Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieszonkowcy znaleźli u nas najlepsze miejsce do kradzieży

EWA KOPCIK
Fot. Tomasz Hołod
Fot. Tomasz Hołod
Dworzec Główny w Krakowie, obraz z kamery monitoringu. Kilkanaście minut przed odjazdem pociągu do Gdyni na peronie zjawia się czwórka starannie ubranych mężczyzn. Dwóch udaje beztroską rozmowę, pozostali spacerują po peronie. Wyglądają na biznesmenów. Kiedy pociąg wjeżdża na peron, cała czwórka rusza za blondynką z plecakiem. Gdy kobieta ustawia się w kolejce, aby wejść do wagonu, jeden toruje sobie miejsce z przodu, a koledzy tuż za nią.

Fot. Tomasz Hołod

PRZESTĘPCZOŚĆ. Lubią tłum - dworce, przystanki, tramwaje i autobusy. Wtedy mogą działać spokojnie, bez hałasu i większego ryzyka. Właśnie teraz, przed świętami, zbierają największe żniwo.

 

Ale pasażerka nagle rusza do kolejnego wagonu. "Biznesmeni" czynią to samo. Sytuacja znów się powtarza - turystka najwyraźniej nie może zdecydować się, który wagon ma wybrać. Biegnie do kolejnego, a za nią cała czwórka w garniturach. Wreszcie wszyscy wsiadają do pociągu. Po minucie mężczyźni wyskakują na peron i znikają w przejściu podziemnym. Kobieta chwilę później orientuje się, że nie ma dokumentów, pieniędzy i biletu. Zgłasza kradzież policji. Z zapisu monitoringu wynika, że padła ofiarą kieleckich doliniarzy.

- Mamy rozpoznanych ponad dwustu kieszonkowców. Większość działa w grupach, ale nie brakuje też singli. Najczęściej przyjeżdżają do nas ze Śląska, z Kielc i Radomia. Aktywnie buszują też miejscowi złodzieje. Jeśli mają przerwę między odjazdami pociągów, przesiadają się do komunikacji miejskiej i kradną w autobusach oraz tramwajach. Niektórzy wykupują nawet miesięczne bilety - mówi nadkom. Artur Kasicki, komendant II komisariatu w Krakowie.

W tej złodziejskiej profesji wytworzyły się już specjalizacje. Jedni np. polują wyłącznie na turystów z Azji, inni na Polaków, sezonowo pracujących w krajach skandynawskich. - Namierzają ich już na promie i czekają na dogodny moment, żeby "skroić". Jeśli w grę wchodzi kilka tysięcy złotych i wartościowe prezenty na święta, warto jechać ze Szczecina do Krakowa. Metody są stare, znane i powszechnie stosowane - mówią policyjni eksperci, którzy zajmują się kieszonkowcami. Złodziej np. dosiada się do przedziału i częstuje alkoholem z wkładką chemiczną. Dlatego podstawowa zasada bezpiecznego podróżnego brzmi: "nie pokazuj bogactwa i nie pij w czasie podróży". Jeśli możesz, jedź ze znajomymi i przynajmniej niech jeden czuwa nad bagażem.

W trosce o bezpieczeństwo podróżnych Straż Ochrony Kolei przed miesiącem wprowadziła do pociągów umundurowane patrole. Liczba kradzieży znacznie spadła, ale złodzieje nie dali za wygraną. - W obawie przed dekonspiracją rzadziej wsiadają już do pociągów, ale nadal przyjeżdżają do Krakowa, np. własnymi samochodami. Pomagają im bezdomni, informując np. o zbliżającym się patrolu. Sami też się ostrzegają umówionymi znakami. Stosują kontrobserwację. Mamy świadomość, że komisariat jest obserwowany i w ten sposób złodzieje rozpracowują grafik naszych służb. To jest walka, kto kogo przechytrzy - przyznaje komendant Kasicki.

Na razie wygrywają złodzieje. W tym roku na gorącym uczynku wpadło na kolei sześciu kieszonkowców. Kradzieży odnotowano ponad 200.

