Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochajmy się!

Redakcja
No i stało się. TVP zakończyła emisję 6. serii "Rancza”, jednego z najpopularniejszych seriali. Ale to nie koniec – TVP zapowiada kolejną serię, która wejdzie na ekrany w roku 2013.

Włodzimierz Jurasz: PO(D)GLĄD NA ŚWIAT

Na pewno w serialu zajdą zmiany. Nie wiadomo jeszcze, jakie; pewne jest jednak, że zmieni się zestaw autorów. Współscenarzysta filmu Jerzy Niemczuk poinformował na forum wielbicieli filmu, że z "Ranczem” kończy: "Drodzy Ranczersi. Za nami ostatni odcinek kolejnej serii i zarazem ostatni z moim autorskim udziałem. Wy pierwsi dowiadujecie się oficjalnie, że kończę »pracę na Ranczo«. Odchodzę na własną prośbę, bo niewiele mam już do dodania od siebie”.

Serial wciąż cieszy się wielką sympatią, czemu dali wyraz internetowi forumowicze po emisji ostatniego odcinka. Choć pojawiły się głosy krytyczne, precyzyjnie punktujące scenariuszowe mielizny ("Zadałem pytanie, jakim cudem z jednoosobowego lepienia pierogów można dorobić się domu i utrzymać bardzo liczną rodzinę? Siewcy mitów, nic więcej” – pisał dovertis), przeważały opinie pozytywne ("Odcinek świetny – jak zawsze. I puenta tego odcinka – że jak komuś w życiu już nic nie wychodzi to już tylko polityką może się zajmować” – stwierdził rai).

Właśnie ta ostatnia kwestia najlepiej obrazuje to, co mnie z odcinka na odcinek raziło w "Ranczu” coraz bardziej. Nie mam nic przeciw bajkowości, pomijaniu tego, co naprawdę dzieje się na polskiej wsi (np. posterunek policji w Wiłko-wyjach w realu już dawno zostałby zlikwidowany, zgodnie z panującą tendencją). Odstręczał mnie przede wszystkim coraz bardziej nachalny dydaktyzm. Od prymitywnej propagandówki na rzecz polityki rządu (np. opisywane już w tym miejscu wsparcie dla projektu reformy szkolnictwa) po banalną i ogólnikową krytykę polskiej rzeczywistości oraz podsuwane przez autorów recepty na jej uzdrowienie.

No, dobrze. Powiedzmy, że jestem w stanie pogodzić się z takimi oto deklaracjami, kończącymi polityczny konflikt w Wiłkowyjach: "Jak zgoda jest, to nawet proste piwo pod sklepem jak ambrozja smakuje”. Zwłaszcza że kojarzy się z klasycznym fredrowskim zawołaniem z finału "Zemsty”: "Zgoda! zgoda!/ Tak jest, zgoda,/ A Bóg wtedy rękę poda”. Ale kończący ów konflikt wzorzec kompromisu, kiedy gminna opozycja dostaje od pani Lucy prawo do zgłaszania raz w miesiącu weta do uchwał miejscowej rady jest po prostu niemądry.

Wyobrażacie Państwo sobie, co działoby się w Polsce, gdyby opozycja, mechanicznie, raz w miesiącu, mogła uwalać dowolny projekt rządu? Tzw. wojna polsko-polska to mały Pikuś w porównaniu z tym, co działoby się po wprowadzeniu takiej zasady. I to niezależnie od tego, kto byłby w rządzie, a kto w opozycji.

Może jednak scenarzyści rozrywkowego z założenia serialu powinni zająć się tym, do czego zostali powołani (i zapłaceni z abonamentu), a nie naprawą Rzeczypospolitej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski