Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiepska strategia zmian w oświacie

Grzegorz Skowron
Mam wrażenie, że władzom miasta tak naprawdę nie zależy na tym, by sieć szkół dostosowywać do malejącej liczby uczniów.

Radni zablokowali likwidację szkół. A to oznacza, że nie zmieni się sieć placówek oświatowych pod Wawelem, choć pierwotna propozycja zakładała poważną ingerencję, bo obejmującą kilkanaście szkół.

Brak decyzji w tej sprawie tylko pozornie jest dobrą wiadomością. Problem coraz bardziej opustoszałych szkół nabrzmiewa od lat i odwlekanie jego rozwiązania nie pomaga ani uczniom, ani nauczycielom, ani pozostałym krakowianom.

Ale za to, że w tym roku nic się nie zmieni, nie wolno obarczać tylko radnych, którzy - jak stwierdziła wiceprezydent Katarzyna Król odpowiedzialna za edukację w mieście - nie chcieli nawet dyskutować o przygotowanych przez nią projektach i nie dopuścili do tego, by znalazły się w porządku najbliższej sesji Rady Miasta. Winna jest sama pani wiceprezydent, skoro nie potrafiła przekonać radnych do swoich pomysłów. Winna jest także tego, że nie potrafiła przekonać uczniów i nauczycieli do „dobrej zmiany”, bo jej zdaniem mającej służyć właśnie uczniom i nauczycielom.

Nie potrafię ocenić, czy z mapy oświatowej powinny zniknąć akurat te szkoły, które wytypowała wiceprezydent i podlegli jej urzędnicy. Nie jestem tego w stanie zrobić, bo tak naprawdę brakowało rzetelnej informacji na ten temat. Nie takiej uzasadniającej likwidację konkretnych szkół, ale pełnej, dającej obraz całej sieci i jak się zmieniała w ostatnich latach. Choćby jak spadała liczba uczniów, a gdzie rosła, jak wyglądają wyniki nauczania we wszystkich szkołach w ostatnich latach, ile kosztuje utrzymanie poszczególnych placówek. Jakąkolwiek dyskusję o likwidacji szkół powinno poprzedzić przedstawienie takich danych. Pewnie urzędnicy je mają, ale one powinny być ogólnie dostępnie, na wiele miesięcy przed decyzjami o likwidacji.

Mam wrażenie, że władzom miasta tak naprawdę nie zależy na tym, by sieć szkół dostosowywać do malejącej liczby uczniów. Przecież to kolejna próba likwidacji placówek przeprowadzana w ten sam sposób i zakończona taką samą klęską. Pojawiają się projekty dotyczące konkretnych szkół, mobilizują się ich obrońcy, zaczynają protestować radni i prezydent wycofuje się ze swoich pomysłów (choć to chyba bardziej pomysły wiceprezydenta odpowiedzialnego za oświatę). I za powiada, że sprawa jest tak ważna, że wróci za rok.

A może o likwidacji szkół zacznijmy dyskutować już dzisiaj. Nie na kilka tygodni przed terminem, w którym trzeba podjąć decyzję. Niech wiceprezydent od edukacji przedstawi plan zmian na wiosnę, by przed wakacjami (a może nawet w ich trakcie, kiedy nie ma uczniów i nauczycieli - to żart!!!) radni podjęli decyzję w spokoju, nie pod przymusem terminu i mając czas na rozważenie wszystkich za i przeciw.

Zdaję sobie sprawę, że ten postulat raczej nie ma szans na realizację. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny zwycięży strategia wyczekiwania, aż problem sam się rozwiąże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski