztof Tomasik, komendant straży miejskiej w Tarnowie.

[b]Rozmowa
Kampania była niemrawa

Rozmawiamy z Władysławem Żabińskim, byłym tarnowskim parlamentarzystą z lat 1989-1997[/b]

- Podoba się Panu tegoroczna kampania wyborcza?

- Jest niemrawa i nie wniosła nic szczególnego do dyskusji na temat przyszłości Polski. Może dlatego, że zaczęła się tak naprawdę po wakacjach i nie zdążyła się jeszcze na dobre rozkręcić. Zamiast dyskusji na tematy gospodarcze oraz inne ważne dla kraju i regionu, dominowało politykierstwo i przerzucanie się oszczerstwami.

- Czym różni się obecna walka o Sejm od tej sprzed ćwierćwiecza?

- Wtedy na pewno było mniej billboardów i plakatów, a więcej bezpośrednich spotkań z ludźmi. Pamiętam, że jak ja kandydowałem do Sejmu, to przez trzy miesiące przed wyborami praktycznie nie było mnie w domu. Spotykałem się z ludźmi i słuchałem, co chcieliby zmienić. Teraz kandydaci komunikują się z wyborcami e-mailowo, przez zdawkowe hasła na afiszach lub przez „jedynki” na listach. Ci z dalszych miejsc są z rzadka dopuszczani do głosu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski