Kibole? Wszyscy jesteśmy winni

Przemysław Franczak: EDYTORIAL

Żyjemy w dziwnych czasach, to prawda. W czasach, w których poświęca się godziny, jeśli nie całe dnie, na dyskusję o dyrektor teatru, która nazwała papieża ch… To czemu się teraz dziwicie? Czego wymagacie od tych, którzy nie pokończyli szkół albo kończyli takie, w których niewiele mówiło się o szacunku, o tolerancji? Oczekujecie, że to oni będą postępować w myśl zasad savoir-vivre i wyznaczać nowe społeczne trendy?

Zastanówcie się. Kto ma wychowywać to kibolskie bydło? Cracovia? Filipiak? Nie, wy. Wy – rodzice, szkoły, politycy. Oni, kibole – agresywni, odpychający – to wasze, nasze dzieło.

Zgoda, Filipiak i Cracovia nie położyli wielkich zasług w walce z kibolami. Ale pokażcie mi w Polsce takich, którzy się odważyli pójść z nimi na wojnę i jej nie przegrali. Kluby idą na kompromisy z chuliganami, bo są pozostawione same sobie. Nie sprzyja im nic i nikt. Ani prawo (a raczej skuteczność jego egzekwowania), ani policja, ani politycy, i to nie tylko ci bełkoczący szkodliwe teorie o kibicach-patriotach. Gdy Legia wypowiedziała wojnę tzw. żylecie, to w mediację najgorliwiej zaangażowali się tak dziś bezkompromisowo wojujący z kibolami politycy PO.

Filipiak i jego miliony nie są od tego, żeby wychowywać innych i za innych. Są tylko od tego, żeby dać rozrywkę, dobry futbol, atrakcyjny hokej. Cała reszta to nie jest jego problem. To NASZ problem. Najwyższy czas, żeby to sobie wreszcie uzmysłowić.