Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Bachleda-Curuś: Łatwość jazdy na łyżwach to mój największy atut

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Katarzyna Bachleda-Curuś
Katarzyna Bachleda-Curuś fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa. Łyżwiarka szybka z Zakopanego Katarzyna Bachleda-Curuś po dwóch sezonach przerwy wróciła do kadry, która w piątek rozpocznie sezon Pucharu Świata.

- Jeszcze ma Pani chęci, by wyczynowo jeździć na łyżwach?

- Raczej tak, gdyby już mi się nie chciało, to bym nie trenowała. Chęci są, widzę możliwości, więc trzeba z tego korzystać.

- Co Pani robiła w czasie dwuletniej przerwy?

- Przede wszystkim leczyłam kontuzję kręgosłupa i urodziłam drugie dziecko. Długo w ogóle nie zakładałam łyżew. Trenować zaczęłam na początku roku.

- Jakie miała Pani odczucia po wznowieniu treningów?

- To specyficzne uczucie. Niby się to znało, ale miałam wrażenie, jakby nogi nie były moje. Myślę, że dobrze wykorzystałam ten czas. Uważam, że po takiej przerwie, na chwilę obecną, jestem dobrze przygotowana.

- W łatwiejszym powrocie pomogło zapewne też to, że była to druga taka przerwa na urlop macierzyński. Wiedziała już Pani, czego się spodziewać.

- Na pewno było spokojniej. Wiedzieliśmy z trenerem, na czym się trzeba skupić. Nie musieliśmy, tak jak po pierwszej ciąży, iść po omacku. Łatwiej było, jeśli chodzi o część teoretyczną. W praktyce było już dużo trudniej. Mam już dwoje dzieci, czyli dwa razy więcej innych zajęć, trzeba było to powoli poukładać. Na razie udaje się wszystko pogodzić, ale jest to szyte na bieżąco (śmiech).

- Jak Pani ocenia swoją formę?

- Biorąc pod uwagę tak długą przerwę i dość krótki czas treningu, to myślę, że dyspozycja jest dobra. Wydaje mi się, że jestem troszkę dalej, niż sądziłam, że będę. Nie koncentruję się jednak na Pucharach Świata w sensie wynikowym, najważniejsze dla mnie są w tym sezonie mistrzostwa świata, w lutym. Docelowo wszystko jest planowane i robione tak, żeby szczyt formy był na igrzyska w 2018 roku. W mojej sytuacji tych szczytów formy nie mogę robić co chwilę. Po pierwsze, muszę rozsądnie szafować siłami, a po drugie do treningu wróciłam w lutym, od marca trenuję regularnie, tych przepracowanych miesięcy nie jest jeszcze dużo. Dlatego też nie będę na wszystkich Pucharach Świata.

- Po tych wszystkich przerwach, jak się Pani czuje na lodzie? Da się jeszcze coś zmienić?

- Zawsze można poprawiać technikę jazdy. Ja na lodzie czuję się doskonale, mam taką łatwość w jeździe, to chyba jeden z największych moich plusów łyżwiarskich. Na ten moment jestem zadowolona z przygotowań i formy, do jakiej udało mi się dojść w tak krótkim czasie. Nie mogę powiedzieć, że będę teraz biła rekordy życiowe, bo to jest niemożliwe. Oceniam, że jestem na swoim dobrym poziomie, ale nie na najlepszym

- Trener wybrał już skład trzyosobowej drużyny?

- Myślę, że wybrał. Nas jest tylko cztery. Po pierwszych startach w zawodach kontrolnych i kwalifikacjach do kadry mniej więcej wiadomo, kto będzie jechał.

- Wystąpi Pani w PŚ w Azji w biegu drużynowym?

- Mam nadzieję, że tak. Wiadomo, że są różne przypadki losowe, które trzeba wziąć pod uwagę, ale raczej tak.

- W MŚ zakłada Pani sobie jakiś cel wynikowy?

- Nie wyznaczam sobie takich celów, tylko osiągnięcie jak najlepszej dyspozycji. Wtedy się nie kalkuluje. Trzeba też wziąć pod uwagę dobrą formę przeciwniczek. Ja zawsze zakładam, że w takiej są.

- Natomiast cel na następny sezon to igrzyska w Korei?

- Tak naprawdę to jedyny cel, jaki mi przyświeca po powrocie do sportu. Mam za sobą cztery starty w igrzyskach, te w Korei będą moimi ostatnimi, na nich zakończę karierę. To decyzja nieodwołalna. Chciałabym się pokazać z jak najlepszej strony.

- Czyli walczyć o medal?

- No jasne.

- Popatrzmy na wyniki: w drużynie był brąz w Vancouver, srebro w Soczi, czyli wychodzi, że w PjongCzangu będzie...

- Ja bym się tak nie rozpędzała (śmiech). Aczkolwiek bym się nie pogniewała, gdyby ta tendencja się utrzymała. Wszystko jest możliwe. Do igrzysk został jeszcze rok i kilka tygodni. Jak dla mnie to dużo czasu. Mam nadzieję, że ominą mnie kontuzje. Swój wiek znam (1 stycznia zawodniczka skończy 37 lat - przyp.) i muszę w treningu go brać pod uwagę. Na razie jest OK.

Rozmawiał Artur Bogacki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski