Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat na radnego z Bukowna wynajmował mieszkanie SB, sąd uznał, że jest kłamcą lustracyjnym

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Krakowski sąd uznał, że 58-letni Franciszek P. kandydat na radnego z Bukowna pod Olkuszem jest kłamcą lustracyjnym i na trzy lata zakazał mu pełnienia funkcji publicznych i startu w wyborach. Wyrok jest prawomocny.

FLESZ - Czego nie można zabrać na pokład samolotu?

Franciszek P. oświadczenie lustracyjne składał w 2010 r., ale Instytut Pamięci Narodowej zakwestionował je dopiero w ub. roku. Sprawa trafiła na wokandę krakowskiego sądu, który po zapoznaniu się z archiwalnym dokumentami i przesłuchaniu byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa przyjął, ze lustrowany skłamał w swoim oświadczeniu.

Okazało się, że siostra Franciszka P. jako asystentka pielęgniarka miała mieszkanie służbowe w centrum Katowic, bo na co dzień mieszkała w Olkuszu. Lokalem zainteresowało się SB i uznało, że to może być świetny adres do tajnych spotkań z agentami. W 1975 r. odbyło się spotkanie z Haliną P. o warunkach udostępnienia lokalu dla SB. Zgodziła się na to za wynagrodzeniem. Na takie rozwiązanie przystał też mąż kobiety. SB podpisał z nimi umowę o korzystaniu z mieszkania. Mieli za to otrzymywać
ekwiwalent pieniężny 200 zł miesięcznie, potem tę kwotę podwyższono. Właścicielka lokum i jej mąż zobowiązali się do zachowania w ścisłej tajemnicy że to tzw Lokal Kontaktowy SB. Esbecy mieli do niego klucze i faktycznie spotykali się tam ze swoimi tajnymi współpracownikami o pseudonimach TW Dorotka i TW Smulski.

Lustrowany Franciszek P. zamieszkał w tym lokalu w 1977 r. i SB tym razem z nim uzgodniło warunki udostępniania mieszkania. Także i o jak wcześniej siostra i szwagier, podpisał zobowiązanie do zachowania w tajemnicy faktu wykorzystania tego lokalu. Zgodził się, bo liczył na paszport jako członek serwisu zagranicznego fiata w fabryce w Tychach miał możliwość wyjazdu do Niemiec. Czuł się pewniej, że on i jego mienie niejako mają ochronę Milicji Obywatelskiej.

Dostawał 200 zł kwartalnie jako ekwiwalent za swoją zgodę dla SB. Po 11 latach trwania umowy z SB kobieta zwróciła lokal do zasobów mieszkaniowych miasta. W sumie pobrała około 30 tys. zł od SB. Kolejny właściciel w 1986 r. odmówił w tym zakresie kontaktów z tajną policją i udostępnienia lokalu.

Franciszek P. potwierdził, że udostępniał lokal MO i otrzymywał kasę. Był z tego faktu zadowolony, bo podpisując umowę był w pewien sposób chroniony. SB korzystało z lokalu pod jego nieobecność. Dla niego to było ważne, bo w okolicy „gnieździł się element”, a ulica cieszyła się „złą sławą z powodu kurtyzan” i w okolicy „było pełno zbirów”. Mieszkał tam co najmniej do maja 1982 r.

Opowiadał, że funkcjonariusze przedstawiali się, że są z MO a nie z SB. Twierdził, że brał od nich kasę, ale informacji im nie udzielał. Z zachowanych notatek w archiwach IPN wynika jednak , że raz we wrześniu 1979 r. lustrowany siostra i szwagrem spotkali się z oficerem SB i opowiedzieli o okolicznościach samobójczej śmierci krewnej, która miała zostać uwikłana w aferę polityczno szpiegowską.

Przed krakowskim sądem Franciszek P. opowiadał, że uważa iż nie był donosicielem i współpracownikiem SB. W wolnej Polsce był nawet ławnikiem, społecznikiem, honorowym dawcą krwi i szefem PCK w Olkuszu odznaczonym za zasługi dla Związku Kombatantów.

Rozmawiał z siostrą o lustracji, ale ze śmiechem, bo to jest dla niego jakiś paszkwil. To chore, jego zdaniem, że wyciąga mu się teraz brudy, gdy pracuje społecznie.

Zdaniem sądu w sposób świadomy i tajny podjął współpracę z SB. Wiedział kto korzysta z mieszkania i z rozbrajającą szczerością wskazał, że widział osobistą korzyść decydując się na udostępnienie lokalu SB. Korzyść była potrójna. Z jednej strony finansowa, z drugiej przychylne traktowano jego wnioski paszportowe i z trzeciej pozostawał pod parasolem ochronnym MO. Jak zauważył sąd Franciszek P. przywoływał szereg chwalebnym okoliczności z późniejszego okresu swojego życia, co nie mogło mieć wpływu na ocenę zachowań z lat 1977-82, bo w tym okresie czasie podjął tajną współpracę z SB. Z jednej strony udostępniał lokal kontaktowy, czyli był pomocnikiem przy operacyjnym zdobywaniu informacji oraz jednorazowo informatorem SB w 1979 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kandydat na radnego z Bukowna wynajmował mieszkanie SB, sąd uznał, że jest kłamcą lustracyjnym - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski