To śpiewa w chórze, to słucha wykładu na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, to krąży z aparatem fotograficznym, by uwiecznić ważne chwile i piękne widoki, to znowu uwija się na kiermaszu razem z koleżankami z Koła Gospodyń Wiejskich. Mieszka w Kunicach i to jest jej miejsce na ziemi, ale spotkać ją można równie dobrze w Krynicy, Błędnych Skałach, w Warszawie albo w Amsterdamie. Starsza pani, której wszędzie jest pełno.
Nie lubi opowiadać o sobie, jest na to zbyt skromna. Więcej mówi o niej córka Anna. Nigdy nie było lekko. Gdy miała 3 lata, straciła ojca. Została sama z mamą Janiną Bednarską, ale mieszkała wśród swoich; dookoła były - i są nadal - domy całej rodziny. Z pokolenia w pokolenie. Takie osiedle rodzinne.
Mężatką jest już 50 lat. Państwo Węglarzowie wychowali pięcioro dzieci, Adam ma firmę transportową, Martusia razem z mężem szuka po świecie "staroci", Andrzej jest budowlańcem, Krzysztof specjalistą od telefonów komórkowych, Ania, socjolog, pracuje w Wyższej Szkole im. ks. Tischnera. Niektórzy pozostali w rodzinnej wsi, inni zamieszkali w pobliskich miejscowościach i w Krakowie.
Są i wnuki: pięć dziewczyn i siedmiu chłopaków - najstarszy ma lat 26, najmłodszy wnuczek, Antoś - 3. Pani Danusia dumna jest ze wszystkich, ale gdy do domu wpada jasnowłosa Zuza, babcia promienieje. Licealistka gra w piłkę nożną w myślenickiej drużynie, która odnosi sukcesy nie tylko na lokalnych boiskach. Zresztą zawsze miała "męskie" zainteresowania. Z tatą naprawiała samochód no i kopała piłkę. Przyszła ze szkoły, jedzie na trening.
- Najmłodszym wnuczkiem mama zajmowała się przez dwa lata. To wymagało całej strategii, bo opiekę nad maluchem trzeba było pogodzić z zainteresowaniami babci - próbą chóru czy uniwersyteckim wykładem - mówi pani Anna. Wtedy na pomoc wzywany był dziadek Jan, albo inny członek licznej rodziny. Ale to nic nowego, bo pani Danusia ma wprawę w godzeniu różnych zajęć.
Wychowanie piątki dzieci to nie zabawa, zwłaszcza, jeśli mąż stale jest poza domem. A tak właśnie było, bo jako operator dźwigu bywał na różnych wielkich budowach: stawiał hutę Katowice, cementownię w Małogoszczy, krakowskiego "szkieletora", obiekty w Niemczech. Wtedy całą gospodarką zajmowała się pani Danusia. A to oznaczało, że trzeba było czasem nawet orać. Koń zawsze musiał być w gospodarstwie, bo pole państwa Węglarzów jest tak położone, że maszyna nie da sobie rady.
Właśnie dlatego w pewnym momencie trzeba była zamienić orne pole na sad. Zajmuje się nim głównie pan Jan. Kiedy dzieci podrosły, pani Danusia zaczęła pracować w Krakowie, w "Kablu". Aż w końcu przyszedł czas na to, by realizować swoje hobby i zainteresowania.
Największe pasje? Chyba śpiew. - Mama tego nie powie, ale marzyła w młodości, żeby zostać śpiewaczką - zdradza córka. Warunki na to nie pozwoliły, ale swoje marzenie próbowała zrealizować w inny sposób. Przez wiele lat występowała razem z mężem w regionalnym zespole Gdowianie, z którego dziś została tylko kapela. Gdy powstał chór "Serenada", skupiający dziś głównie słuchaczy gdowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, zaczęła w nim śpiewać. Zamiłowanie do muzyki odziedziczyła Anna, absolwentka Szkoły Muzycznej w Gdowie. Pianino zajmuje w domu państwa Weglarzów poczesne miejsce.
Ale pani Danuta nie tylko śpiewa w "akademickim" chórze . - Na UTW zapisałam się cztery lata temu, od samego początku - mówi. - Chodzę na zajęcia z kultury, medycyny, turystyki. Chciałam jeszcze na taniec, ale musiałaby jeździć dwa razy dziennie do Gdowa. No i próbowałam angielskiego, ale sobie odpuściłam.
Kolejnym hobby pani Danuty jest fotografowanie. Zdjęcia robi przy różnych okazjach - rodzinnych uroczystości, imprez, spotkań, a przede wszystkim wycieczek. Rodzina zna dobrze jej zamiłowanie, toteż na 45-lecie ślubu jubilatka otrzymała dobry aparat cyfrowy. Wykorzystuje go do maksimum, z każdej wyprawy przywożąc mnóstwo zdjęć. A turystyka to jej kolejne hobby.
- Bardzo lubię góry - mówi pani Danuta - ale jeżdżę po całej Polsce. Nie tylko z UTW, ale także m.in. ze Stowarzyszeniem Rencistów i Emerytów, z parafianami z Dziekanowic. Na trasie wędrówek są znane i mniej znane sanktuaria, lecz również różne mało popularne turystyczne ciekawostki, jak np. Błędne Skały w Kotlinie Kłodzkiej.
W różnych miejscach Polski była również jako statystka w filmie "Lista Schindlera", bo i takie doświadczenie ma za sobą. - O, tu jest zdjęcie i zapisane, gdzie byłam i nawet jaki miałam numer obozowego "żakietu" - pokazuje notatki. Cenną pamiątką jest też zdjęcie ze studia TV Kraków, gdzie panie z Kunic, podczas "dnia otwartego" miały swoje stoisko. Oczywiście pani Danusia nie wytrzymała - musiała "przymierzyć się" do kamery...
Ale ciekawość świata to nie tylko ciekawość Polski, więc pani Danuta wyjeżdża również dalej - tak zwiedzała Skalne Miasto w Czechach, albo, razem z córką - Amsterdam. Była też w Budapeszcie, a do Rzymu wybrała się dwa razy.
Ma i bardziej "przyziemne" zainteresowania, doceniane nie tylko przez domowników, lecz i gości. Wspaniale gotuje i piecze. Od wielu lat była podporą kunickiego Koła Gospodyń Wiejskich i tak jest do dzisiaj. A w wolnych chwilach, które nie wiadomo jakim cudem potrafi wygospodarować, rozwiązuje krzyżówki.
Co jeszcze lubi robić? - Lubię pomagać ludziom, być z ludźmi. Wtedy jestem szczęśliwa - mówi z uśmiechem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?