Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety zjednoczone w beznadziei

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Dorota Kolak jako Renata
Dorota Kolak jako Renata Fot. archiwum
Film Tomasza Wasilewskiego - „Zjednoczone Stany Miłości” (tytuł, jak chce reżyser, zapisujemy w nawiązaniu do pisowni Stanów Zjednoczonych Ameryki) - po osiągnięciu spektakularnego sukcesu na festiwalu w Berlinie (Srebrny Niedźwiedź za scenariusz) wiele obiecywał.

Mieliśmy poznać osobiste historie kobiet rozgrywające się w ważnym dla Polaków kontekście historycznym - okresie przełomu 1989 i 1990 roku. Ta odważna próba zderzenia ze sobą dwóch płaszczyzn - prywatnej i publicznej - wydawała się dla oczekujących na premierę najbardziej intrygująca. Niestety „Zjednoczone Stany Miłości” nie przynoszą w tym względzie spełnienia. Wasilewski porzucił bowiem historyczne akcenty na rzecz eksploracji wewnętrznych stanów swych poranionych przez życie bohaterek - zamiast w miłości - zjednoczonych u niego w beznadziei.

Kontekst staje się więc w filmie tylko pretekstowy. Jest narzędziem służącym bardziej do nadawania światu przedstawionemu wizualnego kształtu niż źródłem motywacji bohaterek (z jednym tylko wyjątkiem, o czym w dalszej części recenzji).

Polska na początku lat 90. jest dla Wasilewskiego szara, bez wyrazu, nieraz skąpana w chłodzie błękitu, zastygła pod połaciami lodu (akcja rozgrywa się w zimie), momentami też nieco przestylizowana (nieraz odnosimy wrażenie nieuzasadnionego przerostu formy nad treścią). Kobiety przypominają pogrążone w letargu mumie z jaskrawo pomalowanymi ustami, które do życia pobudzają drzemiące w nich namiętności i żądze.

Nic odkrywczego nie dowiadujemy się jednak o romansie mężatki z księdzem czy dobrze sytuowanej dyrektor szkoły, która łamie etyczne zasady angażując się w związek z ojcem jednej z uczennic. W uświadomieniu nam bowiem, że w trakcie ustrojowej transformacji, w czasie politycznych przewrotów, dochodziło również do wewnętrznych przełomów w życiu wielu kobiet, nie ma, jak chciałby reżyser, nic nowego. Wystarczy wspomnieć choćby „Aktorów prowincjonalnych” Agnieszki Holland czy „Bez znieczulenia” Andrzeja Wajdy.

Jeden wątek w „Zjednoczonych Stanach Miłości” ratuje jednak dzieło od skazania na zapomnienie. To wzruszająco prawdziwa historia erotycznej fascynacji dojrzałej kobiety (zachwycająca Dorota Kolak) i jej młodej sąsiadki (grająca w Narodowym Starym Teatrze Marta Nieradkiewicz). To jednak za mało, by stwierdzić po seansie „Zjednoczonych Stanów Miłości”, że Polska okresu transformacji jest kobietą.

„Zjednoczone Stany Miłości”,
reż. Tomasz Wasilewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski