MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kim byłem?

Redakcja
Zanim nas inni, w swoich zeznaniach - dokumentach, papierach wszelakich, na końcu w nekrologach - określą, czy sami próbujemy, na głos, postawić sobie to pytanie?

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Kim byliśmy, we własnych oczach zwłaszcza? No, nie musimy przecież od razu dzielić się na głos tym osądem z resztą świata. Ale niechby tak w cichości, na użytek własny...
W nałęczowskim parku, tylekroć opiewanym na kartach wielkiej literatury (Prus, Żeromski), opisywanym w tysiącach wszelakiej korespondencji przybywających tu pokoleń turystów, kuracjuszy , oto kończy swój ognisty spektakl tegoroczna jesień. O pióro, a raczej, o mój laptopie, jakim złotem, purpurą jaką trzeba by wam zaszeleścić? Przemykam tedy znów pośród teatru nałęczowskiej jesieni. Popołudniowe mgiełki od stawu, rozproszone odbicia wczesnych świateł na wodzie, latarnie pozawieszane wśród alej, wszystko surrealistyczną rzeczywistość sugeruje. Niemal pobliskość zaświatową. Ano z końcem października reżyser Odgórny swoje efekty włącza. I samo pojawia się w tych okolicznościach - półziemskich, półzaświatowych jakby - to pytanie: Kim byłem? Już choćby i tu, w tym parku nałęczowskim, który już raz? - Kim tu byłem? Z jakim zagrożeniem, z duszą na ramieniu (a bywało), z jakimi planami przemykało się tędy? Z jaką nadzieją na światło? (Ryzykowny patos, lecz zaryzykujmy).
Chętnie przechowujemy w sobie tamte dawne wersje nas samych. Tęsknimy do dawnych możliwości? Na ile żywa jest wieź z sobą - dwudziestolatkiem, trzydziestolatkiem, kogoś "zdublowanego" w latach? Pewnie to prawda. Mało obchodzi trzydziestolatka on sam późniejszy - sześćdziesięciolatek. Tak jak i pewnie nie za bardzo interesujące dla dzisiejszego sześćdziesięciolatka byłoby towarzystwo własne , z jego pierwszej połowy życia... Odpowiedzi mogą być bardzo uzależnione od chwili, nastroju, sentymentalnych okoliczności. Ale jest chyba coś bardziej stabilnego, miara bardziej obiektywna. Zostawione dokumenty. Twórczość. Jakaś choćby dokumentacja działań. Wysiłku, podróży, dokonanie, które bardziej wiarygodnie nas poświadcza. Bardziej obiektywnie pozwala odpowiedzieć - kim był autor. Obraz, pismo, film, przedmiot, te dowody najrzetelniejszą dają odpowiedź...
Ot, parę myśli, jakie krążą wraz ze mną po alejkach parku w Nałęczowie. Na styku października i listopada A.D. 2009. I ani się staram o to, a przyłapuję się, że same ze mnie powtarzają się, powracają te strofki, które napisałem jako niespełna dwudziestolatek. Zdziwiony jestem ich powagą. Kondensacją, powściągliwością. A więc trzeba by powiedzieć, dojrzałością, jaka autorowi tych strofek się przydarzyła.
Jakby nas jaki wiózł przewoźnik
Jakby mu świtem to co dla nas nocą
Jakby miał jeszcze ląd być jaki
Na którym stanąć moglibyśmy stopą
Jakby ta droga mogła być jeszcze
I chociaż pierwsza , jakby nie ostatnia
Jakbyśmy mogli mieć na własność
Choćby źdźbło trawy
Choć imię własne (... )
Powtarzam więc znowu te linijki w nałęczowskim parku. - Dzisiejszy spadkobierca, ja, nosiciel tamtego dwudziestolatka. Te same kwestie... I dumam nad onym tamtym. Kim byłem ? Lecz czy ośmielam się jeszcze, jak tamten wtedy, to samo stawiać pytanie: kim będę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski