MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Każdy bieg jest szalenie trudny

Redakcja
ALEKSANDER WIERIETIELNY. - To był całkiem dobry początek - mówi trener Justyny Kowalczyk.

Najtrudniejszy bieg Justyny za wami. Odetchnął Pan?

- Wszystko się dobrze skończyło. Trasa była pokryta lodem, ale było w porządku. Justynie troszkę na ostatnich dwóch kilometrach zabrakło sił.

Justyna przed chwilą powiedziała, że podobno nawet rozważaliście rezygnację ze startu, gdyby tego lodu było zbyt dużo na trasie?

- Były poważne obawy. Gdyby było tak, jak na początku sezonu w Beitoestoelen to możliwe, że Justyna by nie stanęła na starcie. To byłoby zagrożenie dla jej zdrowia. Ostre zjazdy i szybkie zakręty na oblodzonej trasie, to mogło się skończyć bardzo źle.

Jeszcze na punkcie pomiaru czasu 7,3 km Justyna miała medal.

- Widocznie zasłabła pod koniec.

Czy w biegu na 10 km jest jakaś konkretna taktyka?

- Tak. Nie można rozpocząć bardzo mocno. Trzeba zacząć spokojnie, by coś zostało na koniec.

Czy zaskoczeniem jest trójka medalistek?

- Najbardziej zadziwiła mnie Smigun-Vaehi, choć wiedzieliśmy, że to bardzo mocna biegaczka. Ona ma olbrzymie doświadczenie, wie jak się przygotować do tak ważnej imprezy. Ale generalnie nic mnie nie zaskoczyło. Rywalki, które miały być mocne, takimi się okazały.

I co teraz?

- Nie wiem. Ten pierwszy bieg był dla nas najcięższy. Także dlatego, że patrząc na występy Justyny na 10 km stylem dowolnym to nie jest jej koronny dystans. Na początku sezonu przegrała 1.40 min z Bjoergen.

Justyna mówiła, że przed biegiem, widząc trasę, bała się, że może nie być w czołowej dziesiątce.

- Myślę, że to był całkiem dobry początek.

Czy przygotowanie nart na te warunki było problemem?

- Nie. Serwismeni dużo pracowali, już od kilku dni. Cały czas testowali i dobrze przygotowali narty.

Brak na liście startowej Majdić był zaskoczeniem?

- Absolutnie nie. Majdić nie jest specjalistką od tego dystansu i stylu. Odpuściła i będzie walczyć w kolejnych biegach. Ona liczy na dwa medale w sprintach, indywidualnie i w drużynie.

Czy Justyna była przed biegiem zdenerwowana?

- Wcześniej wydawało się, że nie. Ale rano przed biegiem mocno się zdenerwowała. Obudziła się, poszła na poranny rozruch i zobaczyła, że wszystko jest zlodowaciałe, a śnieg zmarznięty. Obawiała się, że będzie lód na trasie. Popłakała się nawet. Później jednak serwismeni zadzwonili, że trasa nie jest zlodowaciała i śnieg taki ziarnisty. Wtedy się uspokoiła.

A może byłoby lepiej dla Justyny, gdyby warunki były inne?

- To były dla niej dobre warunki.

Co Pan pomyślał, jak usłyszał, że na 7,3 km jest trzecia?

- Stałem na trasie, krzyczałem do niej, by utrzymała to tempo, ale zabrakło sił.

Jesteście już spokojniejsi przed sprintem?

- Nie jesteśmy spokojniejsi. Jeszcze nie doszedłem do siebie po emocjach tego biegu. Justyna będzie musiała walczyć. Na igrzyskach każdy bieg jest szalenie trudny.

Rozmawiał: AS, Whistler

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski