MKTG SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin coraz bliżej finału Orlen Basket Ligi [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 78:72
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 78:72 Andrzej Szkocki
King Szczecin po raz drugi pokonał PGE Spójnię Stargard, ale w poniedziałkowy wieczór musiał się zdecydowanie mocniej namęczyć, by odnieść zwycięstwo 78:72. Goście też mieli swoje szanse, a może nawet uwierzyli, że są w stanie na swoim parkiecie przedłużyć tę serię.

Gładko, bo 104:86 King wygrał pierwsze spotkanie półfinałowe. Zdecydowanie ustawił sobie rywalizację i jasno komunikował cel: - Musimy wygrać tę serię – mówił trener Arkadiusz Miłoszewski, a Matt Mobley dodawał: - Zrobimy to dla naszych kibiców.

Szkoleniowiec mówił, że dostrzegł w pierwszym występie kilka minusów i te miały być wyeliminowane przed drugim meczem. W szeregach Spójni takich wątpliwości i oczekiwał musiało być znacznie więcej. Tu nie chodziło tylko o wynikową różnicę, ale przede wszystkich zaprezentowaną formę. Trener Sebastian Machowski zachował się jednak profesjonalnie i publicznie nie szukał wymówek np. w zmęczeniu ćwierćfinałową serią z Anwilem Włocławek. W Stargardzie chyba dobrze wiedzą, że pokonać Kinga będzie zdecydowanie trudniej, bo w przeciwieństwie do włocławskiej ekipy w Szczecinie jest dobrze rozumiejący się kolektyw, wyraziści liderzy, a wszyscy są skoncentrowani na nadrzędnym zadaniu – obronie mistrzostwa Polski.

Rozpoczynając drugie spotkanie Machowski nie zaskoczył zmianami. Pole manewru ma ograniczone do takich ruchów, ale musiał liczyć na równą grę wszystkich graczy w ataku i maksymalne zaangażowanie w defensywie. Po stronie Kinga też bez zmian, ale tych nikt w zasadzie nie oczekiwał.

Znacząco za to różnił się początek spotkania w porównaniu z sobotą. King miał problemy z organizacją ataku i egzekucją (przekroczony limit czasu w dwóch z trzech pierwszych akcji), ale szczecinianie nadrabiali to w defensywie. Polowali głównie na Devona Danielsa i dopiero po 90 sekundach wynik dla gości otworzył Aleksandar Langović. King pierwsze punkty zdobył po niespełna dwóch minutach gry, ale to był rzut wolny, a z gry po trzech minutach meczu (Zac Cuthbertson). Po raz pierwszy gospodarze prowadzili 5:4 (Andrzej Mazurczak), ale goście sami sobie winni, bo dwukrotnie na pocżątku spotkania popełnili błąd połowy. Nerwy? Możliwe.

Wydawało się, że trochę szybciej grę ustabilizowali stargardzianie. Gdyby Alex Stein trafił w kontrze z dystansu to Spójnia prowadziłaby 19:12, spudłował, więc King przeprowadził swoją akcję i Tony Meier trafił za trzy. Cały czas było na styku, ale widać było, że Spójnia maksymalnie nastawiła się na defensywę i Wilki mieli problemy z tworzeniem czystych okazji.

Początek II kwarty bez zmian, ale trener Miłoszewski w końcu znalazł zawodnika, który pozytywnie zaskoczył skutecznością. To był Michał Nowakowski – pojawił się na parkiecie jako piąty zmiennik, ale trafił spod kosza, a po chwili odważną trójkę. King objął prowadzenie 29:26 w 15. minucie. I czas dla Spójni, bo goście chcieli kontrolować wynik. Nie do końca się to udało, bo King zaczął budować swoją przewagę, która na 40 sekund przed końcem odsłony w końcu sięgnęła 10 oczek (38:28). Spójnia miała trochę pretensji do sędziów o kilka gospodarskich gwizdków, ale zupełnie niepotrzebnie przełożyło się to na skuteczność drużyny.

Podczas długiej przerwy Machowski musiał namówić podopiecznych do gry jak w pierwszej kwarcie, ale też musiał oczekiwać przebudzenia liderów. Jedynie Stephen Brown miał na koncie 6 punktów, a pozostali gracze pierwszej piątki 1-2 (w sumie 6). Dużo więcej dawali z siebie rezerwowi. Miłoszewski też musiał dobrze wykorzystać wolny kwadrans. Jego podopieczni zdobyli 18 punktów mniej do przerwy niż w pierwszym meczu. To była znacząca różnica. Głównie wynikała z dużo lepszej gry rywali w obronie, ale też zawodziła skuteczność (3/13 za 3 punkty), ale tak jak w Spójni – zmiennicy byli skuteczniejsi.

Początek trzeciej kwarty nie był dobry dla Spójni. Za trzy w końcu trafił Avery Woodson, a wsad zanotował Morris Udeze. Były też kolejne pretensje do sędziów. King pewnie by z łatwością odjechał przeciwnikom, gdyby ci nie zaczęli seryjnie trafiać za trzy (cztery razy z rzędu). Na moment więc zmniejszyli straty do 8 punktów (51:43), ale na więcej szczecinianie nie pozwolili.

12-punktowa przewaga przed ostatnią odsłoną nie dawała luzu gospodarzom. Spójnia zaatakowała, stopniowo zmniejszała straty (62:57) i więc publiczność nawet nie siadała na krzesełkach. Przez pierwsze cztery minuty odsłony King nie zdobył punktu, a Spójnia 7. Jeszcze ciekawej zrobiło się, gdy stratę zanotował Mazurczak, a Stein trafił osobiste (62:59). Wtedy jednak solową akcją popisał się Woodson i odblokował drużynę.

To nie był jednak koniec emocji. Efektowny wsad zanotował Dominik Grudziński, po chwili przechwyt i w kontrze faulowany był Brown. Trafił raz, ale przy walce o piłkę faulowany był Grudziński i Spójnia zbliżyła się na punkt (64:63). Pozostawały cztery minuty do końca.

Sytuację Kinga poprawiła akcja dwa plus jeden Tony Meiera (67:63). Po minucie Meier trafił za trzy (70:63) i Spójnia musiała poprosić o czas. Stargardzianie też trafili za trzy (Ben Simons), ale jednak King złapał swój rytm w ataku. Pilnował skromnej przewagi.

Spójnia naciskała. Przy rzucie za trzy faulowany był Stein, ale wykorzystał dwa osobiste (73:70). King musiał odpowiedzieć i Mazurczak był w idealnej sytuacji. Spudłował. Spójnia szansę zmarnowała, a w kontrze faulowany był Przemysław Żołnierewicz. Po trzypunktowej akcji King prowadził 76:70. Spójnia nie wzięła czasu i o mały włos, a nie zemściłoby się to. Daniels stracił piłkę, ale wrócił, odzyskał ją i zdobył 2 punkty (76:72). Uciekły jednak cenne sekundy.

O czas poprosił King. Do końca było 19 sekund. Szczecinianie potrzebowali trafić, ale przy wyprowadzeniu akcji piłkę zgubił Zac Cutbertson. Spójnia dostała szansę i… ją zmarnowała. Żołnierewicz wyrwał piłkę rywalom, a Cuthbertson wykorzystał kontrę na 8 sekund przed końcem. King już nie mógł tego przegrać.

2. półfinał Orlen Basket Ligi

King Szczecin – PGE Spójnia Stargard 78:72
Kwarty: 15:18, 23:10, 24:22, 16:22.
King: Mazurczak 2, Woodson 12 (1), Cuthbertson 13, Borowski 0, Udeze 7 – Mobley 6 (2), Meier 15 (3), Żołnierewicz 6, Nowakowski 10 (2), Kyser 7.
Spójnia: Brown 2, Daniels 23 (4), Gruszecki 1, Langović 9 (1), Gordon 3 – Stein 16 (2), Simons 6 (2), Grudziński 10, Łapeta 2.

Stan rywalizacji: 2:0. Gramy do trzy zwycięstw. Mecz nr 3 w Stargardzie w czwartek o godz. 20. Jeśli będzie taka konieczność – mecz nr 4 (w sobotę o godz. 17.20) też w Stargardzie, a mecz nr 5 w Szczecinie (28 maja).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński