Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofy smoleńskiej nie ma w kampanii, ale wróci po wyborach

Włodzimierz Knap
Antoni Macierewicz, Małgorzata Wassermann, Artur Wosztyl unikają tematyki smoleńskiej. Na razie
Antoni Macierewicz, Małgorzata Wassermann, Artur Wosztyl unikają tematyki smoleńskiej. Na razie fot. Piotr Smoliński, TVN24
Polityka. Prezes PiS zadbał, by wśród kandydatów były osoby znane z aktywnej działalności na rzecz wyjaśnienia tragedii z 10 kwietnia 2010 r.

PO próbuje robić wszystko, by PiS w czasie kampanii wróciło do ostrej retoryki związanej z katastrofą smoleńską. PiS natomiast niczym ognia uciekać będzie od tego tematu przed wyborami. - Oczywiste jest, że oba stronnictwa kierują się taką logiką, bo im się ona opłaca - mówi dr Sergiusz Trzeciak, wykładowca marketingu politycznego w Collegium Civitas.

PiS musi zabiegać o swoich „miękkich” zwolenników. To osoby, które dziś w sondażach opowiadają się za partią Jarosława Kaczyńskiego, jednak łatwo mogą się zniechęcić do PiS. Powodem może być np. nachalna propaganda w sprawie katastrofy smoleńskiej. Ten rodzaj wyborców nie lubi wszelkich skrajności, ceni umiar, a przede wszystkim nie jest przywiązany do żadnej formacji.

Wyłamał się tylko prezes

- Według mnie, PiS doszedł teraz do tzw. szklanego sufitu. Ma mniej więcej stały żelazny elektorat - mówi dr Trzeciak, autor książki „Drzewo kampanii wyborczej, czyli jak wygrać wybory”. W ocenie prof. Mikołaja Cześnika, politologa z PAN, zapewniłby on PiS jednak tylko kilkanaście procent głosów. W sondażach zaś partia cieszy się poparciem ponad 30-proc., a nawet zbliżającym się do 40 proc.

Twardy elektorat PO, zdaniem prof. Cześnika, jest porównywalny do PiS-owskiego. Obie partie zabiegają zatem o pozyskanie możliwie najliczniejszej grupy wyborców „miękkich”.

- Ale PO ma niewielkie szanse na to, by PiS dało się oszukać - twierdzi dr Trzeciak. - PiS doskonale wie, że musi zachować dotychczasową postawę, czyli milczeć na temat katastrofy smoleńskiej.

Na razie tak jej kandydaci w kampanii się zachowują. Nawet Antoni Macierewicz.

Małgorzata Wassermann, liderka krakowskiej listy PiS, w książce „Zamach na prawdę” zapewniała, że sprawy katastrofy smoleńskiej nie zostawi, „będzie o nią pytać do końca życia”, a nawet gotowa jest „polecieć na księżyc, aby ją wyjaśnić”. W czasie kampanii wybiorczej zachowuje na jej temat milczenie: - W sprawie katastrofy smoleńskiej jestem stroną i zrobię wszystko, by wyjaśnić jej przyczyny. Ale do Sejmu idę po to, by zajmować się sprawami ogółu - mówi.

Falstart na razie wykonał tylko prezes Kaczyński. - Cały czas marzyliśmy o momencie, w którym będzie można powiedzieć, że to wszystko, co z tej tragedii wynikało, te wszystkie sprawy do załatwienia, zostaną załatwione - mówił 10 września. Spece od marketingu w PiS dokonali jednak egzegezy tamtych słów szefa, uspokajając, że nie miał na myśli niczego zdrożnego.

- Nie mam wątpliwości, że PiS, a zwłaszcza prezes Kaczyński, gdyby przejął władzę, wróci do wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, ale nie w sposób nachalny i nie natychmiast - przypuszcza dr Trzeciak. Dlaczego? Bo najpierw, twierdzi, PiS będzie musiało zająć się wypełnianiem części obietnic w sferze gospodarczej, społecznej, np. sprawą wieku emerytalnego. - Tego będą oczekiwać wyborcy tej partii - podkreśla ekspert.

Pozorny spokój

Ale autor list wyborczych PiS, czyli jego prezes, zadbał, by wśród kandydatów nie brakowało osób znanych z bardzo aktywnej działalności na rzecz wyjaśnienia tragedii z 10 kwietnia. Jest to spore grono.

Oprócz Małgorzaty Wassermann i Antoniego Macierewicza, kandydatem w Warszawie, choć na dalekim miejscu, jest por. Artur Wosztyl, pilot samolotu JAK-40, który 10 kwietnia wylądował w Smoleńsku, a potem zachęcał pilotów tupolewa do lądowania mimo mgły. Na dziewiątym miejscu w stolicy jest Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego, który zginął w katastrofie. Za nim jest Małgorzata Wypych, wdowa po prezydenckim ministrze Pawle Wypychu. Pewny mandat ma „jedynka” w Kaliszu, dziennikarka Joanna Lichocka.

Zapytaliśmy Bogdana Klicha, senatora PO, ministra obrony narodowej w latach 2007-2011, czy nie obawia się, że może zostać postawiony przed Trybunałem Stanu, gdyby PiS doszło do władzy. Dodajmy, że Jarosław Kaczyński wielokrotnie podkreślał wysokie prawdopodobieństwo zamachu w Smoleńsku. Rządowi, którego członkiem był Klich, zarzucał, że nie próbuje dojść do prawdy o wypadku. Niektórzy politycy PiS i publicyści związani z tą partią twierdzili, że winni tragedii z 10 kwietnia poniosą odpowiedzialność karną. Wśród tych osób wskazywany był ówczesny szef MON.

- Dopóki Polska jest państwem praworządnym, jestem spokojny - zapewnia Klich. Powołuje się na prawomocne postanowienie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga z listopada 2014 r. o umorzeniu śledztwa. „Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje w sposób jednoznaczny, iż w organizacji i przygotowaniu obydwu wizyt nie brali udziału, w żadnym zakresie, cywilni funkcjonariusze MON, włącznie z szefem tego resortu Bogdanem Klichem. Działania te pozostawały poza zakresem ich uprawnień i obowiązków” - czytamy w tym postanowieniu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski