Grający trener Krzysztof Szumiec podkreśla, że Zieleńczanka nie musi awansować za wszelką cenę Fot. Artur Bogacki
Promocję wywalczą w tym sezonie dwa zespoły. Najbliżej świętowania jest Bronowianka, która dziś... odpoczywa. Rywal krakowian - rezerwy Hutnika - wycofał się z rozgrywek i jego przeciwnicy dostają punkty walkowerem. Może się tak zatem zdarzyć, że lider awans zapewni sobie bez gry. Pozostało mu 5 spotkań, w tym wspomniany walkower, a ma 11 pkt przewagi nad trzecią w tabeli Zieleńczanką. Porażka bądź remis tej ostatniej ekipy oznaczać będzie awans Bronowianki. Z drugiej strony, tak duży dystans nawet w przypadku innego rozstrzygnięcia, raczej dla krakowian nie będzie oznaczać kłopotów.
Wiele może się też dziś wyjaśnić w kwestii awansu z drugiego miejsca. Zajmująca je Słomniczanka jedzie do Zielonek, które są trzecie. Tracą do niej 9 pkt, ale mają o jeden mecz na koncie mniej - w dodatku pewne 3 pkt za walkower z Hutnikiem II (w ostatniej, 34. kolejce). Jeśli gospodarze ograją rywala, tracić będą wkrótce tylko 3 pkt.
- Mieliśmy po jesieni tak dużą stratę do Słomniczanki, że zaskoczony jestem tym, że możemy ich dogonić - mówi grający trener Zieleńczanki Krzysztof Szumiec. - Spokojnie podchodzimy do meczu. Na początku sezonu była mowa o tym, żeby się utrzymać, więc plan zrealizowaliśmy. Ponadto mamy bardzo ciężki terminarz: wyjazdy do Sokoła Kocmyrzów i Proszowianki, a także spotkanie u siebie z Czarnymi Staniątki, którzy bronią się przed spadkiem. A w ostatnim meczu miałem 12 zawodników, są kontuzje, pauzy za kartki. Teraz nie zagrają w pomocy Bujak i Słota, może wróci Dobaj. W kilku spotkaniach z rzędu bramki zdobył Basoń, ale nie wystąpi z powodu żółtych kartek. Jak nie awansujemy, to nic złego się nie stanie.
Inne podejście w tym sezonie prezentuje spadkowicz Słomniczanka. Po jesieni był murowanym faworytem do awansu, plasował się na czele tabeli i miał 9 pkt przewagi na trzecim zespołem, ale roztrwonił przewagę. W dodatku po kontuzji Pawła Kwiatkowskiego gra pozostawia wiele do życzenia. - Największym kłopotem są braki w kadrze, która przetrzebiona została przez kontuzje. Po prostu nie ma kto grać. W ostatnim spotkaniu w Pcimiu na zmianę musiał wejść kierownik drużyny - mówi trener Słomniczanki Ryszard Kazieczko.
Jeśli trzeba będzie brać pod uwagę bezpośrednie spotkania, to w lepszej sytuacji będą słomniczanie, którzy jesienią u siebie wygrali aż 6-2. No chyba, że ulegną teraz np. 0-4. - Nie pójdziemy aż na taki minimalizm, żeby nie przegrać więcej niż trzema bramkami. Mimo że to najważniejszy mecz w sezonie, nie będzie specjalnej taktyki, czy indywidualnego krycia, zagramy tak jak dotychczas. Widziałem mecz Zieleńczanki w Miechowie (0-1 z Pogonią - przyp. art) i nie pokazała niczego wielkiego. Liczymy na zwycięstwo, bo jeśli nam się uda wygrać, to na 99,9 procent będziemy w piątej lidze - mówi Kazieczko.
- Pamiętam doskonale ten mecz z jesieni. Prowadziliśmy 1-0, później straciliśmy dwie bramki. Na drugą połowę zmieniłem ustawienie, na trzech obrońców i trzech napastników, żeby zagrać jeszcze bardziej ofensywnie i doprowadzić do remisu. A efekt był odwrotny. Teraz mamy mecz u siebie, więc na pewno zagramy do przodu. W tej rundzie tylko raz na własnym boisku zremisowaliśmy, w pozostałych spotkaniach zwyciężyliśmy - mówi Szumiec.
Zestaw par (mecze o godz. 18): Wawel - Pogoń Miechów, Krakus Swoszowice - Pogoń Skotniki, Płaszowianka - Proszowianka, Pcimianka - Clepardia, Czarni Staniątki - Garbarnia II, Bieżanowianka - Raba, Zieleńczanka - Słomniczanka, Wieczysta - Sokół Kocmyrzów. Pauzuje Bronowianka.
(ART)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?