Świeca, krawiec i konik, czyli ręka w kieszeni

Najpierw sztuczny tłok, a potem szybkie wyciągnięcie portfela i opróżnienie go z pieniędzy oraz kart kredytowych. Metody są ciągle skuteczne.

Wyjątkowo złą sławą cieszą się w Krakowie doliniarze kieleccy. Mówiąc w slangu - "kroją frajerów", czyli wszystkich, bez wyjątku. Nie ma znaczenia, czy ktoś wygląda na zamożnego czy wręcz przeciwnie.
Przed ofiarą zazwyczaj ustawia się złodziej, zwany "świecą", który tworzy sztuczny tłok. Z tyłu jest "krawiec", który opiekuje się portfelem i podaje go "konikowi". Ten natychmiast pozbywa się dokumentów oraz charakterystycznych gadżetów. I ucieka.

Soliści zazwyczaj działają w pociągach metodą "na przywieszkę". Złodziej kładzie kurtkę lub płaszcz na wiszącym już ubraniu. Manipulując przy swoim okryciu, jednocześnie sprawdza cudze kieszenie.

Nowością w tej złodziejskiej branży jest stosowanie chemicznych "usypiaczy" w aerozolu, które utrwalają drzemkę. Tak działał ujęty niedawno 62-latek z Krakowa. Kursował nocnymi pociągami w kierunku wschodniej granicy. Zazwyczaj wsiadał około trzeciej w nocy na dworcu w Płaszowie i rozpoczynał rajd po całym składzie.

Mimo że kradzieże kieszonkowe to z pozoru drobny kaliber przestępstw, strata dla okradzionego jest bolesna. Przeciętnego człowieka mniej obchodzi to, że było włamanie do firmy w biurowcu, bardziej zaś, że za sprawą wyczynu kieszonkowca jego sąsiadka emerytka została bez grosza na święta. Policja zdaje sobie sprawę, że zwalczanie tej plagi to dla ludzi ważne kryterium w ocenie policyjnej pracy.

- Robimy, co w naszej mocy, ale nie mamy na tylu policjantów, żeby obstawić wszystkie miejsca, gdzie działają złodzieje - twierdzi nadkom. Artur Kasicki z II komisariatu w Krakowie.

Zawodowcy potrafią znakomicie się kamuflować. Nie-zbędnikiem kieszonkowca jest mały plecak lub lekka torba podróżna, a w nich m.in. dwie różne czapeczki i bluza na zmianę. Wszystko po to, by utrudnić schwytanie.

- Zatrzymany niedawno złodziej potrafił w ciągu kilku minut zmieniać swój wygląd. Jak kameleon - opowiadają policjanci.

Sztuczny tłok w autobusie, wyciągnięcie portfela, opróżnienie go z pieniędzy albo kart kredytowych - metody są stare, znane i... dalej stosowane. Pewną nowością są natomiast kradzieże bagaży na dworcu autobusowym i okradanie gości w restauracjach. Tu, podobnie jak na kolei, wchodzi swoista elita przestępcza - nie dresy, ale przyzwoity ubiór, wygląd dostosowany do tła. Siadają w pobliżu zawieszonych na krzesłach marynarek i torebek, obserwują, wyczekują na stosowny moment, czasem go wywołują, potrącając coś lub kogoś, by odwrócić uwagę.

Nowością w złodziejskiej branży jest też tzw. fundusz solidarnościowy, czyli zrzutka na dobrego adwokata na wypadek wpadki. Teoretycznie za kradzież kieszonkową grozi kara do 5 lat więzienia, ale rzadko kiedy przyłapani na gorącym uczynku trafiają za kraty na dłużej niż dwa miesiące. Zazwyczaj dobrowolnie poddają się karze, dostają wyroki w zawieszeniu i szybko wracają do "pracy".

90 tys. z kantoru

Skok życia?

Według policji kieszonkowcy są w 90 proc. skuteczni. Rekordziści ukradli w tym roku 90 tys. zł. Wypatrzyli klienta w krakowskim kantorze, gdy wymieniał złotówki na euro. Ruszyli za nim na dworzec i dalej pociągiem aż do Szczecina . Opróżnili mu portfel, gdy był już niemal u celu podróży.

 

Ewa Kopcik

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski