MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koboska tragedia

Redakcja
Jako zwierzę odżywiające się głównie papierem, staram się śledzić wszelkie wydarzenia wokół naszych głównych gazet, zwłaszcza tych, które staram się czytać dość systematycznie. Fanfary ogłaszające nową jakość po połączeniu "Dziennika" (nie Polskiego) z "Gazeta Prawną" pod batutą redaktora Kobosko zabrzmiały głucho i po lekturze dwóch numerów mają prawo kojarzyć się bardziej z dzwonem cmentarnym.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Cud nie nastąpił i "DGP" wydaje się dziełem poronionym. Po pierwsze, po drugie i trzecie - wieje z niego nudą. Zniknięcie najlepszych piór, które dotąd nadawały ton pismu - publicystów: Zaremby, Karnowskiego, felietonistów na czele z Mazurkiem i Wróblem, źle wróży przedsięwzięciu. Także rozstanie z Rokitą trudno uznać za wielki sukces marketingowy. To, że odezwali się w charakterze felietonistów Monika Olejnik i Grzegorz Miecugow, pogłębiło jedynie obraz bezdroża. Pani Olejnik łajająca niepoprawnych i udająca dociekliwą dziennikarkę przy politykach poprawnych politycznie, w druku przypomina balon pozbawiony powietrza, a dowcip Miecugowa, niestety, nie daje się zauważyć nawet przy pomocy powiększającego szkła kontaktowego.
Oczywiście - jak mówi ludowe porzekadło - "pierwsze Palikoty za płoty", jednak już na starcie widać, że pismo zdecydowanie określiło swój antykaczystowski profil. Czy demaskowanie pociotków lub znajomych prezydenta to początek jakiejś długofalowej kampanii, jeszcze nie wiemy, ale możemy się spodziewać wszystkiego najgorszego.
To już wolałem nabożeństwa ku czci Sławoja Żiżka, celebrowane przez Cezarego Michalskiego. Wydaje mi się, że pisma są skazane na sukces wówczas, kiedy trafiają do określonych grup społecznych, łączą ludzi wspólnotą idei lub wypełniają lukę na rynku, odwołując się do tych, którzy dotychczas swego organu nie mieli, ale jeśli dokonują odnowy, bądź modyfikacji zrażając dotychczasowy żelazny elektorat (tu mistrzostwo należy do byłego tygodnika opinii "Wprost"), a nie mają pomysłu na przyciągniecie innego czytelnika, ich los wydaje się przesądzony. Nie sądzę, żeby na naszym rynku było miejsce na drugą "Gazetę Wyborczą", w dodatku o parę klas nudniejszą.
Osobiście jestem w wielkim kłopocie. Chcąc oglądać naszą polityczną menażerię z wielu stron, muszę pomyśleć, co nowego zaprenumeruję: "Nasz Dziennik"? "Trybunę?". A może po prostu wydłużę poranny spacer?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski