Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa na ławie. Napęd na dwie nogi (bez baterii)

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Z wszystkich pomysłów na uczczenie święta odzyskania niepodległości niezmiennie najbardziej cenię inicjatywy polegające na bieganiu.

WIDEO: Krótki wywiad

Z roku na rok rośnie liczba Biegów Niepodległości, a wraz z nimi liczba uczestników. Gdy człowiek biegnie, to nie ma głowy do myślenia o głupotach, jak wtedy, gdy wolno idzie. Dlatego uważam, że każdy marsz powinien jak najszybciej przekształcić się najpierw w marszobieg, a następnie w bieg. Nie trzeba będzie wtedy mobilizować oddziałów policji i modlić się, by nikomu przed dotarciem do mety nic się nie stało.

A przy okazji można skuteczniej ruszyć w pogoń zaSkandynawią. Według badań agencji Kantar już ponad 70 procent Duńczyków, Szwedów i Finów deklaruje podejmowanie aktywności fizycznej przynajmniej raz w miesiącu, tymczasem u nas takich osób jest 64 procent.

I tak całkiem sporo! - krzykniecie mile zaskoczeni, rozglądając się po sąsiadach z niedowierzaniem. Mnie też na pierwszy rzut oka ten wynik wydał się całkiem niezły. Zacząłem więc drążyć, co taka aktywność w rzeczywistości oznacza. Pomijając fakt, że ten jeden raz to w zasadzie tyle co nic (a przecież w owym 64-procentowym gronie takich „sportowców” może być u nas większość), to na ten mityczny wynik składała się na przykład jazda na rowerze do sklepu po bułki albo spacer. Hm, jeden spacer w miesiącu - to już nie brzmi tak optymistycznie. Tym bardziej, jeśli wziął się akurat z tego, że tramwaj się wykoleił i alternatywą było marznięcie na przystanku.

Nie wiem więc, czy wzrost naszej aktywności sportowej o dwa punkty procentowe w ostatnim roku to efekt częstszych awarii pojazdów MPK, czy faktycznego zebrania się z foteli kolejnej transzy Polaków. Chcę wierzyć, że tego drugiego, tym bardziej, że możliwości do uprawiania sportu mamy coraz większe.

I to także w Małopolsce, gdzie przybywa dobrze wyposażonych obiektów pod dachem, dających alternatywę dla biegania na jakże świeżym powietrzu. Okazuje się, że w naszym regionie jest już ponad pięć siłowni i klubów fitness na 100 tysięcy mieszkańców, co daje nam w ogólnopolskim rankingu czwarte miejsce, za województwami mazowieckim, pomorskim i dolnośląskim.

Władze Małopolski przeznaczają rocznie na kulturę fizyczną, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, 5,84 zł - niemal dwa razy mniej niż czynią to na Dolnym Śląsku, za to ponad trzy razy więcej niż na Podkarpaciu. Sądzę, że większość z nas może bez trudu zaoszczędzić sobie miesięcznie na sportowy cel nawet dziesięć razy tyle. Ale uprzedzam - jeśli zbieracie na hulajnogę, to elektryczne się nie liczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski