Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety na budowy!

Redakcja
Błotnisty plac budowy, niknące w brunatnej ziemi ocembrowania, daszki osłaniające od bezlitosnego słońca, ryk generatorów prądu... a pośród tego wszystkiego kobiety z łopatami. I tylko one!

Dawid Juraszek: CHIŃSKI SYNDROM

Na pierwszy rzut oka równouprawnienie w Chinach jest faktem. Prócz hasła "Kobiety na budowy!" realizowane jest także "Kobiety na autobusy!" Na widok pań za kierownicą nie przygotowała mnie komunikacja miejska w rodzinnym Bielsku-Białej, ale zjawisko to opatrzyło mi się w Chinach. Wrażenie mocnej reprezentacji płci pięknej nie tylko w miejscach kojarzonych z pracą fizyczną, ale także perspektywami na przyszłość odniosłem dzięki pracy na uczelni wyższej. W liczących około 50 osób grupach studiujących "angielski w biznesie" dziewczęta stanowią jakieś 90 procent stanu, zaś na kierunku "handel międzynarodowy" proporcje są idealne, bo bliskie pół na pół. Jeśli do tego dojdzie fakt, że w sklepach klienta obsługują głównie kobiety, szpitalne korytarze patrolują przeważnie kobiety, a w bankowych okienkach też większość stanowią kobiety, to trudno o konstatację inną niż ta, że od czasów, gdy krępowanie stóp oznaczało dla Chinek wegetację w domu na łasce męża, zmieniło się wszystko.

Władze zdają sobie sprawę ze znaczenia kobiet. I to przynajmniej od czasów Mao. Wprawdzie już rządy narodowców po 1912 r. zaczęły proces wdrażania równouprawnienia, włącznie z zakazem krępowania stóp, ale to komunistom trzeba oddać, że po proklamowaniu republiki ludowej w 1949 r. ostatecznie położyli kres starym tradycjom aranżowania małżeństw i wielożeństwa oraz ułatwili branie rozwodów. Mao potrzebował entuzjastycznych aktywistów, a kobiety, dotąd bezskutecznie pragnące samodzielności i wpływów, idealnie się do tej roli nadawały. Dziś konstytucja głosi, że kobieta w Chinach ma równe z mężczyzną prawa we wszystkich sferach życia, a rząd przeprowadza inspekcje, by sprawdzić, czy organa ścigania odpowiednio chronią prawa kobiet.

Ale spójrzmy głębiej. Oto na całej uczelni dużo łatwiej natknąć się na studenta płci męskiej niż żeńskiej. W szpitalach prawie wszyscy lekarze to mężczyźni. Z przeprowadzonego przed tegorocznym Dniem Kobiet badania wynika, że mniej niż jedną trzecią kadry zarządzającej przedsiębiorstw stanowią kobiety, a dwie trzecie respondentek czuje, że mężczyźni są faworyzowani względem kobiet o tych samych kwalifikacjach. Kobietom trudniej o awanse także dlatego, że wiek emerytalny dla pań wynosi w Chinach 55 lat - o pięć mniej niż dla mężczyzn. Co zaś najważniejsze, samych Chinek w Chinach jest mało - na każde 100 kobiet przypada 118 mężczyzn. I będzie jeszcze gorzej. W 2005 roku chłopców do dwudziestego roku życia było tu już 32 miliony więcej niż dziewcząt i szacuje się, że do 2020 r. liczba samotnych mężczyzn wynieść może 40 milionów.

Właśnie to odsłania ponurą prawdę o pozycji kobiet w ChRL. Kobiety pragną dziś więcej i mogą więcej, ale społeczeństwo jako całość pragnie ich mniej. Przyczyną tej zdumiewającej nierównowagi jest głęboko zakorzenione w chińskiej duszy przekonanie, że dziecko płci męskiej jest szczęściem ojca i matki. To syn kontynuuje ród, to syn zarabia więcej i stanowi dla rodziców lepsze zabezpieczenie na starość. A odkąd badania USG umożliwiają ustalenie płci płodu, szacuje się, że co roku tylko z tego powodu wykonuje się pół miliona aborcji. Rząd próbuje walczyć z tym procederem, ale bez większego skutku.
Ta "gorszość" kobiety widoczna jest także w ogromnej liczbie kobiet pracujących na roli. Mężowie, ojcowie, bracia i synowie emigrują ze wsi do pracy zarobkowej w miastach, pozostawiając na polach kobiety. Szokującym rezultatem tej ekonomicznej i społecznej izolacji jest fakt, że Chiny mają najwyższy na świecie odsetek samobójstw pośród kobiet na wsi. Jeśli zaś kobiety uciekają do miast, czekają tam na nieźle płatne, pozbawione perspektyw prace fizyczne, często na czarno. Ot, choćby na budowie takiej jak ta, którą mijam w drodze na przystanek.

Jak to wszystko ma się do oficjalnych haseł o "harmonii", która jest rzekomo celem polityki rządu? Nijak. Dziesiątki milionów samotnych mężczyzn to społeczna niestabilność, a w dalszej perspektywie większe obciążenie dla i tak słabo rozwiniętej opieki społecznej. "Szklany sufit" dla pracujących zawodowo kobiet to zmniejszenie potencjału społeczeństwa. A naród zapatrzony w świetlaną przyszłość może się fatalnie potknąć o wstydliwe relikty przeszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski