Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochanek królowej

Redakcja
Kino kostiumowe ma moc. To zaskakujące, że w erze światłowodów i naddźwięku mogą interesować nas jeszcze historie o ludziach przebierających się w powłóczyste szaty i bawiących w rytm powolnej muzyki. Gdzie kryje się tajemnica tego sukcesu? Odpowiada na to pytanie duński dramat "Kochanek królowej” w reżyserii Nikolaja Arcela.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Kino wybitnie ciekawe. Dania słynie z filmów, ale nie z kostiumowych dramatów, lecz nowoczesnych historii spod znaku Larsa von Triera czy Thomasa Vinterberga. Reżysera mogą znać uważni widzowie "Millenium” nakręconego przez Ardena Opleva; Arcel był współautorem filmowego przekładu książki Sietga Larssona. Wcześniej zrealizował m.in. dramat "Kings Game”, który obejrzało kilkaset tysięcy Duńczyków (dobry wynik w państwie liczącym 5,5 miliona obywateli).

Arcel postanowił opowiedzieć historię opartą na faktach. Oglądamy dzieje tytułowego romansu, który w drugiej połowie XVIII wieku związał królową Danii Karolinę Matyldę Hanowerską oraz królewskiego lekarza Niemca Johanna Friedricha Struenseego. Ciekawy jest nie tyle ich związek, ile jego polityczne echa. Oboje wyznawali bowiem rewolucyjne idee zakazanego wtedy w Danii oświecenia, czytali z zamiłowaniem Rousseau czy Voltaire’a. Oboje mieli też niebagatelny wpływ na króla Christiana VII, który za ich namową unowocześniał państwo. Historia piękna, a że ma tragiczny, iście szekspirowski finał, była doskonałym materiałem na scenariusz.

Film posiada niezbyt szczęśliwy tytuł. "Kochanek królowej” sugeruje, że mamy do czynienia z kolejnym klonem kostiumowego romansu, a w najlepszym razie z imitacją "Niebezpiecznych związków”. Arcel nie pozwala się jednak uwieść gatunkowi, nie skupia się jedynie na romansie, lecz traktuje go jak trampolinę do powiedzenia o sprawach dużo bardziej dla historii istotnych. Oglądamy uniwersalną przypowieść o walce natury z kulturą, rewolucji z konserwatyzmem. Dania jest tu jedynie elementem scenografii, tak jak w Szekspirowskim "Hamlecie”. Tak naprawdę podobne historie wydarzały się wielokrotnie i dzieją nadal, gdzieś na drugim końcu świata. Historie, kiedy cywilizacja dokonuje epokowych skoków. Potrzeba do tego nie tylko starcia idei. Najważniejsze są jednostki gotowe na najwyższe ryzyko i poświęcenie dla ogółu.

Film przenikają idee oświecenia, wciąż zresztą aktualne. Nietrudno się domyślić, że reżyser pochodzący z nastawionej wolnościowo Danii traktuje swoje dzieło jak manifest. Dzięki nowoczesnym mediom publikuje go na ekranach kin, telewizorów i komputerów. Film, podobnie jak kiedyś literatura, stał się doskonałym nośnikiem idei.

"Kochanek królowej” został bezbłędnie zrealizowany. Odnajdziemy w nim echa najlepszych filmów tego rodzaju, wspomnianych "Niebezpiecznych wątków”, "Barry’ego Lyndona”, "Marii Antoniny” czy "Elisabeth”. Na pierwszym planie błyszczy Mads Mikkelsen, znakomity aktor duński, znany z "Jabłek Adama” czy "Casino Royale”.

"Kochanek królowej” ocala od zapomnienia piękną, a zarazem mądrą historię. I tu kryje się siła dramatu historycznego.


FOT. BEST FILM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski